7 godzin w pracy. Czy mamy szanse na skrócony 35-godzinny tydzień pracy?
7-godzinny czas pracy przy zachowaniu wysokości wynagrodzenia to propozycja partii Razem i posłów Lewicy, która trafiła właśnie do sejmu. Ale nie tylko ci politycy widzą w pomyśle skrócenia czasu pracy sposób na uporanie się z różnymi problemami. Czy 35-godzinny tygodniowy czas pracy wejdzie w życie i ucieszy rodziców oraz pozostałych pracowników?
Polacy należą do najbardziej zapracowanych narodów w Europie. W 2021 roku pracowaliśmy średnio 1830 godzin, czyli 39,5 godziny tygodniowo. To obliczenia obejmujące główne zajęcie pracowników, niekoniecznie zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin i z uwzględnieniem nieobecności w pracy z różnych powodów. Skrócony 7-godzinny czas pracy pozwoliłby nam pracować krócej za takie same pieniądze. Ale to nie wszystkie zalety tego rozwiązania.
Spis treści:
- Cele 7-godzinnego czasu pracy
- 7-godzinny tydzień pracy tylko dla rodziców?
- Czy 7-godzinny czas pracy ma szansę wejść w życie?
Korzyści 7-godzinnego czasu pracy
35-godzinny tydzień pracy mógłby przynieść wiele korzyści. Jak przekonują orędownicy tego rozwiązania, pozwoliłby zmniejszyć wypalenie zawodowe, dać więcej czasu na życie prywatne (i to nie tylko rodzinom z dziećmi) oraz stworzyć nowe miejsca pracy i poprawić jej efektywność.
Nie są to gołosłowne stwierdzenia. Można już obserwować, jakie skutki przyniosło skrócenie czasu pracy w firmach, które zdecydowały się na stałe lub czasowo wprowadzić takie rozwiązanie. Ale o tym nieco później.
Tak społeczne korzyści z 7-godzinnego tygodnia pracy opisują zwolennicy tego rozwiązania:
- zwiększenie wydajności – „wypoczęty i spokojny pracownik to lepszy pracownik”,
- stworzenie przestrzeni czasowej na rozwój osobisty pracowników i aktywność społeczno-obywatelską,
- odciążenie opieki zdrowotnej dolegliwościami związanymi z wypaleniem i chorobami zawodowymi (więcej czasu na odpoczynek, dla rodziny i siebie to mniej zwolnień lekarskich),
- nieznaczne zwiększenie liczby miejsc pracy na polskim rynku.
Nietrudno wyobrazić sobie, że pracownicy bardzo doceniliby skrócenie czasu pracy z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia. Szczególne znaczenie może to mieć dla pracujących rodziców, którzy często mają problemy z pogodzeniem obowiązków zawodowych z tymi związanymi z opieką nad dzieckiem. Skrócony czas pracy ułatwiłby im udział w zebraniach w szkołach, odbieranie dzieci z przedszkola, wizyty u lekarzy, zaprowadzanie na zajęcia dodatkowe, czy też po prostu znalezienie czasu na spokojne spędzanie go z dzieckiem.
7-godzinny dzień pracy (35 godzin pracy w tygodniu) obowiązuje od 2000 roku we Francji. Pełny etat, który mniej niż 40 godzin pracy tygodniowo ma już 11 krajów Unii Europejskiej. Trzeba jednak uczciwie stwierdzić, że są to kraje najbogatsze, m.in.: Belgia, Holandia, Luksemburg.
Skrócenie czasu pracy to nie wszystko
Parta Razem i politycy Lewicy, poza włączeniem 35-godzinnego tygodnia pracy do swojego programu, zwracają uwagę na inne ważne sprawy, którymi wg nich należy się zająć dla dobra polskich pracowników i ich rodzin.
Jeden z podnoszonych problemów dotyczy tego, że aż 75 proc. pracowników pracuje w godzinach nadliczbowych (połowa tych godzin to godziny bezpłatne). Skutkuje to przemęczeniem, stresem i frustracją pracowników.
Kolejny problem to tzw. „śmieciówki”, presja na samozatrudnienie i zatrudnianie poprzez agencje zamiast na umowę o pracę w wymiarze pełnego etatu.
7-godzinny tydzień pracy tylko dla rodziców?
PSL i OPZZ chcą z kolei, aby 35-godzinny tydzień pracy przy zachowaniu wysokości wynagrodzenia wprowadzić wyłącznie dla rodziców dzieci do 15. roku życia (PSL) lub 12. roku życia (OPZZ). Takie rozwiązanie oznaczałoby jednak de facto różne stawki za godzinę dla osób posiadających i nieposiadających dzieci, co budziłoby dodatkowe kontrowersje.
Czy 7-godzinny czas pracy ma szansę wejść w życie?
Wydaje się, że ostatecznie będzie to tylko kwestią... czasu, choć pomysł ma też przeciwników. Wskazują oni, że w naszym kraju obecnie raczej brakuje pracowników, więc argument, że powstałyby nowe miejsca pracy, w naszym przypadku upada, bo nie są one potrzebne.
Obawy budzą też koszty dla pracodawców, które po wprowadzeniu 35-godzinnego dnia pracy mogłyby znacząco wzrosnąć.
Inne zastrzeżenia to:
- konieczność reorganizacji systemu pracy,
- impuls do spowolnienia gospodarczego w sytuacji istniejącej już recesji,
- załamanie sektora publicznego i braki kadrowe w przedsiębiorstwach prywatnych.
Temat 7-godzinnego dnia pracy (lub 4-dniowego tygodnia pracy – 32 godziny tygodniowo, bo i takie pomysły są) będzie niewątpliwie wracał, przynajmniej co 4 lata, kiedy to partie licytują się na programy wyborcze.
Pozostaje mieć nadzieję, że doświadczenia innych krajów i firm, w których obowiązuje skrócony czas pracy, w końcu spowodują tę zmianę. Ostatecznie trudno dyskutować z faktami, a one są takie, że 7-godzinny czas pracy to:
- lepsza wydajność pracy,
- mniejsze zmęczenie pracą,
- mniej wykorzystywanych urlopów na żądanie,
- mniej przerw w pracy.
Trzeba podkreślić, że zalety te mają zastosowanie do pracowników umysłowych. W przypadku pracowników fizycznych, np. obsługujących maszyny w fabrykach, trudno mówić o zwiększeniu wydajności, gdyż maszyny nie zaczną pracować szybciej. W takich przypadkach skrócenie czasu pracy do 7 godzin w tygodniu oznacza dla pracodawcy albo spadek wydajności, albo wzrost kosztów produkcji (pojawi się konieczność zatrudnienia kolejnych pracowników, żeby utrzymać poziom produkcji).
Zatem szanse na wprowadzenie 7-godzinnego dnia pracy istnieją, ale w Polsce raczej nie wydarzy się to w najbliższym czasie, choć projekt partii Razem właśnie trafił do sejmu.
Źródła: magazynprzedsiebiorcy.pl, elf.pl, o2.pl
Przeczytaj też: