Rodzice, którzy podpisali petycję o otwarcie szkół, nie rozumieją, dlaczego ministerstwo edukacji nie planuje żadnych działań, które umożliwiłyby dzieciom powrót do nauki stacjonarnej. Coraz więcej rodziców skupia się wokół strajku „Nie dla zdalnej szkoły”, ponad 75 tys. już podpisało apel do ministra.

Reklama

Rodzice żądają otwarcia szkół: NIE dla zdalnej szkoły

Oburzenie rodziców nasiliło zamknięcie szkół dla klas I-III. Na razie zdalne nauczanie obowiązuje do 9 kwietnia, potem być może dzieci powrócą do nauki hybrydowej. Rodzice znacznej części uczniów nie zgadzają się z działaniami ministerstwa edukacji i wnioskują o przywrócenie nauki stacjonarnej: „Jesteśmy grupą rodziców i nauczycieli, którzy mówią zdecydowanie NIE zdalnej szkole. Jesteśmy zbulwersowani tym, że minister edukacji bierze udział w działaniach związanych z wdrażaniem nauczania zdalnego od września 2020 r., a nie planuje działań umożliwiających uczniom powrót do szkoły” − cytuje petycję wyborcza.pl.

Rodzice pytają, dlaczego zamyka się szkoły, podczas gdy kościoły pozostają otwarte. Wskazują przy tym na liczne wady rozwiązania, jakim jest nauka w domach:

  • nauka zdalna pogłębia różnice w opanowaniu materiału, bo nie wszyscy mają równy dostęp do urządzeń elektronicznych;
  • dzieci są skazane na wielogodzinną pracę przed monitorem komputerowym, co negatywnie wpływa na ich stan fizyczny i psychiczny;
  • u dzieci narasta poczucie samotności, maluchy są odcięte zarówno od pracujących rodziców, jak i od rówieśników.

Tymczasem minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek, wyjaśnił w czwartek, że uczniowie w szkole nie zarażają się koronawirusem. Szkoły zaś zamknięto tylko po to, by na kilka tygodni wyłączyć dzieci i ich opiekunów z ruchu do i ze szkół.

Zobacz też:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama