Reklama

Paweł Wilczak w rozmowie z Marzeną Rogalską dla magazynu "Uroda życia" pokusił się na prywatną rozmowę o swoim dzieciństwie i o byciu ojcem. Aktor wspomina swój dom jako miejsce, w którym rodzice dawali mu poczucie bezpieczeństwa i wolnego wyboru, co po latach bardzo docenia.

Reklama

Już od małego aktor chodził swoimi ścieżkami i potrafił postawić na swoim. Nawet rodzicom nie udało się przekonać go do chodzenia do przedszkola, czego nie może wyjawić swoim synom, którzy obecnie są w wieku przedszkolnym. - Nawet w przedszkolu byłem tylko pięć dni, bo urządziłem takie piekło wychowawcom i rodzicom, że w końcu się poddali i mogłem wrócić do domu - wspomina Paweł.

Jak Paweł wspomina swoich rodziców? - Rodzice są lekarzami i od kiedy pamiętam zawsze bardzo dużo pracowali. Mamę wspominam jak największą bohaterkę. Pewnie dlatego, że nie ułatwiałem jej życia. Zawsze wybierałem rozwiązania, które z całą pewnością nie były łatwe ani dla niej, ani dla taty. Zmuszały ich do skupiania uwagi na mnie. Po latach rozumiem, że taki syn to było wyzwanie - mówi aktor.

Teraz, kiedy Paweł sam jest ojcem synów, widzi, jak trudno jest nie martwić się o swoje dzieci. Nie wie, czy będzie potrafił dać synom takie poczucie wolności, jakie otrzymał od swoich rodziców.
- Bardzo bym chciał. Ale uważam, że myślę jak chyba każde kolejne pokolenie, że "za naszych czasów było bezpieczniej". Wiem, że będę się bardzo martwił, co się z nimi dzieje. Myślę, że każdy rodzic tak ma. Z drugiej strony uważam, że kiedyś jednak było mniej zagrożeń.

Reklama

O tym, jak Paweł Wilczak nazywa siebie "wapniakiem" i jak wspomina swoje młodzieńcze wybryki, które chce na razie zachować w tajemnicy przed swoimi synami czytajcie w nowym na rynku magazynie "Uroda życia" (1/2014)

Reklama
Reklama
Reklama