Moja córka jest zazdrosna o młodszego brata. Nigdy, nigdy, nigdyyyyyy!!! – zawodzi od rana Agatka. To fragment jej nowej, ulubionej piosenki. Dodajmy, że to piosenka, do której sama ułożyła muzykę i słowa. Idzie to mniej więcej tak: „Nie dam ci żadnej zabawki. Nie dostaniesz żadnej zabawki. Zabiorę ci wszystkie zabawki. Już nigdy nie będziesz miał żadnej zabawki. Nigdy, nigdy, nigdyyyy!”.

Reklama

Kiedy dziecko jest zazdrosne o młodsze rodzeństwo

Znów się pomyliłem. Spodziewałem się, że jeżeli kiedyś u starszego dziecka pojawi się zazdrość, to stanie się to od razu, zaraz po narodzinach Kuby. Tymczasem pierwsze pół roku było spokojne. Powiedziałbym nawet, że przepełnione czułością i troską. Agatka głaskała Kubę po główce, dawała mu buziaki, wręczała grzechotki, by młody miał się czym zająć, śpiewała kołysanki, kiedy płakał. Ale gdy tylko Kubuś się rozkręcił i łóżeczko przestało być jego światem, okazało się, że mamy problem.

Młody zszedł na ziemię i zaczął zwiedzać nasze królestwo. To niby niewiele, raptem dwa pokoje z kuchnią. Ale i tak na tej skromnej powierzchni czyha na niego tyle niebezpieczeństw, że nie sposób spuścić go z oka. Dlatego zamiast malować z Agatką słonka i kwiatki, czytać jej książki czy budować domki z klocków muszę głównie pilnować Kubę.

Niezrozumiała dziecięca zazdrość

Ona tego najwyraźniej nie znosi. Jej zazdrość zaczyna sięgać zenitu (a przynajmniej mam nadzieję, że to już jest szczyt). Zabiera mu wszystko, co tylko może zabrać. Głównie zabawki.
– Kochanie, jeśli będziesz zabierać Kubusiowi zabawki, to on będzie płakał. I wtedy będę musiał go wziąć na ręce – tłumaczę Agatce. Niby logiczne, prawda? Tylko czy ona to rozumie? Myślę, że tak, choć emocje biorą górę.
– Nie. Kubuś nie będzie się bawił – odpowiada mała i zgarnia z podłogi ulubiony pociąg młodego.
– Córcia, proszę cię – rzucam jej jedno z moich wystudiowanych, błagalnych spojrzeń. – Gdybyś zbudowała Kubusiowi wieżę z klocków, mógłbym ci poczytać o Królewnie Śnieżce. Nie chcesz?
– Chce, chcę!!! Poczytaj!
– No to zrób mu wieżę.
– Nie zrobię. Czytaj! Teraz!

Sposoby na zazdrość o rodzeństwo

I tak w kółko. Gdy młody dostaje jeść, zabiera mu słoiczki z owocami. Podkrada butelkę z sokiem i ucieka do łazienki, bo myśli, że nie będę wiedział, że właśnie tam się schowała, by go wypić. Chce jeść chrupki kukurydziane, które młody zaczął ostatnio przegryzać. A gdy próbuję zrobić jej normalny obiad, stanowczo żąda zupki, którą je Kubuś. Tej samej!

Zobacz także

– To normalne – powie pewnie każdy doświadczony rodzic. Starsze z rodzeństwa zawsze robi się zazdrosne o to młodsze. I nie ma się czym przejmować. Zgoda, ale coś z tym chyba trzeba zrobić. Więc próbuję temu zaradzić i jak zwykle miotam się bez sensu.Zaczynam od zakazywania. „Nie zabieraj mu zabawek. Nie bierz jego chrupek. Nie dostaniesz jego picia. Oddaj tę zupkę”. I co? Nic. Po prostu zero reakcji.

– Kochanie, czy mnie słyszysz? Halo? Jest tam kto? – mówię jak do ściany. Powinna słyszeć, w końcu stoję tuż obok, a zachowuje się, jakby nie słyszała ani słowa. Moja żona nazywa to „głuchotą sytuacyjną”. Gdybym tylko powiedział „czekoladka”, natychmiast okazałoby się, że moje dziecko ma świetny słuch. Odbieram więc „skradzione” przedmioty. Ale to kończy się napadem histerii, spazmami i długim szlochaniem. – To moje zabawki, a nie Kubusia! – krzyczy Agatka, choć tymi zabawkami już od dawna się nie bawi.

Uleganie zazdrosnemu dziecku

Przecież nie jestem potworem! Nie potrafię tak krzywdzić swojego dziecka. To znaczy, jak widać, potrafię, ale serce mi się kraje, kiedy na jej policzkach pojawiają się łzy. I znów wychodzi ze mnie mięczak. Po kilku dniach walki i odmawiania Agatce wszystkiego co „kubusiowe” mój zapał jednak troszkę słabnie.
– Córcia, jak Kuba się napije i naje, to dostaniesz to, co on zostawi, dobrze?

Pomyślałem, że zupki, dania i deserki ze słoiczków jej nie zaszkodzą. Może to i lepiej, że je posiłki Kuby, bo jej menu jest dalekie od doskonałości i opiera się głównie na potrawach, które zawierają mnóstwo mąki. Ale z zabawkami nadal mam problem. Agatka przestała je co prawda złośliwie zabierać Kubusiowi, ale wymyśliła sobie inny patent, żeby mu dopiec. Po prostu cały czas sprząta... Wcześniej nie można jej było namówić, by po skończonej zabawie wrzuciła swoje klocki, lale i układanki do pudeł. A teraz sprząta bez opamiętania. Gdy tylko rozłożę Kubie jego grzechotki albo grającą żyrafę, ona odrywa się od swoich zajęć i zgarnia wszystko z podłogi.

Sprzątanie zabawek po zabawie

– Tatusiu, trzeba sprzątać. Tak, trzeba sprzątać – powtarza, przekonująco kiwając głową.
– Nie musisz sprzątać, kochanie, jest przecież porządek, a tych kilka zabawek będzie dla Kuby, żeby się czymś zajął.
– Trzeba, trzeba, tak, tak. Trzeba! – odpowiada z powagą w głosie.
I wszystko zaczyna się od początku. Kuba wyje, bo się nudzi. Biorę go na ręce, żeby się uspokoił. Wtedy Agatka zaczyna płakać i cichutko szlochać. – Przytul mnie tata, przytul.
– Choć do mnie na drugie kolanko – zachęcam.
– Nie, najpierw odłóż Kubusia! Odłóż, proszę, odłóż go... No przytul mnie!
I tak w kółko. Po prostu ręce opadają. Co będzie dalej?

Przeczytaj też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama