Ciągle się spóźniam. W 80 proc. przypadków winię za to moje dzieci, dla których pojęcie upływu czasu (pomimo – nomen omen – mijających lat) pozostaje w sferze abstrakcji. Zanim więc wyjdziemy z domu, one zdążą się zamyślić, rozpocząć nową zabawę, zgubić tysiąc ważnych przedmiotów, zapomnieć się ubrać, zjeść, umyć. Przykłady mogłabym mnożyć w nieskończoność. Jest też jednak cała lista powodów, dlaczego się spóźniam, za które odpowiadam tylko i wyłącznie ja! Pora to przyznać: jestem mistrzynią marnowania czasu. Oto 6 najczęstszych powodów, dla których mamy się spóźniają:

Reklama

Ono musi do łazienki

Kiedy już – już ! - masz nadzieję, że uda się wam wyjść z domu, dziecko musi pilnie pójść do łazienki. Jeśli nosi pieluszkę – właśnie w momencie zamykania drzwi silny zapach informuje cię, że musisz ją natychmiast zmienić!

Gdzie jest mój but?

Tu winowajcy najczęściej też kryją się wśród dzieci, które z upodobaniem ukrywają swoje buty, czapki i kurtki w najmniej oczywistych miejscach. Jeśli nawet przed chwilą twój przedszkolak miał na nogach oba trampki, ta sytuacja już się zdezaktualizowała. Przyznajmy się jednak (to oczyszcza, zapewniam!), że same jesteśmy nieco roztargnione i często opóźniamy wyjście z domu, bo szukamy swoich portfeli, kluczy i apaszek.

Pora się przebrać!

Znasz to? Właśnie mieliście wychodzić, kiedy okazuje się, że dziecko wylało na siebie owsiankę albo twoje niemowlę po karmieniu ulało na twoją bluzkę, a córka w wieku przedszkolnym oznajmia, że za nic w świecie nie opuści domu w tej małoksiężniczkowej spódnicy.

Internet

Miałaś tylko zerknąć na Facebooka, ale koleżanka wrzuciła śmieszny obrazek, który ty z kolei musiałaś przesłać swojej przyjaciółce, ona zaczepiła cię na messengerze, a przecież to nieładnie nie odpisać na wiadomość, którą się przeczytało i nie wiedzieć kiedy z minuty zrobiło się dwadzieścia, a ty jesteś już spóźniona. No trudno.

Zobacz także

Jestem głodny!

Tosty na śniadanie były niedobre, bo twój synek właśnie dzisiaj postanowił, że jednak nie lubi dżemu truskawkowego. Pozostawia je nietknięte, ale tuż przed wyjściem z domu okazuje się, że jednak chce je zjeść, a jeśli tego nie zrobi to umrze z głodu! Scenie towarzyszy płacz, jaki znają tylko mamy kilkulatków i chociażby się waliło i paliło, nie ma wyjścia: musisz dziecku oddać tosta. Nawet jeśli oznacza to zrobienie nowego, bo tamten już dawno wylądował w twoim układzie pokarmowym...

Zapomniałam się ubrać!

W przedwyjściowym zamęcie i wirze zajęć, w doglądaniu, ubieraniu i żywieniu najmłodszych, nadchodzi nieubłaganie ten moment, kiedy one są ubrane, nakarmione i gotowe do wymarszu, a ty zdajesz sobie sprawę, że ciągle jesteś w piżamie. Dla ciebie po prostu zabrakło czasu!

Odnajdujecie się w tych punktach albo dodałybyście coś od siebie? Napiszcie w komentarzu!

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama