Reklama

Nie lubimy dokładnie planować podróży ani spędzać ich w jednym miejscu, dlatego najczęściej wsiadamy do samochodu i po prostu jedziemy – na Podlasie, w Bieszczady, ale także dalej, np. do Włoch, Chorwacji czy Hiszpanii.
Dopiero na miejscu podejmujemy decyzję, gdzie zostać dłużej albo co dokładnie zobaczyć.
W pierwszą długą trasę bez planu wyruszyliśmy z synkiem, gdy miał 2 i pół roku (wcześniej sami zjechaliśmy na podobnej zasadzie Europę wzdłuż i wszerz, więc mieliśmy wprawę). Dotarliśmy aż za Neapol. Bartek zniósł podróż znakomicie i świetnie się bawił!

Reklama

Zobacz także: Wakacje ze znajomymi - czy to się może udać?

Noclegi

Śpimy w hotelach, bungalowach na campingach i pokojach do wynajęcia, a na wszelki wypadek zawsze mamy w bagażniku niewielki namiot. Nie rezerwujemy noclegów – póki Bartek nie chodził do szkoły podróżowaliśmy poza sezonem, więc nie mieliśmy z nimi problemów. Teraz czasem musimy ich trochę poszukać, ale jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy zostali na lodzie. Uprzedzam: nie jest to opcja dla wymagających (trafiamy bardzo różnie, ale nam to kompletnie nie przeszkadza) i miłośników znanych kurortów (tam może być z noclegami spory problem).

Posiłki

Jemy w knajpkach (stawiamy raczej na te, w których jedzą miejscowi, a nie turyści, bo właśnie tam jest najlepsze, a w dodatku tańsze jedzenie), a na śniadania, podwieczorki itd. kupujemy coś, z czego da się przyrządzić prosty posiłek – owoce, pieczywo, sery itd.

Podróż

Nie śpieszymy się. Nie staramy się robić po 1000 kilometrów dziennie, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce, bo żadnego konkretnego miejsca nie mamy w planach. Często się zatrzymujemy. Zostajemy przynajmniej 2-3 dni w jednej miejscowości, żeby wypoczywać i rozglądać się po okolicy. Najbardziej lubimy jeździć wzdłuż wybrzeży, tak, by po drodze zjechać na plażę, wykąpać się i pojechać dalej. Zawsze przynajmniej w jednym miejscu zatrzymujemy się na dłużej, np. 4-6 dni.

Atrakcje dla dziecka...

Staramy się podróżować tak, by cała nasza trójka była zadowolona i by każdy dostał to, co lubi. Na życzenie Bartka odwiedziliśmy wiele miejsc, do których sami pewnie byśmy się nie wybrali, np. sklepy zoologiczne, budowy czy tysiące straganów z tandetą (nie, nie trzeba od razu kupować, tu przecież chodzi o oglądanie!), a gdy podrósł - parki rozrywki, centra nauki, akwaria etc.
Przekonaliśmy się też, że największą atrakcją dla dziecka są… inne dzieci, dlatego spędziliśmy sporo czasu na najróżniejszych placach zabaw. My też się dobrze bawiliśmy, bo mogliśmy pogadać z innymi rodzicami.

… i dla nas

Oglądamy oczywiście także to, co nas interesuje, jednak staramy się nie przedobrzyć (jeszcze kilka lat temu Bartek nie zniósłby wielogodzinnego zwiedzania muzeów) i dbamy, by nasz syn się nie nudził. Np. w Neapolu spędziliśmy pół dnia na placyku, gdzie miejscowe dzieciaki uczyły go grać w piłkę, a w Wenecji szukaliśmy… kotka – to był nasz sposób, by zwiedzić miasto z 2,5-latkiem i to jeszcze zanim wymyślono grę "Pokemon Go"! Oglądaliśmy też motorówki-radiowozy i spędziliśmy ze 3 kwadranse podziwiając ładowanie do łodzi wielkich pak białych ręczników hotelowych, które miały popłynąć do pralni (przy okazji przekonaliśmy się, że to naprawdę ciężka robota, więc warto się zastanowić, zanim rzuci się na podłogę hotelowy ręcznik po jednokrotnym użyciu).

Sprawdzone rady

  • Jeśli możesz, weź 3 tygodnie urlopu. Nie będziecie musieli się spieszyć.
  • Zrób coś, żeby dziecko nie nudziło się w samochodzieNawet najwytrawniejszy mały podróżnik może mieć dość długiej jazdy, dlatego trzeba mu zapewnić rozrywkę. U nas najlepiej sprawdzały się wspólne śpiewy. Im bardziej fałszowaliśmy, tym lepiej się bawiliśmy.

Zobacz także: 10 rzeczy, które sprawiają, że podróż samochodem staje się dla dziecka koszmarem

  • … i nie bało jazdy. Gdy nasz syn był mały, bał się przejazdów tunelami, których np. we Włoszech nie brakuje. Wymyśliliśmy, że przejeżdżając przez tunel będziemy głośno wołać "Uuuuuuu!". Podziałało: Bartek nie mógł się ich doczekać.
  • Pamiętaj o pieniądzach "na czarną godzinę"... Zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego (np. nocleg w jedynym dostępnym w okolicy hotelu będzie droższy niż zakładaliśmy, zepsuje się samochód, dziecko się rozchoruje itd.) dlatego zawsze trzeba mieć awaryjne pieniądze.
  • ...ale nie obawiaj się, że takie wakacje to opcja dla bogaczy. Wcale tak nie jest. Tam, gdzie jest ciepłe morze i murowana pogoda, mniej się wydaje na dodatkowe atrakcje typu trampoliny do skakania, dmuchane zamki, karuzele itd. Wystarczy woda i plaża. Jedzenie w lokalnych (a nie tych dla turystów) knajpkach + samodzielne przygotowywanie części posiłków nie jest droższe niż nad Bałtykiem. A czasem sporo tańsze.
  • Ucz dziecko, że w podróży najfajniejsze są spotkania z ludźmi . Ludzie są wszędzie, więc wszędzie będzie się Wam dobrze podróżowało. Umożliw dziecku zawieranie znajomości i nie protestuj, gdy obcy będą je zaczepiać. Bo będą. Np. na południu Włoch i w Hiszpanii ludzie kochają małe dzieci. Uwielbiają je zagadywać i częstować różnymi smakołykami.
  • Na południu Europy nie licz na to, że maluch wcześnie pójdzie spać. Zabawa rozkręca się wieczorem i maluchy też w niej uczestniczą.
  • Wrzuć na luz. Podczas podróży nie zawsze wszystko idzie gładko. Czasem pomyli się drogę, a czasem prysznic na campingu czy w hotelu pozostawia wiele do życzenia. Tylko po co się tym przejmować?
Reklama

Zobacz także: Wakacje - dzieci wiedzą najlepiej, co jest naprawdę ważne

Reklama
Reklama
Reklama