Wiele, bardzo dużo, można zarzucić bajkowym tatusiom. Weźmy np. „Gdzie jest Nemo?”. Już na samym początku nadopiekuńczy tata nie chce, żeby jego cudem wcześniej ocalały syn sam poszedł (czy raczej popłynął) do szkoły. Słyszymy jego ciągłe utyskiwania: uważaj, tego nie rób, tamtego ci nie wolno. Znacie to? Żeby za szybko nie jeździć na rowerze, nie wchodzić na drzewa i uważać na boisku. Tak, ja też łapię się na tym, że czasem zupełnie bez sensu ograniczam syna... A co robi Nemo? Buntuje się przeciwko ojcowskiej, nadmiernej trosce. I skutki tego buntu są naprawdę opłakane...

Reklama

Kiedy tata nie ma zaufania do dziecka

W moim ulubionym „Kurczaku Małym” (płakaliśmy na nim razem z synem) ojciec tytułowego bohatera to (na szczęście do czasu) klasyczny przykład ojca nie-jak-z-bajki. Chyba nawet ojca toksycznego. Kurczak Mały jest rzeczywiście mały i słaby. Nosi okulary, wciąż mu się coś nie udaje, koledzy nad nim się znęcają. Ojciec powinien go wspierać! Tymczasem mu nie ufa i przelewa na niego swoje niespełnione ambicje.

„Kurczak Mały” nie jest jednak filmem smutnym. Kluczowa scena? Mały Kurczak podsuwa ojcu receptę, „przejmuje dowodzenie”, zmuszając staruszka do uległości. I wygrywa! Następuje zmiana, którą powinien zrozumieć i zaakceptować każdy ojciec: że nie do końca życia będzie mógł ochraniać malucha i że przyjdzie dzień, w którym będzie musiał mu zaufać. I uwierzyć w jego siły.

Kiedy tata chce, żeby dziecko było takie jak on

Wielu z nas, ojców, w ogóle nie potrafi też zaakceptować tego, że synowie nie są naszymi klonami. Że nie mają tych samych zainteresowań, że mają nieco odmienny światopogląd, który kształtują ich własne, a nie nasze doświadczenia, a nawet nieco odmienny system wartości. O tym jest „Ratatouille”. Szczurek Remy jest szczurem, czyli powinien jeść śmietnikowe żarcie. Tymczasem to genialny kucharz, który nie ma sobie równych w całej... Francji. Jego tata tego nie akceptuje, więc Remy musi odejść z domu, co na szczęście odbywa się przez zbieg okoliczności, a nie klasyczne wyrzucenie (dzieci mogłyby tego nie znieść). Następująca długo potem scena pojednania z ojcem powinna być lekcją dla wszystkich tych tatusiów, którzy są niespełnionymi tenisistami, wioślarzami i skrzypkami, a chcą zrobić z dzieci mistrzów.

Wzór dobrego ojca

Filmem, do którego trudno się przyczepić, w sensie prezentowanego w nim wzorca ojcostwa, jest „Król lew”. Tata Mufasa jest w nim dla swojego lwiątka Simby kochający, kiedy trzeba, i surowy, kiedy... jest na to najwyższa pora. Jest królem, lwem w dodatku, więc nieustraszonym, ale to z jego ust padają słowa: „Dziś synku bałem się po raz pierwszy w życiu, o ciebie”. Czy jest coś piękniejszego niż męska szczerość? Nie bójcie się jej. Ani okazywania uczuć dzieciom!

Zobacz także

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama