"Hocki-Klocki dla każdego – i małego, i dużego" to zbiór pełnych humoru wierszyków, zawierających całą galerię osobliwych i interesujących postaci – od strasznego sąsiada, przez upartą grypę po tajemnicze SIĘ. Wierszyki bywają absurdalne, wyginają i łamią języki, są akurat takie, jakie lubią dzieci. Tomik ozdabiają kolaże poetki.

Reklama

Dlaczego Hocko-Klocki są fajne?

Książeczka zawiera 17 wierszy, których przeczytanie może być doskonałym treningiem wymowy trudnych słów. Zabawa z ich czytaniem będzie nie lada wyzwaniem dla rodzica, który z pewnością będzie potykał się na niesamowitym doborze słów, co doprowadzi do śmiechu i jego samego i słuchające wierszyków dziecko. Najtrudniejsze wyrazy zostały zgromadzone na końcu książki, gdzie ich znaczenie zostało wyjaśnione w przyjazny dla najmłodszych sposób.
Mówiąc krótko: Hocki-Klocki to dobra zabawa i nauka w jednym! Podobnie jak zabawa prawdziwymi klockami, które podobnie jak słowa, zestawione odpowiednio potrafią stworzyć niesamowitą konstrukcję, która potrafi zadziwić dużych i małych. A jeśli o klockach mowa, koniecznie przeczytaj: Układanie klocków to cenna lekcja dla dzieci, mówią naukowcy.

Małgorzata Strzałkowska – autorka, ale i ilustratorka

Jej wiersze, baśnie, opowiadania i teksty piosenek pojawiają się w czasopismach dla dzieci: "Świerszczyk", "Pentliczek", "Nasz Maks", "Ciuchcia", "Miś", "Skarb Malucha", "Dziecko", a także w programach telewizyjnych: "Jedyneczka" i "Budzik", natomiast dowcipne i finezyjne teksty ozdabiają ubranka firmy "Endo". Wspólnie z Robertem Friedrichem, liderem Arki Noego, opracowała teksty na płytę Kocham moją mamę. Jest autorką książek dla dzieci: Wierszyki łamiące języki, Hocki-klocki dla każdego - i małego, i dużego, Rym cym cym, rym cym cym, gdzieś mi z głowy uciekł rym, Leśne głupki, Zbzikowane wierszyki łamiące języki, Wiersze, że aż strach oraz Rady nie od parady czyli wierszyki z morałem.

Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2008.

Oto jeden z wierszyków pochodzących z tej książki:

SĄSIAD

Zobacz także

Posłuchajcie – ale draka! –
sąsiad zgonił mnie z trzepaka!
Gdy wspinałem się po murze,
krzyczał głośno: – Złaź, ty gburze!

Kiedy grałem w piłkę w bramie,
to naskarżył na mnie mamie,
a gdy udawałem ducha,
omal mi nie urwał ucha!

Sąsiad nie zna się na żartach,
włos rwie z głowy, krzyczy, biada –
nie pamięta, jak przed laty
sam takiego miał sąsiada!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama