Wnuczka Doroty Zawadzkiej mieszka w Kopenhadze i tam zaczęła właśnie chodzić do przedszkola. Dla Superniani duńska placówka to wzór do naśladowania dla polskich przedszkoli. Niektóre z tamtejszych zasad są jednak dość rewolucyjne jak na polskie warunki.

Reklama

Dorota Zawadzka chwali duńskie przedszkole

Superniania odwiedziła rodzinę w Danii i przy okazji podzieliła się wrażeniami na temat przedszkola swojej wnuczki. Trzyletnia Amelia chodzi do jednej z typowych duńskich placówek, których w okolicy jest dużo (na niewielkim osiedlu aż 6!). Rodzice dowożą tam dzieci rowerami z przyczepkami, a maluchy spędzają większość czasu na placu zabaw, bez względu na pogodę. Dorota Zawadzka podkreśla, że nikt w Danii nie obawia się deszczu:

„Dzieci w zasadzie cały czas na placu zabaw. Ubrania przeciwdeszczowe i przeciwwiatrowe na porządku dziennym. Dzieci siedzą często na ziemi.”

W dodatku duży przedszkolny plac zabaw jest ogólnodostępny po godzinie 18 oraz w weekendy.

Superniani podoba się również organizacja opieki nad dziećmi: 30 maluchów zajmują się zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Nikogo to nie dziwi:

Zobacz także

„Grupa 30 dzieci. W rożnym wieku, są i 3-latki i 5-latki. Trojka cudzoziemców - Polka, Włoch i Amerykanin. Czwórka opiekunów - dwóch mężczyzn i dwie kobiety.”

W czasie adaptacji przedszkolnej rodzice mogą być z dziećmi tak długo, jak maluszki tego potrzebują. Rodzice pomagają wówczas także pozostałym dzieciom we wszystkich czynnościach.

Duńczycy przywiązują też ogromną wagę do żywienia dzieci: w przedszkolu nie je się słodyczy, nawet podczas świętowania urodzin.

„Zero cukru. Zdrowa żywność. Na urodziny Amelii mama niosła owocowe szaszłyki, bo prośba by bez słodyczy.”

Pozostaje życzyć sobie, aby w Polsce też zaczęły pojawiać się takie placówki.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama