Nie rób tego! Nawet nie wiesz jak krzywdzisz
Płacze bez przerwy, może jest głodne, ma mokrą pieluszkę, a może jest chore – a ty już nie wyrabiasz, kipisz z emocji i robisz to. Potrząsasz maluszkiem, żeby chociaż na chwilę uspokoiło się. Nie rób tego, narażasz jego zdrowie na nieodwracalne zmiany!
To nie będzie dobra wiadomość dla nikogo. 69 proc. Polaków daje dzieciom tzw. klapsy dyscyplinujące, a prawie połowa z nas – 45 proc. - uważa, że są takie momenty, gdy zastosowanie kary cielesnej jest uzasadnione. O tym, że nie ma żadnych usprawiedliwień i bicie powinno być zabronione sądzi 32 proc. Polaków.
Bijemy i nie czujemy skruchy
Niestety badania przeprowadzone przez Millward Brown SMG/KRC, na potrzeby kampanii ”Dzieciństwo bez przemocy”, pokazują, że traktujemy przemoc fizyczną jako sposób na wychowywanie dzieci. Dla 19 proc. z nas to metoda wychowawcza, jak każda inna. 7 proc. uderzyło dziecko w twarz, a 6 proc. przyznało się do tego, że uderzyło dziecko na tyle poważnie, że konsekwencją był uraz fizyczny!
Psycholodzy mówią stanowczo: nie zależnie od tego, czy dajemy dziecku klapsa, wykręcamy rękę, ciągniemy za ucho - to wszystko jest przemoc fizyczna, gdyż staramy się osiągnąć pożądane zachowanie dziecka za pomocą siły.
Frustracja=agresja
Ale są też takie nasze działania, które nie zostawiają żadnych siniaków i zadrapań, a czynią nieodwracalne zmiany w mózgu maluszków. To właśnie zespół dziecka potrząsanego. Dziecka najczęściej bardzo małego, góra rocznego, a z reguły nie mającego więcej niż 5-8 miesięcy.
To są właśnie te sytuacje, kiedy wycieńczone całodobową opieką nad dzidziusiem nie wytrzymujemy, puszczają hamulce i zdarza się nam potrząsnąć dzieckiem, aby je uspokoić.
W Stanach Zjednoczonych notuje się takich przypadków 50 tys. rocznie, z czego jedna czwarta dzieci umiera w wyniku trwałego, nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. A to przecież tylko zgłoszone przypadki, a ile takich sytuacji ma miejsce w zaciszu naszych domów?
Przemoc z konsekwencjami na całe życie
Oprócz skrajnej konsekwencji, jaką jest śmierć, takie maluszki mogą mieć problem ze wzrokiem, słuchem, być opóźnione w rozwoju intelektualnym i fizycznym. Trudniej uczą się mówić, mają kłopoty z pamięcią i ogólnie trudności w nauce szkolnej.
Problem potrząsania dzieckiem to niestety problem, nad którym często przechodzimy obojętnie. Nie raz widzimy, jak na palcu zabaw zdenerwowany rodzic chce w ten sposób uspokoić dziecko. Sami w domu też pewnie nie raz zrobiliśmy to. Jesteśmy młodzi, nie mamy jeszcze doświadczenia w byciu rodzicem, mamy różne inne problemy, a płacz wywołuje w nas frustrację.
- To typowe - mówi psycholog dziecięca Dorota Kalinowska. Niestety nasz stres plus płacz dziecka to wybuchowa mieszanka.
Okiełznaj emocje
A więc co można zrobić? Przede wszystkim rodzice, dostrzegający problem, powinni rozwijać w sobie umiejętność radzenia sobie ze stresem i frustracją. Jeżeli dostrzeżemy problem, to już połowa sukcesu” – mówi psycholog. Niekiedy potrzebna jest grupa wsparcia lub praca z psychologiem.
Następnym krokiem jest ułożenie planu działania. A więc kiedy dopada już nas kryzys sprawdzamy:
- czy dziecko ma suchą pieluszkę,
- czy nie jest głodne,
- czy nie gorączkuje, bądź ząbkuje.
Możemy też podać smoczek, wyjść na spacer, poprosić kogoś z domu, aby zajął się dzieckiem, a my w tym czasie odejdźmy i starajmy wyciszyć się.
To na początku może być bardzo trudne, aby w chwili, kiedy prawie dochodzimy do zenitu, móc się przekierunkować. Ale najważniejsze to zmiana nastawienia, żebyśmy wszyscy rozumieli, że potrząsanie dzieckiem to beznadziejny sposób na rozwiązywanie problemów. Oprócz krzywdy emocjonalnej i fizycznej, niestety uczymy nasze dzieci też tego, że siła fizyczna to najlepszy sposób osiągania celów. To przemoc w czystej postaci i należy jej zdecydowanie powiedzieć „nie”.
Źródło: wp
Zobacz też:
- Kto, kiedy i dlaczego daje dzieciom klapsy? Wstrząsające fakty
- Najlepsze gryzaki dla niemowlaka
- Czy zostawiać dziecko, żeby się wypłakało? [WIDEO]