Reklama

Wiele się mówi o dobroczynnym działaniu mleka mamy, a specjaliści zalecają, by karmić maluszka, jak najdłużej. Nie jest jednak to tak łatwa sprawa. Nadal wiele mam spotyka się z nieprzyjemnymi sytuacjami, gdy chcą publicznie nakarmić swoje dziecko. Jakież było zdziwienie Mei Rui, gdy za karmienie piersią została wyproszona z samolotu.

Reklama

W samolocie z dzieckiem

Mei Rui zamierzała lecieć w piątek z rodzinnego Houston do Newark, gdzie miała wziąć udział w jednym z badań klinicznych nad nowotworami. Badaczka w podróż zabrała 2-letniego synka i rodziców. Podróż samolotem z małym dzieckiem nie jest łatwa. Odprawa, wielkie lotnisko, setki ludzi i sam lot sprawiają, że dzieci są bardzo marudne. Marzeniem każdego z rodziców jest, by dziecko większość tego czasu spokojnie przespało. Kobieta postanowiła nakarmić synka tuż przed startem, by maluch jak najlepiej zniósł trzygodzinną podróż. Zaczęła to robić na pokładzie samolotu, jeszcze zanim wszyscy podróżujący zajęli swoje miejsca. Jak zapewnia kobieta, drzwi samolotu jeszcze nie były zamknięte, gdyż nadal podróżujący wsiadali. Ponieważ maluch ma już dwulatka, miał swoje miejsce w samolocie i kobieta została poproszona o to, by dziecko już zajęło swoje miejsce i tam czekało na start. Mei poprosiła jeszcze o kilka minut, póki inni pasażerowie wsiadają. Gdy obsługa zaczęła się niecierpliwić, przerwała karmienie, jednak pomysł ten nie spodobał się maluszkowi.

Płacz nie jest przestępstwem

Dziecko zaczęło płakać. Jak twierdzi kobieta, natychmiast została poproszona o opuszczenie samolotu. Mei zaczęła nagrywać całą sytuację i zapytała, dlaczego ma opuścić samolot, skoro dostosowała się do wytycznych. Ostatecznie kobieta została wyprowadzona z dzieckiem i rodzicami z samolotu przez policję. Zdaniem przedstawicieli Spirit Airlines kobieta nie współpracowała z personelem pokładowym, dlatego musiała opuścić samolot.

Mei zamieściła filmik z lotniska w sieci, a pod nim pojawiło się wiele nieprzyjemnych komentarzy, np. że powinna pójść do łazienki nakarmić dziecko lub że samolot to nie miejscem, by robić "takie rzeczy" i powinna się wstydzić. Jedna z pasażerek tego samolotu, także zamieściła post na Instagramie. Kobieta twierdzi, że maluch był grzeczny przez pierwsze 2 godziny, a gdy zaczął płakać, personel pokładowy zrobił się bardzo nieprzyjemny. Mei uważa, że personelowi zabrakło przede wszystkim empatii. - Potraktowali nas jak przestępców, a płacz dziecka nie jest przestępstwem. - wyznała z żalem. Kobieta zaznacza także, że całe wydarzenie było traumą dla jej rodziców. Po drodze do domu ojciec kobiety zaczął mieć problemy z sercem i trafił do szpitala.

A Wy co sądzicie o tej sytuacji? Linie lotnicze przesadziły, a może matka powinna postąpić inaczej? Napiszcie w komentarzach.

Źródło: dailymail.co.uk

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama