Nie jest mi łatwo o tym pisać, choć minęło wiele lat od narodzin córki. Bo każdemu wydaje się, że przecież młoda matka nie może, co ja piszę, nie ma prawa być smutna. Bo przecież to oznacza, że nie cieszy się z dziecka, ba, może nawet żałuje, że została mamą. Bzdura! To nie takie proste.

Reklama

Kiedy kilka lat temu urodziłam pierwszą córeczkę, poczułam się bardzo nieszczęśliwa. Płakałam, nie miałam na nic siły, wszystko wydawało mi się bez sensu, jakby moje życie właśnie się skończyło. Dlatego, wszystkie smutne mamy, tak dobrze was rozumiem. Wasze łzy to nie lekki spadek formy, nie maluteńka chandra, którą wystarczy przeleżeć z książką w ręku. Poporodowy smutek (tzw. baby blues) trwa dłużej, jest znacznie bardziej intensywny i czasem, niestety, może przerodzić się w depresję. Lepiej więc nie zostawiać mu wolnej ręki i nie pozwolić się rozpasać, zawładnąć sobą (a przy okazji całym otoczeniem). Tylko jak tego dokonać, kiedy brakuje sił nawet na to, by powstrzymać łzy? Posłuchaj rad, które mi pomogły.

1. Nie wierz stereotypom

Pierwszy stereotyp to wizerunek Matki Boskiej i Matki Polki, która z największym poświęceniem i oddaniem, bez słowa skargi opiekuje się dzieciątkiem. Drugi stereotyp jest uwspółcześniony i przedstawia macierzyństwo jako okres szczęśliwości, spełnienia, a jednocześnie umiejętnego pogodzenia opieki nad dzieckiem i swoich życiowych planów. Wystarczy poczytać o wszystkich aktorkach lub modelkach, które są wzorowymi matkami, nadal robią karierę, mają wspaniałe ciało, wyglądają kwitnąco... Na ich tle my – zwykłe matki wypadamy, delikatnie mówiąc, blado. Pamiętaj jednak, że oba stereotypy w świecie realnym po prostu nie istnieją!

Zobacz też, jak mamy z Babyonline.pl pokazują swoje ciała po ciążach i porodach

2. Nie wypieraj swoich emocji i uczuć

Mamy wolą odsuwać od siebie myśli, że coś z ich psychiką jest nie tak. Pewnie dlatego, że nie mają wiedzy na temat okołoporodowych zaburzeń nastroju. Jak wygląda matka z baby bluesem?

Zobacz także
  • często płacze (czasem z całkiem błahych powodów),
  • odczuwa niepokój, jest bardzo nerwowa, krzyczy,
  • martwi się o dziecko, ale czasem ma go serdecznie dosyć.
  • źle sypia, zdarza się, że ogarnia ją niemoc.
  • Ale ma też lepsze chwile: patrzy wtedy na maleństwo i jest szczęśliwa.

Odnajdujesz się w tym opisie?

Prawda jest taka, że baby blues dotyka według niektórych źródeł nawet 80% wszystkich mam! No właśnie! Nie ma co się zapierać, nie jesteś wilkiem w stadzie owiec. Pamiętaj, że bez powiedzenia jasno: „tak, mam baby blues" niemożliwa jest szybka pomoc samej sobie. Taki smutek może minie, ale będzie trwał dłużej albo skończy się depresją poporodową.

3. Znajdź czas dla siebie

Podkreślam: dla siebie. Czyli robisz wtedy to, na co masz ochotę, co lubisz, co cię relaksuje, a nie sprzątasz, gotujesz i pierzesz. Do tego jednak potrzebne jest wsparcie bliskich. Na początek wystarczy zaledwie 10–15 minut. Ważne, byś mogła wtedy zostać bez dziecka. Najlepiej, gdy jest ono na spacerze z tatą albo ty sama wyjdziesz do sąsiadki. Czasem matki są na początku bardzo nieufne, boją się powierzyć dziecko komuś innemu (nawet jego tacie). Zatem nic na siłę. Ja na początek poprosiłam partnera, żeby wyszedł z dzieckiem do drugiego pokoju. Wtedy da się trochę odpocząć, a i niepokój związany z brakiem kontroli nad sytuacją jest jakby trochę mniejszy. Powolutku powinnaś jednak wydłużać czas dla siebie, próbować wyjść na dłużej.

Rozwiąż test: Czy jesteś dobra dla siebie?

4. Porozmawiaj z tatą dziecka

Poproś, żeby przypomniał sobie dzień, w którym miał chandrę. A potem wyobraził sobie, że ty czujesz to samo, tyle tylko że non stop, dzień w dzień, nie mając zbytnich nadziei, że coś się zmieni. A potem wyjaśnij, że może ci pomóc. Czasem wyręczając cię, innym razem przytulając i pozwalając się wypłakać. Mężczyźni często myślą, że muszą dopingować, tłumaczą: „weź się w garść", „nie ma o co płakać". A to niedobre słowa. Kobieta w smutku oczekuje pocieszenia, akceptacji i zrozumienia. I tego twój partner powinien się trzymać!

5. Poszukaj pomocy

Nie zamykaj się w sobie, tylko znajdź pomocną dłoń. Może podać ci ją nie tylko twój partner, lecz także:

  • Rodzina. Jeśli wie, że gorzej się czujesz i potrafi to zrozumieć, będzie dla ciebie nieocenionym wsparciem (teściowa nie zapyta, dlaczego dom wygląda, jakby właśnie przeszło przez niego tornado, a babcia nie skomentuje: „No tak, to dziecko ciągle płacze. Może mu coś jest!").
  • Inna mama. Najlepiej taka, która także ma malutkie niemowlę. Ale uwaga: czasem matki, chwaląc się swoimi dziećmi, mogą niechcący wpędzać w jeszcze większe poczucie winy („One sobie dają świetnie radę, ja tak nie potrafię!").
  • Przyjaciółka. Idealnie, gdy też ma dzieci, bo inaczej może mieć trudności ze zrozumieniem, dlaczego tak ci trudno („Nie wiem, o co ci chodzi. Przecież dziecko głównie śpi").
  • Psycholog lub psychiatra. Idź do niego, jeśli nie możesz znaleźć oparcia w mężu czy rodzinie lub twój smutny nastrój stale się pogłębia.

Uwaga! Pomoc możesz także znaleźć w internecie (np. na stronie: www.stopdepresji.pl) lub internetowych forach, na których na temat depresji poporodowej wypowiadają się mamy i tatusiowie.

A tak na zakończenie ciekawostka, która powinna cię przekonać, że warto sięgać po pomoc. Baby blues nie istnieje w kulturach pierwotnych. Bo tam kobietę, która właśnie urodziła dziecko, traktuje się jak królową. Wtedy inne kobiety (z bliższej i dalszej rodziny) opiekują się jej dzieckiem, pomagają w gospodarstwie, gotują, zajmują się dochodzącą do siebie po porodzie mamą. A my chcemy być takie samodzielne... I to nas gubi!

Reklama

Zrób test i przekonaj się: Czy umiesz dzielić się obowiązkami

Reklama
Reklama
Reklama