Reklama

Organizatorzy kampanii zaprosili rodziców i ich dzieci do gry edukacyjnej "Oczami dziecka". Posadzili ich koło siebie – tak, by wzajemnie się nie widzieli – i pokazali im film z osobami, które robią śmieszne miny. Zadanie oglądających polegało na powtarzaniu tych min. Widzimy, jak mama, tata, syn, córka świetnie się bawią, naśladując tych, którzy pojawiają się na ekranie. W pewnym momencie coś się zmieniło. Rodzice zamierają, zażenowani, zawstydzeni...

Na ekranie pojawiła się bowiem niepełnosprawna dziewczynka, która włożyła palec do nosa. Reakcja rodziców była natychmiastowa – koniec zabawy. Co myśleli? Możemy się domyślić. Nie będą wkładać palca do nosa, bo to brzydki gest? A może, że nie będą się śmiać z niepełnosprawnego dziecka, przedrzeźniać, powtarzać jej zachowanie, bo to nie wypada? Bo ktoś pomyśli, że naśmiewamy się z chorej osoby? Przyjmując takie tłumaczenie, możemy przegapić sens tego filmu.

Z czyjej woli?

– Dzieci nie dostrzegają niepełnosprawności jako czegoś, czego trzeba się wstydzić. Nie różnicują sprawnych i niepełnosprawnych – mówi Beata Chrzanowska, psycholożka dziecięca, która pracuje w poradni psychologicznej "Uniwersytet dla Rodziców" w Warszawie. – Robią miny, bo takie było zadanie, naśladować osoby, które wyświetlają się na ekranie. Rodzice mają opór w powtórzeniu gestu niepełnosprawnej dziewczynki, bo na swoją reakcję nakładają nakładają filtr własnych doświadczeń, empatii, wstydu, zażenowania. Nie naśladują, bo mogą myśleć, że dorośli, których miny sfilmowano, zrobili to z własnej woli, a dziewczynka niepełnosprawna bezwiednie. Czyli ci pierwsi mieli wolną wolę i mogli odmówić, a w wypadku dziewczynki... Czy ona miała szansę zgodzić się na tę zabawę świadomie? Czy wykorzystano jej brak orientacji?

Zobacz także

Oczami dziecka

Popatrzmy, co w tym czasie dzieje się za parawanem, gdzie siedzą dzieci? No cóż, dzieci nie mają oporu – wpakowały palec do nosa, jak gdyby nigdy nic, bo przecież mina to mina, co za różnica? No właśnie... I zapewne to był cel, który chciało osiągnąć stowarzyszenie działające na rzecz niepełnosprawnych, emitując ten film – zmienić sposób, w jakim społeczeństwo patrzy na ludzi z niepełnosprawności. Pokazać, że są to tacy sami ludzie jak inni, którzy mają prawo do godności, szczęścia, radości... Apelują, by na niepełnosprawnych patrzeć jak nasze dzieci, które nie widzą różnicy. Zwracają uwagę, że dorośli często są pełni uprzedzeń i dlatego powinniśmy brać wzór z dzieci – nie dyskryminować z powodu niepełnosprawności, bo to nie jest coś, co powinno kogokolwiek definiować.

O niepełnosprawności z dzieckiem

Według dr Danuty Świerczyńskiej-Jelonek z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego nie ma tematów, których nie można poruszyć z dzieckiem.

Czy taki temat, jak niepełnosprawność, nie jest za trudny, by rozmawiać z dziećmi?

Wszystko, co ważne, warto, a nawet trzeba, przepracowywać w dzieciństwie. A niepełnosprawność to jeden z tych tematów, które trzeba poruszać, jeśli chcemy wychować dziecko o szerokich horyzontach, otwarte na świat, ciekawe innych, świata. Dziecko, które nie boi się świata, ufa mu, ale też ufa sobie. Gdyby Pani zapytała mnie, co dorosły powinien dać dzisiaj dziecku, to powiedziałabym, że pozytywny obraz świata. To nie znaczy: idealny czy optymistyczny. Korczak powiedział, że każde dziecko trzeba wziąć za rękę i poprowadzić w życie, między ludzi. To jest to, czego nam dzisiaj najbardziej brakuje, takiego myślenia o przyszłości społecznej. Za 10–20 lat te dzieci będą kabelkami podłączone do stałych źródeł wiedzy, ale nie będą wiedziały, jak być wśród ludzi, jak się przyjaźnić, dzielić, prosić o pomoc, jak ją przyjmować. Dom jest miejscem, gdzie dziecko trenuje różne zachowania, obserwując rodziców.

Kiedy rozmawiać? Czekać, aż dziecko przyniesie swój problem do domu?

Byłabym za tym, by taki temat wychodził sam, ale przecież można zaaranżować pewne sytuacje. O tym, że ludzie są różni, można porozmawiać zaraz po tym, gdy widziało się kogoś na wózku albo pytając dziecko o znaki informacyjne dla niepełnosprawnych. Do tematu można też wrócić podczas czytania książek, które dotykają trudne tematy – są narzędziami, które pozwalają dziecku oswoić problem, pokazać go z różnych stron.

Jak mówić dziecku o niepełnosprawności?

Starać się, by nasz komunikat był wolny od naszych lęków, obaw. Nie nadawać mu negatywnego wydźwięku. Dostosować informację do dziecka, być przy nim, słuchać i zadawać pytania, czekać na odpowiedź, nie robić wykładu. Pokazać dziecku, że interesuje nas to, co ma do powiedzenia. Nie odpowiadać za nie, bo akt mowy porządkuje myśli, pozwala dziecku skoncentrować się na problemie. Nie bać się pytań, przyznawać się do tego, że się czegoś nie wie. "A co o tym myślisz? Sprawdźmy to razem. Pomyślmy razem" – to jest dobra metoda. Jeśli dziecko nie umie powiedzieć, co myśli, warto poprosić je, by to narysowało.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: 10 głupot, które mówimy dzieciom

Reklama
Reklama
Reklama