Reklama

Ktoś pewnie za chwilę popuka się w głowę. Dlaczego? Bo postanowiliśmy, że nauczymy nasze dziecko załatwiania się do nocnika. Co prawda, Agatka nie ma nawet roku, ale uznaliśmy, że raczej jej to nie zaszkodzi. A kto wie, może w przyszłości zaprocentuje?

Reklama

Nocnik kupiony i co dalej

Zakupiliśmy więc śliczny różowy nocniczek i – przyznaję, że z pewnym niepokojem – posadziliśmy na nim córkę. Na początku nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Rozglądała się wokół niepewnie i zerkała na nas – miałem wrażenie, że w jej oczach zamiast źrenic są dwa wielkie znaki zapytania. W odpowiedzi zrobiliśmy do niej minę prezentującą wielki wysiłek na naszych twarzach.

Pierwsze sukcesy i porażki na nocniku

Sytuacja rzeczywiście mogła być nieco dziwna dla Agatki – siedziała na jakimś tajemniczym krzesełku, goła od pasa w dół, a jej starzy mieli na twarzy dziwny grymas. O co tu chodzi?

Po chwili chyba jednak zrozumiała, bo po pokoju rozniósł się charakterystyczny zapach. Od tego momentu, gdy tylko widzimy, że Agatka się napina, jakby miała zaraz robić kupkę, biegniemy po nocnik, krzyczymy: „Jeszcze chwilę wytrzymaj” i czym prędzej ją rozbieramy. Niestety, zwykle nie zdążamy, więc pół kupki trafia w pieluchę, a pół do nocnika.

Nocnik zawsze przed kąpielą

Za to tuż przed wieczorną kąpielą Agatka ląduje na nocniku, nawet jeśli się nie napina. Profilaktycznie. Także po to, aby uważała to za stały punkt dnia. Sadzam ją na nocnik, puszczam wodę do wanny i mówię do niej: „siii”. Prawie zawsze ileś nasiusia.

Nie łudzę się, że zacznie sama mówić, że chce na nocnik. Przede wszystkim dlatego, że wciąż nie umie jeszcze mówić. Ale mam nadzieję, że oswoi się z nocnikiem, będzie go kojarzyć z potrzebami fizjologicznymi. I kiedy nadejdzie czas na porzucenie pieluch, odbędzie się to w miarę bezboleśnie.

Nocnik i inne nowe zwyczaje dziecka

Jednak zanim Agatka nauczy się korzystać z nocnika, my musimy się uczyć córki na nowo. Przyzwyczajanie się do jej nawyków nie ma sensu, bo zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jednego dnia Agatka potrafi zapłakać na widok sąsiadów, którzy odwiedzają nas raz na tydzień, by kilka tygodni później uśmiechać się do zupełnie nieznanych osób, przekraczających próg naszego mieszkania.

W kąpieli też bywa różnie. Najpierw uwielbiała siedzieć w wanience, walić rączkami w wodę i patrzeć, jak zalewa łazienkę. Myśleliśmy, że to jakiś trend, więc kupiliśmy zabawki do wanienki. Wśród nich niezbyt tanią kaczkę, która miała świecić po zetknięciu z wodą. Kaczka, owszem, świeci, ale Agatka nawet na nią nie spojrzała, bo w międzyczasie zainteresowała się wodą lecącą z kranu. Zresztą ciągle jest nią zafascynowana. Szczególnie, że do tej pory nie udało jej się złapać tego słupka wody.

Dziecko woli mamę

Jednak najgorsze jest to, że z Agatki zrobiła się straszna mamicórcia. A jeszcze niedawno nie zauważała, gdy jej mama wychodziła z domu. Małgosi było chyba trochę przykro. No, a teraz to przykro jest raczej mnie. Bo mała przestała na mnie zwracać uwagę. Zawsze wybiera swoją mamę i to na jej nogawce się wiesza.

Czy to naturalny etap w rozwoju dziecka? Czy tak to jest, że w pewnym momencie dziecko staje się bardziej przywiązane do matki? Czy może to efekt tego, że Małgosia częściej jest w domu, i moja wina, bo większość dnia spędzam w pracy?

Żona nie rozumie moich dylematów. – Powinieneś się cieszyć, że nie wiesza ci się na nogawce. Przy tobie przynajmniej spokojnie się pobawi – mówi. Może ma rację?

Reklama

Czytaj też: Problemy z nauką siusiania

Reklama
Reklama
Reklama