Dziady, czyli słowiańskie święto przodków
Dziady to stary, przedchrześcijański obrzęd, który zgodnie z przekazami był poświęcony pamięci zmarłych. Wierzono, że w tę noc zostaje zatarta granica między światem żywych a zmarłych. Dlatego, aby nie narażać się na działanie sił nieczystych, należało przestrzegać jasno określonych zasad.
„Dziady” Adama Mickiewicza nie tylko tytułem nawiązują do dawnego słowiańskiego obrzędu. Czy jednak fabuła tego dramatu romantycznego w trzech częściach jest wiernym opisem tego obrzędu? Nie, ale w twórczości Mickiewicza można odszukać wiele odwołań do chłopskich wierzeń i słowiańskiej tradycji rytualnego poczęstunku. Co ważne, niektóre elementy słowiańskiej obrzędowości przetrwały do dziś, np. zapalanie zniczy na grobach bliskich.
Czym były dziady?
W kulturze ludowej, chłopskiej dziady to obrzęd, który był poświęcony pamięci zmarłych. Tej nocy zostawała zatarta granica między światem żywych a umarłych. Dziady miały także wymiar praktyczny. W dawnych czasach ludzie poprzez specjalne rytuały chcieli zapewnić sobie przychylność zmarłych, ponieważ wierzyli, że mają oni wpływ na płodność i urodzaj. W językach słowiańskich słowo dziad oznaczało ojca ojca lub ojca matki, przodka i starca, ale także ducha, demona, a nawet diabła.
Zgodnie z obrzędem dziadów, aby zapewnić sobie przychylność zaświatów, należało:
- nakarmić i napoić zjawy – zostawiano im jedzenie np. kasze, miód, kutię i napoje (najczęściej wódkę lub samogon) poza progiem domostw, w centrum wsi lub na cmentarzu. W niektórych regionach wierzono, że po zjedzonej kolacji należy zostawić resztki jedzenia na stole lub rozrzucić je po podłodze;
- oświetlić im drogę – rozpalano ogniska, ale w domach musiało być ciemno, aby nie zwabić duchów. Nie wolno było też palić w piecu – tą drogą najczęściej duchy wchodziły do domów. Szczególnie ważne było rozpalenie ognia na rozstaju dróg, wierzono bowiem, że z tych miejsc wychodzą demony, strzygi, topielice czy wąpierze, czyli duchy osób zmarłych śmiercią gwałtowną np. samobójców czy topielców.
Obrzędy dziadów związane były także z pewnymi zakazami. Dla bezpieczeństwa należało zachować szczególną ostrożność i nie wolno było:
- hałasować – mogłoby to wystraszyć duchy i sprowadzić nieszczęście;
- wylewać wody przez okno, aby nie zmoczyć wędrującej pod oknami duszy – duchy mogłyby chcieć się zemścić za ich znieważenie;
- szyć, prząść, haftować, aby przypadkiem nie przyszyć ducha do tkaniny, ponieważ, co dość logiczne, nie będzie mógł powrócić w zaświaty, a to nie zwiastuje nic dobrego.
Dziady w Polsce
Obrzęd dziadów to jeden z najstarszych słowiańskich obrzędów. I chociaż etnolodzy są zgodni, że każde obchodzone na terenach Polski święto miało w sobie element odwołujący się do kultu przodków, to dziady jesienne (obchodzone na przełomie października i listopada, dokładna data była związana z fazami księżyca) były kulminacyjnym punktem w obrzędowości ludowej. Z czasem, pod wpływem religii katolickiej słowiański kult zmarłych został zredukowany i obecnie obchodzony jest tylko raz w roku. Słowiańskie dziady stały się Dniem Zadusznym.
Z tradycją słowiańskich Zaduszek związane były również tak zwane „dziady proszalne”. Byli to ubodzy, często wykluczeni z własnej społeczności ludzie, którzy wędrowali z wioski do wioski, prosząc o jedzenie w zamian za modlitwę za dusze zmarłych, które nadal błąkają się po świecie.
Współcześnie, na terenach wschodniej Polski, w Ukrainie i Białorusi nadal kultywowana jest tradycja rytualnego poczęstunku na gronach zmarłych.
Zobacz także: