Jako nauczycielka języka polskiego, w imieniu swoim oraz moich Koleżanek i Kolegów napiszę: zapraszamy do zawodu! Przekonacie się wtedy, że praca nauczyciela to często zawód w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Reklama

Bądźcie elastyczni i zobaczcie, jaki to „raj”

Sama nie wiem, ile razy słyszałam, że nauczyciele to najmniej elastyczna grupa zawodowa. Że narzekamy, narzekamy, a jednocześnie jesteśmy za głupi na przekwalifikowanie się, założenie firmy, itp. To działa w obie strony… Jeśli uważacie, że nauczyciel w Polsce ma życie jak w Madrycie – porzućcie swoje posadki w sklepach, korporacjach czy redakcjach i zacznijcie nowe życie jako nauczyciel.

Wykażecie się elastycznością i zyskacie wszystkie te nasze „przywileje”. Zobaczycie, jak to jest być obsypywanym kwiatami i złotem. Jak to jest mieć wolny lipiec, sierpień i w ogóle.

Żebyście się tylko nie pomylili…

Studia są OK. Teraz najczęściej nawet specjalnie nie trzeba się wysilać. Schody mogą zacząć się potem. Kiedy np. będziecie chcieli znaleźć etat w miarę blisko miejsca zamieszkania. Jeśli nie mieszkacie w wielkim mieście, może okazać się, że będziecie musieli dojeżdżać do roboty na drugi koniec powiatu. Lub do najbliższego wielkiego miasta.

Załóżmy, że Wam dojazdy nie przeszkadzają i z uśmiechem na ustach przełykacie pierwsze rozczarowanie (jak to nie czekają na mnie z otwartymi ramionami w każdej szkole?). Dostajecie posadę. Bardzo prawdopodobne, że w szkole integracyjnej lub prywatnej. W tej pierwszej (jeśli jest państwowa) obowiązuje Karta Nauczyciela, w tej drugiej nie. W tej pierwszej możecie poczuć się jak nauczyciele w szkole specjalnej (sprzątanie kup uczniów to codzienność w szkołach integracyjnych). Zresztą w tej drugiej też… (tu kupy co prawda nie zdarzają się, ale jakże często można tu obcować ze szlachtą przez małe s, która traktuje was jak ubogie guwernantki z XIX wieku – mowa zarówno o uczniach, jak i ich rodzicach).

Zobacz także

Nauczyciele milionerzy

Jako jedyna osoba z roku (a było nas ponad 100) znalazłam pracę w zwykłej szkole (co prawda godzinę drogi pociągiem w jedną stronę, ale i tak czułam się szczęściarą). Co prawda zarabiałam grosze, ale przecież byłam pewna, że oto będę realizować swoje marzenia.

Kiedy czytacie sobie o zarobkach nauczycieli – upewnijcie się, że bierzecie pod uwagę kwoty netto (na rękę), a nie brutto. Na przykład w naszej lokalnej gazecie dziennikarze ZAWSZE celowo podawali kwoty brutto, pisząc, jakby chodziło o kwoty „na rękę”. Dlaczego? Żeby ludzi zalewała krew z zazdrości. Ponieważ nauczyciel zarabia miliony monet. I jeszcze zgrywa durnia, kiedy mówi, że nie stać go na samochód czy nowy rower.

Nauczyciele? Niedouczeni!

Być może myślicie też, że nauczyciel po studiach może osiąść na laurach i najwyżej robić gazetki szkolne, by zyskać kolejne stopnie awansu zawodowego. Otóż nie. Dyrektor, który dba o wasz etat, regularnie będzie wysyłał was na kolejne studia i kursy. Napisałam, że jestem nauczycielką polskiego? Tak. Poza tym skończyłam:

  • Podyplomową anglistykę (licencjat)
  • Podyplomowe studia w zakresie Biblioterapii z elementami bajkoterapii (3 semestry)
  • Podyplomowe studia w zakresie Przeciwdziałania agresji i przemocy w szkole (2 semestry)
  • Podyplomowe studia w zakresie Edukacji dziecka zdolnego (2 semestry)
  • Szkolenie „Pomoc psychologiczna w edukacji”

I prawdopodobnie na tym wcale się nie skończy. W trosce o moją posadę w szkole dyrekcja może zaproponuje mi wkrótce studia podyplomowe na Akademii Wychowania Fizycznego lub Akademii Sztuk Pięknych. Moja koleżanka już uczy: polskiego, angielskiego i WF-u, więc… kto wie.

Nauczyciel to brzmi dumnie

Kiedy chodziłam do szkoły i dostałam złą ocenę – nikt nie roztrząsał, jak bardzo muszę mieć złego nauczyciela. Dziś za złe oceny coraz częściej nie odpowiadają uczniowie, a… my, nauczyciele. Marząc to tym zawodzie, musicie więc być gotowi na to, że spotkacie rodziców, którzy nigdy nie uwierzą wam, że ich dziecko w wieku 10 lat ledwo pisze i czyta. Od wielu rodziców usłyszysz, jak bardzo jesteś niesprawiedliwa, nie zważając na to, że ich bąbelek ma przeogromne problemy z pamięcią i koncentracją. Jak on ma biedny pisać wypracowania? Jak on ma zapamiętać zasady ortograficzne? Jak on ma biedny czytać lektury? No tak, chyba jestem niepoważna, wymagając tego wszystkiego na lekcjach języka polskiego…

Najbardziej lubię jednak słuchać tekstów typu: „To nie moja sprawa, od tego jest szkoła”. W sensie, że sprawą rodzica nie jest: wulgarne zachowanie, agresja, opuszczanie lekcji, brak prac domowych, spóźnianie się na pierwszą lekcję (zaspałam/zaspałem). Jako wychowawczyni przecież powinnam znać sposoby na wychowanie dziecka. Wykształcenie w nim kultury osobistej, szacunku do innych, poczucia obowiązku, zasad życia w społeczeństwie… Jak w ogóle śmiem mieszać w wychowanie dziecka jego rodziców? Oni ciężko pracują, nie to, co ja – niedouczony darmozjad, co żyje tylko po to, żeby uprzykrzać życie uczniom i ich rodzicom.

Dlaczego jeszcze jestem nauczycielką

O rzuceniu zawodu (i pożegnaniu się z wszystkimi rozczarowaniami związanymi z pracą nauczyciela) pomyślałam tylko raz. To było w czasie strajku nauczycieli. To wtedy, czytając fora, dowiedziałam się, jak jesteśmy postrzegani. Czułam się strasznie.

Zrezygnowałabym, gdyby nie wypracowanie jednej z uczennic, która napisała, że w przyszłości chce być nauczycielką. Karolinka napisała wszystko tak, jak ja kiedyś w wypracowaniu na ten sam temat. Ta dziewczynka (nieświadomie) okazała się jedyną osobą, od której otrzymałam wsparcie i siłę, by wytrzymać kryzys.

A zatem ponawiam zaproszenie: przekonajcie się sami, jak to jest pracować w szkole. Przecież to żadna sztuka. Zawód nauczyciela – pomyślcie o tym.

Z.

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama