Praktyczne porady na podróż samochodem z dzieckiem
Wyruszasz z malcem w świat? Szerokiej drogi! Ale zanim przekręcisz kluczyk w stacyjce, upewnij się, że wszystko dopięłaś na ostatni guzik.
- Julia Nowak
Podróżowanie autem to wygoda: można śpiewać na całe gardło, zabrać, co się chce, i zatrzymywać się „na siusiu”, kiedy tylko ma się ochotę. Niemiłe niespodzianki, gdy przewozimy dziecko w samochodzie? Unikniesz ich, jeśli się dobrze przygotujesz.
Bezpieczna jazda
Dziecko do 12. roku życia wolno przewozić tylko w foteliku. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale wciąż na naszych szosach można zobaczyć maluchy machające przez tylną szybę, przełażące z tylnego siedzenia do przodu (i z powrotem) albo siedzące na kolanach mamy. Pozwalanie na coś takiego to nieodpowiedzialność. I brak wyobraźni! Podczas gwałtownego hamowania ciało nieprzypiętego malca zachowuje się jak wystrzelony z katapulty worek kartofli. Łatwo wyobrazić sobie, czym to grozi... Pamiętaj:
- Dziecko jeździ tylko w foteliku. Marudzi? Krzyczy? Trudno. Spróbuj je czymś zająć (możecie wymyślać zabawne historie, zgadywać, co wiozą ciężarówki), przekonać (wytłumacz, do czego służy fotelik), a w ostateczności zatrzymaj się (i powiedz, że bez fotelika po prostu jechać nie wolno). Bezpieczeństwo jest najważniejsze.
- Fotelik musi być dobrej jakości. Nie kupuj używanego sprzętu – może mieć pęknięcia albo inne uszkodzenia.
- Fotelik nie spełni zadania, jeśli będzie nieprawidłowo zamontowany. Nie może się kołysać ani przesuwać. Przed montażem dokładnie przeczytaj instrukcję. Siedzisko przedszkolaka wolno montować wyłącznie na tylnym siedzeniu. Według amerykańskich badań, najbezpieczniejsze jest miejsce pośrodku tylnej kanapy – jeśli są tam trzypunktowe pasy do przymocowania fotelika.
- Pasy trzeba regulować. I sprawdzać przed każdą trasą. Nie mogą być za ciasne ani za luźne. Jeśli malec jedzie przypięty pasem samochodowym, górna jego część powinna przechodzić przez klatkę piersiową, a dolna – na wysokości ud.
Nie tylko fotelik
Na bezpieczeństwo wpływają także inne rzeczy. Dlatego:
- Nie kładź nic na tylnej półce w samochodzie. Przy hamowaniu przedmioty mogą wylecieć z niej jak z procy i uderzyć pasażera.
- Zablokuj drzwi od strony malca. W większości samochodów jest przełącznik.
- Sprawdź auto w serwisie. Musi być w pełni sprawne (skontroluj układ hamulcowy, amortyzatory i stan opon). Upewnij się, czy masz gaśnicę, trójkąt ostrzegawczy, apteczkę.
- Nie szarżuj. Nie przekraczaj dozwolonej prędkości, nie wyprzedzaj „na trzeciego”. I nawet jeśli prowadzisz niczym Kubica, rób przerwy na odpoczynek. Nie próbuj pokonać długiej trasy „jednym skokiem”.
Bez mdłości
Nie wszystkie dzieci dobrze znoszą dłuższe trasy. Nudności, zawroty głowy i wymioty to skutek kłopotów, jakie ma błędnik z dostosowaniem się do nietypowej sytuacji (ciało jest nieruchome, ale pojawiają się wstrząsy, kołysanie, widać przesuwające się drzewa za oknem). To pomoże:
- Pełny (ale bez przesady!) brzuszek. Przed podróżą dziecko powinno zjeść coś lekkiego, bo skurcze pustego żołądka mogą spowodować wymioty.
- Świeże powietrze. Silne zapachy nasilają mdłości. Przed podróżą lepiej się nie perfumuj i usuń z auta zapachowe wieszadełka. Nie pal przy dziecku, a przed wyruszeniem w drogę opróżnij i umyj popielniczki. Dobrze wywietrz samochód.
- Odpowiednie zajęcie. Książeczki i puzzle to nie najlepszy pomysł dla malca, który ma chorobę lokomocyjną: opuszczanie głowy i skupianie wzroku na nieruchomych obrazkach w czasie jazdy samochodem nasila mdłości. Patrzenie przez boczną szybę też nie jest korzystne – migające drzewa mogą potęgować dolegliwości. Lepiej, by dziecko patrzyło przed siebie: będzie widziało, co się dzieje na drodze („Aha, zaraz będzie zakręt, więc się trochę przechylę na bok”).
- Delikatne przekąski. Najlepiej zabrać to, co nie pachnie i nie smakuje zbyt intensywnie.
- Woda do picia. Z napojów gazowanych lepiej zrezygnować, bo rozpierają żołądek. Zbyt słodkie mogą wywołać nudności.
- Spokojna, płynna jazda. Bez ruszania z piskiem opon, nagłych skrętów, gwałtownego hamowania. Jeśli masz wybór, zdecyduj się na jazdę autostradą albo drogą szybkiego ruchu i unikaj górskich serpentyn – to dobre rozwiązanie, gdy wybierasz się w podróż z dzieckiem.
- Częste postoje. Podziel trasę na krótkie półgodzinne etapy. Postoje rób z dala od stacji benzynowych, smażalni (zapachy!).
- Leki. Lokomotiv (na bazie imbiru, syrop, pastylki, kapsułki lub do ssania); Aviomarin (tabletki, powyżej 5. roku życia, podaje się na pół godziny przed podróżą); Avioplant Junior (kapsułki na bazie imbiru); Diphergan (syrop, na receptę); Cocculine (homeopatyczne tabletki do ssania); Transwal (plastry akupresurowe na nadgarstek, nakleja się je na kwadrans przed podróżą).
Nie trzymaj dziecka w samochodzie, gdy zrobi mu się niedobrze. Zatrzymaj auto i wyjdźcie na świeże powietrze. Jeśli zwymiotuje, uspokój je, umyj buzię, poproś, by przepłukało usta, w razie potrzeby przebierz. Pilnuj, by dużo piło (często, małymi porcjami), bo silne wymioty mogą spowodować odwodnienie.
ZOBACZ TEŻ: Jedzenie w czasie podróży z dzieckiem
[CMS_PAGE_BREAK]
Czysto, czyściej...
W podróży łatwiej o ból brzuszka i biegunkę. Ręce małych podróżników nie zawsze są czyste, a przydrożne bary nie oferują niestety wyłącznie produktów najwyższej jakości. Co robić?
- Przypominaj o myciu rąk. Można to robić na każdej stacji benzynowej (inna sprawa, że z czystością toalet bywa bardzo różnie...), podczas postojów na przydrożnym parkingu. Wystarczy, że weźmiesz butelkę z wodą i papierowe ręczniki. Zabierz też chusteczki nawilżane – przydadzą się w czasie jazdy.
- Uważaj na bary. Jedzcie tam, gdzie jest czysto. Lepiej nie korzystać z miejsc, gdzie śmierdzi przypalonym tłuszczem lub czymś podejrzanie kwaśnym.
- Spakuj jedzenie, które się nie psuje, np. kanapki z żółtym serem, wafle ryżowe, deserki owocowe. Wędliny i gotowane warzywa psują się błyskawicznie. Jeśli nie wyobrażasz sobie podróży bez bułki z szynką lub chcesz dać malcowi zupę, weź lodówkę turystyczną lub termos.
Mamo, siusiu!
Wiosną i latem wszystko jest prostsze, także w podróży. Nie trzeba wyciągać zgrzane dziecko z samochodu na chłód (żeby przetransportować go do ubikacji na stacji benzynowej), można korzystać z toalety „pod chmurką”. Dla trzy-czterolatka w dłuższą trasę warto zabrać nocnik. Będzie czyściej, spokojniej, no i w pełni ekologicznie... Przydadzą się podkłady higieniczne na sedes (użyjesz ich w publicznej ubikacji) i chusteczki dezynfekujące. Ucz też malucha „obycia” w publicznych toaletach: że trzeba myć rączki, niczego nie dotykać, wszędzie chodzić z mamą i na nią spokojnie czekać.
Klimatryzacja
To świetny wynalazek, ale jego nadmierne wykorzystywanie może przynieść więcej szkody niż pożytku i np. sprawić, że podróż z dzieckiem zakończy się przeziębieniem. Aby tego uniknąć:
- Przed trasą przewietrz samochód. Gdy jest ciepło, temperatura w środku zamkniętego auta może sięgać nawet 70°C. Samo wietrzenie już nieco ochłodzi wnętrze.
- Obniżaj temperaturę tylko o kilka stopni. W aucie nie powinno być dużo chłodniej niż na zewnątrz, jeśli różnica temperatur jest znaczna, łatwiej o przeziębienie.
- Regularnie wymieniaj filtr i odkażaj instalację. To konieczne, bo po pewnym czasie rozwijają się w niej drobnoustroje. A wtedy staje się szkodliwa.
Kevin sam w aucie?
Nie! Choć twoje dziecko jest już takie mądre, nigdy nie zostawiaj je same w samochodzie. I to nie tylko dlatego, że ktoś mógłby ukraść auto z pasażerem (prasa opisuje podobne przypadki). Malec może też uruchomić silnik, zwolnić hamulec ręczny, uwięzić głowę między szybą a górną krawędzią okna, przyciąć paluszki drzwiami, zatrzasnąć się. Dziecięca wyobraźnia nie zna granic...
ZOBACZ TEŻ: Bezpieczna majówka