Reklama

Pani Katarzyna (imię zmienione) ma trójkę dzieci - dwójkę z byłym mężem, a najmłodsze z obecnym partnerem. Otrzymywała pieniądze na całą trójkę, gdyż najstarszy syn jest niepełnosprawny. Do września, w ramach pierwszej edycji programu 500 plus, pieniądze wpływały bez problemu. Jednak, gdy złożyła ponowny wniosek o przyznanie świadczenia w drugiej edycji, zaczęły się jej kłopoty. Urzędnicy postanowili sprawdzić, czy aby jej były mąż nie pobiera podobnych świadczeń.

Reklama

Muszą przyjść papiery z Anglii

"Mój były mąż pracuje za granicą. Choć po rozwodzie to ja opiekuję się dziećmi, urzędnicy twierdzą, że muszą sprawdzić, czy mąż nie pobiera w Anglii takiego świadczenia. Na najmłodszego synka też nie mogę brać 500 plus, bo jego tata też pracuje za granicą. Chciał podpisać oświadczenie, że nie pobiera w innym kraju na nasze dziecko, ale to nie wystarczyło" – żali się mama.

Jest jej bardzo ciężko, brakuje pieniędzy na leki, świąteczne prezenty. Chciałaby też, aby dzieci mogły chociaż na kilka dni pojechać na ferie zimowe.

Urząd marszałkowski rozkłada ręce i tłumaczy to procedurami. Od października zaczął się nowy okres zasiłkowy i tyle trwa nowe postępowanie, aż do wydania nowej decyzji – tłumaczy rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego Diana Głownia.

Biurokracja pożera 500 plus

Sytuacja pani Katarzyny to nie jedyny taki przypadek. W Świętokrzyskim aż 2,5 tysiąca rodzin czeka od października na wypłaty.

Winne są przeciągające się procedury. W sytuacji, gdy jeden z rodziców pracuje za granicą, ośrodki pomocy społecznej przesyłają pismo do Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. Ich rolą jest sprawdzenie, czy rodzic nie pobiera za granicą podobnego świadczenia. Gdyby tak się okazało, wypłata 500 plus w Polsce zostaje odebrana.

Od 2018 roku weryfikacją wypłat w przypadku rodziców pracujących za granicą zajmą się służby wojewody. Ale czy przyspieszy to rozwiązanie sprawy pani Katarzyny i innych rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej? Rzeczniczka urzędu wojewódzkiego rozkłada bezradnie ręce: "Czas postępowania zależy do stopnia skomplikowania spraw" – mówi.

Oznacza to, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy kilka tysięcy rodzin dostanie pieniądze, które według obowiązujących przepisów się im należą.

A Wy co sądzicie o tak długim czasie rozpatrywania przez urzędy wniosków o 500 plus? Uważacie, że to w porządku?

Źródło: Gazeta Wyborcza. Kielce

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama