7 rzeczy, których samotna mama nie chce od ciebie usłyszeć
Samotna matka z pewnością usłyszy któreś z tych zdań przynajmniej raz. A szkoda. Przeczytaj, co na pewno nie podniesie jej na duchu.
Ratunku! Dlaczego my zawsze czujemy się zobowiązani do wygłaszania swoich opinii i to nieproszeni? Jesteśmy narodem ekspertów, wiemy wszystko na każdy temat: od tego, jak najlepiej trenować polską reprezentację w piłce nożnej, co zrobić, żeby nasi skoczkowie narciarscy zawsze stawali na podium, poprzez tematy z zakresu opieki i wychowywania - jak żywić i ubrać dziecko, jak go nie rozpuścić (Klapsy! Dyscyplina! Do kąta!), po rady, jak dbać o męża i jak rządzić krajem. Wszyscy wiemy wszystko i nie wahamy się się tej wiedzy użyć, żeby uświadamiać innych! Przyznajmy sobie zresztą szczerze, nikt nie ma większej racji niż my i nikt nie ma nic ciekawszego do powiedzenia niż my sami.
Dobrze, koniec ironizowania, ale myślę, że każda matka miała momenty, kiedy ulewało jej się od tych "eksperckich" komentarzy. A teraz wyobraźcie sobie, z czym muszą zmierzyć się samotne matki! Jakby samo rodzicielstwo nie było trudne, prawda? Otóż samotne macierzyństwo jest jeszcze trudniejsze i to bez względu na to, czy mówimy o matkach po rozwodzie, wdowach, itd. Nie jest też aż tak ważne, czy ojciec jest zaangażowany czy nie – sam fakt mieszkania tylko z dzieckiem i samodzielnego codziennego ogarniania rodzicielskiej rzeczywistości jest trudny.
W portalu PopSugar ukazało się ciekawe zestawienie rzeczy, których żaden empatyczny człowiek nigdy nie powinien powiedzieć mamie-singielce. Oto perełki, które samotnym mamom zdarza się często usłyszeć – i chociaż często wypowiadamy takie zdania z troski i chęci udzielenia wsparcia, ich oddziaływanie ma efekt odwrotny do zamierzonego:
Jaka szkoda, że twoje dziecko nie ma pozytywnego męskiego wzorca w domu
Straszne, prawda? Równie dobrze można wbić tej matce sztylet prosto w serce. Dwoi się i troi, żeby zapewnić dziecku jak najlepsze życie i żeby jak najmniej ucierpiało na tym, że nie dorasta w pełnej rodzinie, a tu bach! Mistrz empatii wyskakuje z klasyką gatunku. Pamiętajmy też, że dziecko ma wujków, dziadków, nauczycieli i nie wychowuje się w świecie rodem z "Seksmisji". A bardzo często ma też kochającego i oddanego ojca, tyle tylko, że z nim nie mieszka na co dzień.
Dzieci potrzebują obojga rodziców
Pewnie. A w idealnym świecie nawet wszystkie mają dwoje kochających się i szanujących rodziców. W tym prawdziwym świecie jednak trafiają się różne rozdania. Są nieszczęśliwe małżeństwa, jest przemoc domowa, są porzucenia, jest brak miłości, także tej rodzicielskiej. Są dzieci wychowujące się tylko z mamami, i te, które mieszkają z tatą. Są dzieci wychowywane przez dziadków. A tak przy okazji, powiedzielibyśmy to samotnej matce, której partner zmarł?
Wiem, jak to jest. Mój facet jest ciągle w pracy
Przykro mi to mówić, ale to nie jest to samo. Czasem wraca z tej pracy, prawda? Jesteście dla siebie życzliwi, masz z kim podzielić się nowymi sukcesami dziecka, troskami też. Macie ten sam adres zamieszkania. Samotna mama, jak sama nazwa wskazuje, jest sama: ona i dziecko lub dzieci. Może mieć pomoc, ale większość odpowiedzialności spoczywa na niej. I nie ma obok niej ojca dziecka, z którym może pogadać wieczorem lub wyjechać na rodzinne wakacje.
Próbowaliście ratować małżeństwo?
To oczywiście zdanie do rozwódki. Wiedzą powszechną jest przecież, że ludzie podejmują decyzję o rozwodzie po błahej sprzeczce, między jednym a drugim łykiem kawy, prawda? Lepiej nie zadawać takich pytań, zwłaszcza, jeśli nie znamy historii. Mogą tylko zirytować, rozdrapać zabliźniające się rany, przygnębić.
Ale ci fajnie, że ci tu żaden chłop nie marudzi!
A zamieniłybyśmy się z nią? Jako kobiety lubimy sobie ponarzekać na naszych facetów: a to, że mało domyślni, a to, że bałaganiarze, a to, że nigdy nie mogą niczego znaleźć. A w ogóle bez nich to byłoby dopiero łatwe życie! Rzucamy więc zdaniem typu "przynajmniej nie musisz się użerać z facetem/matkować mężowi", myśląc, że dodajemy otuchy samotnej mamie. Hmm, nie tędy droga. Nie wspominając już o tym, że wiele rozwiedzionych rodziców nie ma najlepszych relacji z byłymi partnerami...
Zazdroszczę ci, że możesz odpocząć od dzieci
Dla postronnych wygląda to tak, że samotna rozwiedziona matka ma co drugi weekend wolny i może oddawać się swoim przyjemnościom, tymczasem my, mamy mieszkające z ojcami naszych dzieci, od porodu nie miałyśmy okazji wyjść gdzieś same. Rzeczywistość jednak często wygląda tak, że samotne mamy martwią się o swoje dzieci, o to, jak czują się ciągle przewożone od domu do domu, z wyznaczonymi w kalendarzach datami odwiedzin u taty, z obowiązkowym miesiącem wakacji u niego, a miesiącem u niej. Na dodatek nastoletnie dzieci buntują się, że nie mogą planować czasu ze znajomymi, bo muszą go podporządkowywać ustaleniom sądu, a poczucie winy u rodziców tylko wzrasta.
Nie boisz się, że nie będą umiały stworzyć funkcjonalnego związku?
Ależ oczywiście, że samotne mamy bardzo się tego boją! Po co więc podsycać ich lęk? Prawdopodobieństwo rozwodu w przypadku dorosłych, których rodzice byli rozwiedzeni wzrasta dwukrotnie. Trzykrotnie, jeśli oboje małżonków pochodzi z niepełnej rodziny. To niezbyt podnosząca na duchu perspektywa, prawda? Nie dobijajmy, kiedy chcemy wspierać. To proste, wystarczy odrobina empatii.
Zobacz też:
- Jak samotne mamy ułatwiają sobie życie? 6 sprawdzonych rad
- Nowe życie po rozwodzie
- Jestem mamy i taty. Nawet po rozwodzie!