5 prostych rad, które ratują mamom życie (oraz 3, które tylko denerwują)
Genialne instrukcje obsługi dziecka nie istnieją. Za to istnieją proste sztuczki, które pomogą ci ogarnąć się po porodzie i zachować resztkę sił.
- Justyna Kwiatkowska
Po porodzie okazuje się, że na małych dzieciach znają się wszyscy – i w dodatku tacy są kochani, że hojnie się swoją wiedzą z tobą podzielą.
A ty wtedy najlepiej zrobisz, jeśli: wysłuchasz, pokiwasz głową i większość rad, które dostaniesz, włożysz do maszynki do mięsa i mocno zakręcisz korbką.
Zostaw sobie tylko te, które naprawdę mogą ci pomóc.
5 prostych rad, które ratują mamę:
- „Przystaw łóżeczko do waszego łóżka”
Przez 1. miesiąc po porodzie wstawanie w nocy jeszcze człowieka nie boli – ale już w 3-4. miesiącu każda kolejna nocna pobudka będzie wwiercać się ci prosto w mózg. Naprawdę potrzebujesz takiego życiowego doświadczenia?
Są mamy, którym wstawanie w nocy AŻ TAK nie przeszkadza – no i dobrze, niech im się szczęści. Mnie jednak przeszkadzało strasznie, dlatego za radą już nie pamiętam której koleżanki najpierw przysunęłam łóżeczko do naszego łóżka, a potem, po kilku kolejnych tygodniach, w ogóle przeniosłam córkę do nas.
Boisz się, że obecność dziecka w sypialni popsuje wasze życie intymne? Uwierz, jeszcze łatwiej może je popsuć twoje zmęczenie i niewyspanie.
- „Podaj smoczek”
Na Twojego małego smoka działa ssanie smoczka? To ciesz się tym (na niektóre dzieci nie działa i wtedy dopiero jest kłopot!) i podawaj mu smoczek bez żadnych wyrzutów sumienia. Wszelkiego rodzaju konkursy: "jestem lepsza, bo bardziej się poświęcam" zostaw tym bardziej ambitnym mamom.
Ssanie smoczka nawet do 2. roku życia nie ma żadnego wpływu na zgryz dziecka. Co więcej, Amerykańska Akademia Pediatrii, czyli jeden z największych na świecie ośrodków zajmujących się dziecięcym zdrowiem, nawet zaleca stosowanie smoczka u niemowląt powyżej 1. miesiąca życia. Według nich warto, żeby każde niemowlę używało smoczka do zasypiania i podczas snu (chyba, że wypluje go samo). Czemu tak? Bo badania pokazują, że spanie ze smoczkiem w buzi zmniejsza u niemowlęcia ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS).
- „Noś je jak najwięcej”
Jak noszenie dziecka ma się do ratowania życia matki? Ano tak, że noszenie (a także tulenie, głaskanie, patrzenie dziecku w oczy) pomaga mamie pokochać swoje dziecko (są na to naukowe badania!). A kiedy się kogoś już mocno kocha, to łatwiej znosi się jego płacze, kaprysy, opory przy ubieraniu, zasikane ubranka, kupkę, która wypłynęła górą…
Są też badania, które udowadniają, że bliski kontakt fizyczny z niemowlęciem w dużym stopniu przeciwdziała depresji poporodowej i co więcej mamie szybciej odzyskać siły po porodzie.
- „Ułatwiaj sobie, nie utrudniaj”
Nie próbuj być prymuską w macierzyństwie. Nie męcz się więcej niż musisz. W pierwszych miesiącach po porodzie chodzi głównie o to, żeby przetrwać.
Ta rada jest szczególnie ważna w kolkowym okresie (między 3. tygodniem a 5. miesiącem życia dziecka), kiedy maluch płaczą naprawdę dużo. Najważniejsze, co możesz wtedy dla siebie zrobić, to odpoczywać jak najwięcej! Obowiązki, które możesz odpuścić (czyli tak naprawdę większość!) – odpuść. Te, które muszą pozostać (np. zakupy) – postaraj się uprościć do maksimum.
Sprawdź na Bebiklub.pl, co powoduje kolkę u niemowlęcia i jak ją łagodzić.
- „Nie śpiesz się tak”
Wychowanie dziecka to nie wyścigi.
Powrót do wagi po porodzie to nie wyścigi.
Nauka przewijania to nie wyścigi.
Wyluzuj – a wtedy każda czynność stanie się przyjemniejsza.
3 beznadziejne rady, które tylko denerwują:
- „Nie przyzwyczajaj do noszenia...”
”...bo potem będziesz musiała je nosić i nosić, aż ci kręgosłup pęknie.” Ile razy już słyszałaś tę przestrogę? To totalna bzdura! Wieloletnie badania jasno pokazują, że dzieci, które były noszone w pierwszych miesiącach życia, już pod koniec 1. roku były odważniejsze i bardziej samodzielne niż ich rówieśnicy, którzy całe pierwsze pół roku głównie przeleżały w łóżeczku czy w wózku.
A poza tym, jak to mówi mój pediatra: "jak się dziecko przyzwyczai, to się potem odzwyczai". I będzie po kłopocie.
- „Jak najszybciej naucz samodzielnego zasypiania”
Po pierwsze samodzielne zasypianie to trudna i żmudna nauka, która kosztuje i dziecko, i jego mamę bardzo dużo siły i nerwów.
Po drugie samodzielne zasypianie niemowlęcia jest sprzeczne z jego naturą – każde pisklę, kocię, szczenię zasypia razem z mamą, grzejąc się jej ciałem i ciesząc się z jej bliskości.
Po trzecie umiejętność samodzielnego zasypiania często kończy się już przy pierwszym katarze czy gorączce dziecka. Albo przy ząbkowaniu. Albo po powrocie mamy do pracy. Po co więc się męczyć (i dziecko?
- „Nie chodź cały dzień w szlafroku”
Uwielbiam, kiedy ktoś mówi, że makijaż to "dbanie o siebie" i kiedy przekonuje mnie, że nawet po nieprzespanej nocy łatwo znaleźć siłę na zrobienie oka i włosów. Jasne, znam mamy, którym rzeczywiście chwila przed lustrem pomaga poczuć się lepiej. Ale znam też takie, u których rady w stylu: "zrób coś z sobą" budziły tylko frustrację i poczucie winy.
Chodzenie w szlafroku w pierwszych tygodniach (miesiącach) po porodzie nie znaczy, że jesteś leniwą, zaniedbaną fleją. Jesteś zmęczoną mamą, która ma inne priorytety niż pudrowanie nosa czy robienie 150 brzuszków – i naprawdę nikomu nic do tego.