Reklama

Tydzień później rodzice chłopca zorganizowali rodzinne spotkanie z w ogrodzie. W pewnym momencie Karlton wyszedł z balonem do łazienki. Długo nie wracał, więc jego mama poszła upewnić się, że wszystko w porządku. Wtedy zobaczyła, że jej dziecko leży na podłodze, blade, z szeroko otwartymi oczami. Z balonem wokół szyi i główki.

Reklama

Balon z helem zabił dziecko

Lisa, matka chłopca, przyznała, że już wtedy wiedziała, że to już koniec. Zdjęła z dziecka balon i zaczęła krzyczeć wniebogłosy. Wzięła synka na ręce i wyszła z nim na patio.

„Jako matka, czułam, że odszedł. Był bezwładny, jego oczy były szeroko otwarte i był blady”, powiedziała Lisa na łamach „Metro”.

Wiele wskazuje na to, że chłopiec chciał rozbawić bliskich i postanowił… wyjść do nich jako dinozaur, zakładając na siebie balon. Dinozaur był wielkości chłopca, ale nie nadawał się na przebranie. Wypełniający balon hel prawdopodobnie zabił dziecko.

Matka: „Upadłam na trawę i krzyczałam, krzyczałam, krzyczałam”

W oczekiwaniu na pogotowie starsza siostra wraz z sąsiadką reanimowały chłopca. W tym czasie jego mamę ogarnęła rozpacz, strach i ból nie do opisania.

„Upadłam na trawę i krzyczałam, krzyczałam, krzyczałam” – wspomina Lisa.

Wkrótce potem na posesji wylądował śmigłowiec ratowniczy, który zabrał chłopca do szpitala.

Przytulała synka, aż przestało bić serce

W szpitalu natychmiast podłączono 5-latka do respiratora.

„Lekarze mówili, że jego stan jest bardzo zły. To było straszne. Czytałam mu, śpiewałam mu, myłam buzię, ręce, włosy. Smarowałam mu usta wazeliną i upewniałam się, że jest czysty”, mówiła Lisa.

Po sześciu dobach narządy wewnętrzne 5-latka przestały funkcjonować. Lekarze odłączyli dziecko od aparatury. Ostatnie przestało bić serce – Lisa to czuła, bo cały czas przytulała synka.

Według lekarzy prawdopodobną przyczyną śmierci dziecka było zatrucie helem z balonu. Przypuszczenia te mają potwierdzić wyniki sekcji zwłok, które nie są jeszcze znane.

Źródło: Metro

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama