Bajka na dobranoc: Tosia – opowiada Pani Wieczorynka w ramach akcji Lato z Mamo, To Ja [WIDEO]
Bajka na dobranoc o Tosi, dziewczynce, która była bardzo ruda i piegowata i nie lubiła swoich włosów, ale pewna czapla siwa przekonała ją, że jest dobrze tak, jak jest. Zabawna i pouczająca opowieść, którą warto puścić lub przeczytać dziecku przed snem i nie tylko.
Bajka na dobranoc publikowana jest co tydzień na naszym Facebooku w ramach akcji Lato z Mamo, To Ja. Opowiada ją Agata Romaniuk, czyli Pani Wieczorynka. Dzieci i rodzice mieli okazję poznać ją już wcześniej, gdy w czasie społecznej izolacji spowodowanej koronawirusem prezentowała na Facebooku bajki dla dzieci, które miały pomóc najmłodszym przetrwać ten dziwny czas w zamknięciu.
Teraz znowu macie możliwość słuchania jej mądrych i niepowtarzalnych bajek. Udostępnialiśmy już „Górę”, „Korniki” i „Kalosze”, a dziś zachęcamy do posłuchania (wystarczy odtworzyć nasz film) lub przeczytania „Tosi” (tekst bajki publikujemy niżej).
„Tosia” – bajka na dobranoc Pani Wieczorynki
Tosia jest 7-latką, chodzi do pierwszej klasy. To znaczy, teraz oczywiście ma wakacje, jak wy wszyscy. I Tosia jest bardzo ruda, ale wiecie, ruda i piegowata, nie tak, że ruda, że takie włosy brązowe. Taka raczej ruda jak marchewka albo jak dynia, albo jak pomarańczowa kamizelka ratunkowa. No bardzo ruda! Mnie się wydaje, że Tosia ma piękne włosy, ale dzieci w szkole trochę się z niej naśmiewają. Zdarza jej się, że idzie korytarzem do sklepiku szkolnego, a dzieci wołają: „Ty, marchewka, urwałaś się może z sałatki?” albo krzyczą: „Pieguska, pieguska, pieguska!”.
Tosia nie lubi swoich włosów. Chciałaby mieć takie jasne, jak Janka, albo może czarne z grzywką, jak Kasia, albo takie pręgowane jak u kotka. Ale co zrobić, Tosia jest ruda.
W tym roku pojechała do swojej babci na wieś. Babcia jest bardzo kochana i babcia ma siwe loki. Lubi czesać Tosi warkocze i czesać jej kucyki. Tosia jej się skarży:
– Babciu, ja nie lubię moich włosów, są takie strasznie rude, pomarańczowe. Widać mnie z daleka, wszyscy pokazują mnie palcami.
A babcia mówi:
– Tosiu, to tylko dobrze, bo ja też z daleka mogę cię rozpoznać i zawsze cię widzę, jak się gdzieś zaplączesz w krzaki agrestu albo pójdziesz w pole. Ładne masz włoski, daj, uczeszę.
Ale Tosi jest przykro.
Wczoraj poszła na pole, rozmawiała z krową Mućką. Pyta się krowy:
– Krowo, czy tobie czasem jest przykro, że jesteś taka łaciata. Nie wolałabyś być może czarna albo biała?
Na co krowa Mućka, żując trawę, odpowiedziała:
– Muuuuu, nie myślałam o tym długo, muuuu, wszystkie krowy na naszym pastwisku są łaciate no i nikt z tego powodu, muuuuu, nie robi z tego powodu przykrości. Zresztą chyba, muuuuuu, nie ma fryzjerów dla krów.
No i to jest prawda. Raczej się nie słyszy też, żeby krowa poszła się przefarbować na fioletowo, no, chyba że krowa Milka, nie?
Mimo wszystko Tosia jednak nie lubi tych swoich włosów i prosi babcię:
– Babciu, a czy ty byś mogła mi ufarbować włosy? No wiesz, kupiłybyśmy farbę w sklepie i byś mi ufarbowała, powiedzmy na czarno albo na kasztanowo, albo na taki blond!
Babcia mówi do Tosi:
– Tosiu, jesteś dziewczynką w pierwszej klasie, masz piękne włosy, nie trzeba się farbować.
Wtedy Tosia mówi:
– Babciu, a uszyłabyś mi może taki kapelusik, ale taki z dużym rondem, spod którego nie byłoby wcale widać moich włosów?
– Tosiu – mówi babcia – oczywiście, że mogę ci uszyć kapelusik, ale nie musisz zasłaniać włosów, masz piękne włosy. Rzadko kto ma rude włosy.
– Właśnie… – mówi Tosia.
I poszła się pożalić kotce, takiej wiecie, pręgowanej, i mówi do niej:
– Kotko, a powiedz, czy tobie nie jest czasem przykro, że nie jesteś kotkiem syjamskim albo że nie jesteś taka szara, albo że nie jesteś czarna z białym krawacikiem, że jesteś taka pręgowana?
Na co kotka Matylda, przeciągając się na słońcu, powiedziała:
– Ja osobiście dość lubię być pręgowana, dużo kotków jest pręgowanych. Oczywiście czasem chciałabym być trochę łaciata albo mieć białe skarpeteczki na łapkach, albo pędzelek na ogonie. Ale w ogóle dosyć lubię siebie, uważam, że jestem dosyć piękną kotką.
Wiecie, jak to jest, koty są zazwyczaj z siebie zadowolone, więc Tosia nie znalazła żadnego zrozumienia u kotki. Przestała gadać z Matyldą, wróciła do babci i mówi:
– Babciu, jeśli nie chcesz mi ufarbować włosów i nie chcesz mi uszyć kapelusza takiego ogromnego, który zasłoniłby moje włosy, to zetnij mnie na jeża, proszę.
Wtedy babcia złapała się za głowę i powiedziała:
– Jak bardzo chcesz, to oczywiście zetniemy cię na jeża. Mam taką maszynkę do golenia owiec, akurat się nada. Ale wiesz co, najpierw bym chciała, żebyś z kimś porozmawiała.
Babcia zabrała Tosię, ponieważ to było na Mazurach, na pomost. I siedziały przez jakiś czas w szuwarach i moczyły nogi, aż babcia powiedziała:
– Zobacz, tu jest taka dobra moja znajoma, czapla siwa, chciałabym, żebyś z nią porozmawiała.
– Z czaplą? – powiedziała Tosia.
– No, z czaplą – powiedziała babcia.
Tosia podsiadła się bliżej do czapli i mówi:
– Cześć.
– Cześć – powiedziała czapla siwa.
– Słuchaj, babcia mówiła, żebym z tobą pogadała, ale nie wiem o czym, bo ty jesteś siwa, ja jestem ruda. Nie widzę tu zw….
– Cześć – powiedziała czapla – to jest taka prawda, ja jestem czapla siwa i zawsze zazdrościłam czapli białej. Chciałam się przefarbować, przemalować, wapnem, kredą, pastą do zębów, aż kiedyś porozmawiałam z białą czaplą.
– No i co ci powiedziała biała czapla? – zapytała Tosia.
– Wyobraź sobie, że ona powiedziała mi, że wolałaby być siwa. Bo tak: siwa się nie brudzi, siwa ukrywa się w szuwarach i żaden drapieżnik jej nie zauważy, siwy kolor szlachetny. I tak żeśmy sobie pogadały, że ona wolałaby być siwa, ja wolałabym być biała. Ja ci powiem, Tosia, dobrze jest, jak jest. Ty byś wolała być blond, a dziewczynka blond wolałaby być czarna, a czarna wolałaby mieć loki, a ta, co z lokami – proste… Szaleństwo to jest. Dobrze mieć, to co masz. Człowiek jest przyzwyczajony (albo ptak). Nie kombinuj, Tośka, mówię ci jako czapla siwa.
Tosia pomyślała sobie: „Hm, może coś w tym jest rzeczywiście. Ostatecznie nie widzi się, żeby czaple chodziły w kapeluszach, farbowały się albo strzygły się na jeża”. Pomyślała: „dobra, może jakoś da się polubić te moje włosy!”.
I powiem wam, że jak wróciła we wrześniu do szkoły, to jakoś dzieci przestały ją przezywać, odkąd sama nie kryła się po kątach, nie chowała włosów pod chusteczką, pod czapką i pod kapturem. Odkąd nosiła z dumą kucyki, warkocze i rozpuszczone loki. A jak ktoś wołał za nią „marchewka!”, to mówiła:
– No, marchewka jest bardzo zdrowa!
Bajki na dobranoc Pani Wieczorynki dostępne są na Facebooku Mamo, To Ja. W każdą sobotę o godz. 19.00 publikujemy kolejną, wspaniałą opowieść dla najmłodszych. Nie przegapcie!
Zobacz także: