Na ostatniej wywiadówce dostałam ocenę całoroczną Ninki.

Reklama

Opisową oczywiście, bo od kilku lat – i to jest bardzo dobry pomysł – dzieci w klasach I-III nie dostają na koniec roku stopni, tylko opis zachowania i osiągnięć w nauce. Przeczytałam i bardzo mnie ta ocena opisowa zaniepokoiła, przede wszystkim dlatego, że mniej się z niej dowiedziałam o samej Ninie, więcej za to o systemie szkolnictwa.

Jedną z pierwszych informacji, jaką wyczytałam, było, że „Uczennica czyta ze zrozumieniem wyrazy, polecenia oraz różnorodne proste teksty”. Tutaj żadnej niespodzianki dla mnie nie było, bo i w domu Ninka czyta ze zrozumieniem zarówno wyrazy, jak i polecenia czy proste teksty. Do tego już od roku czyta całe książki. Niektóre są tak ciekawe, że bierze je do szkoły i czyta na przerwach. Ciekawe, że jej wychowawczyni tego nie dostrzegła albo że dostrzegła, ale zdecydowała się nie umieszczać tego w ocenie.

Następnie zostałam pisemnie poinformowana, że Ninka „Rozpoznaje rośliny i zwierzęta, przyporządkowując je do odpowiednich środowisk przyrodniczych”. Generalnie to dobrze, że rozpoznaje i przyporządkowuje, zastanawiam się jednak, czy robi to na poziomie trzylatka, pięcio- czy ośmiolatka? Gdyby w opisie zostały dodane np. słowa „Stosownie do swojego wieku” byłabym spokojniejsza o jej rozwój.

Zastanowiło mnie też kolejne zdanie, że Ninka „przedstawia sceny inspirowane wyobraźnią, uwzględniając proporcje, barwę i kształt”. Jeżeli ona je przedstawia jak aktor w teatrze, to zastanawiam się, co to za sceny i jakie proporcje są uwzględniane. Najpewniej jednak chodzi o to, że Ninka maluje lub rysuje w miarę realistycznie (jednocześnie, oczywiście, inspirując się wyobraźnią). I znowu – co wnosi ta informacja? Czy w Ninki klasie inne siedmiolatki dostały np. informację, że przedstawiając, nie uwzględniają proporcji i barw? A jeżeli tak, to co z tego wynika?

Zobacz także

Jedyną cenną informacją było zdanie: „Samodzielnie rozwiązuje poszczególne etapy zadania tekstowego”. Cenną dlatego, że nieraz zastanawiam się, czy moje dzieci, pozbawione rodzicielskiego wsparcia, są samodzielne. Teraz wiem, że Nina w jakimś zakresie na pewno jest. Po drugie, że pozostawiona sama sobie umie podzielić zadanie na etapy, a to mówi mi coś o jej umiejętnościach analitycznych. Żałuję, że zdanie jest tak krótkie i że nie ma w nim informacji, czy np. Ninka rozwiązuje te etapy w kolejności wskazanej w zadaniu tekstowym, czy może bardziej chaotycznie. Ale może się czepiam. W każdym razie cieszę się, że jednak coś się o Ninie dowiedziałam.

Bo już zdanie: „Wykonuje prace konstrukcyjne” nie mówi mi o Nince nic. Bo co to znaczy: prace konstrukcyjne? Wieża z klocków? Czy raczej układ równoległy z „Małego elektryka”? Tutaj mam podobnie jak z tymi roślinami i zwierzętami chwilę wcześniej. Niby jest informacja i opis, a jednak wydaje mi się, że to zdanie pasowałoby do każdego dziecka w każdym wieku. No, może jedynie niemowlę nie wykonuje samodzielnie żadnych prac konstrukcyjnych, ale już po 1. urodzinach dzieciom zdarza się coś prostego skonstruować.
Czytaj także: Dlaczego nienawidzę września – wyznania sfrustrowanej matki

Poza tym dowiedziałam się też, że Ninka „Śpiewa piosenki z repertuaru dziecięcego” i to akurat było dla mnie coś nowego, ten dziecięcy repertuar, bo w domu to nuci tylko „Thank you very much” Margaret. Oczywiście nadal nie wiem, czy zdaniem wychowawczyni Nina śpiewa czysto (to znaczy, chciałam napisać: „uwzględniając proporcję i barwę” – to byłaby ważna informacja, bo udowodniono np., że słuch muzyczny ułatwia naukę języków obcych), z chęcią i pasją, czy może zawodząco i tylko pod przymusem. Ale za to dowiedziałam się więcej o jej repertuarze.

Śpiewaj razem z Ninką:

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o to, co po roku pracy z Niną jej wychowawczyni może powiedzieć o jej edukacji. Żeby nie być niesprawiedliwą: zacytowane zdania pochodzą z akapitu: „Obowiązkowe zajęcia edukacyjne". Oprócz tego ocena opisowa zawiera akapit dotyczący zachowania i ta część jest już bardziej rzeczowa i zindywidualizowana.
Nina ma dobrą wychowawczynię, która zna dzieci ze swojej klasy na tyle, na ile można poznać siedmiolatki w 28-osobowej grupie. Ale faktem jest, że ocena opisowa Ninki jest stratą czasu – i dla mnie, która to czytała, i dla pani, która wpisywała te szablonowe zdania, a także dla nauczycieli, którzy za kilka lat będą uczyć Ninę i być może zechcą sprawdzić jej predyspozycje lub wcześniejsze osiągnięcia.

Polecamy: Jak rozpoznać predyspozycje dziecka?

Po co jest ocena opisowa?

W teorii oceny opisowe zebrane w klasach I-III stanowią informację dla rodziców, a dla nauczycieli w dalszych klasach są podstawą do ustalenia sposobu nauki i dotarcia do ucznia. Mają uwzględniać postępy ucznia, osobiste osiągnięcia (u Ninki przykładem byłaby np. umiejętność płynnego czytania dłuższych tekstów) i motywować do dalszego rozwoju. Powiem szczerze, że, bazując tylko na tej ocenie opisowej Ninki, jaką dostałam teraz, pod koniec jej I klasy, nie miałabym pojęcia, co ją interesuje, w jaki sposób lubi się uczyć, jakie ma talenty. Żeby zatem teoria przekuła się na praktykę, nauczyciel wystawiający ocenę, powinien napisać coś prawdziwego. Zamiast tego dostałam gładkie formułki i informacje o dziecięcym repertuarze piosenek.

Chciałabym dowiedzieć się, jakie Ninka w ciągu ostatniego roku zrobiła postępy. Co pomaga jej w nauce, a co przeszkadza. Czym się pasjonuje. W czym jest dobra. Nad czym powinniśmy z nią popracować. W gruncie rzeczy ja to wszystko wiem. Ale taka ocena dałaby mi pewność, że nauczyciele podchodzą do mojego dziecka z taką samą ciekawością, z jaką ono – jeszcze! – podchodzi do szkolnej nauki.

Reklama

Zobacz także: Korczak do rodziców – najważniejsze cytaty

Reklama
Reklama
Reklama