Reklama

Podczas gdy w Polsce otwieramy szkoły, a dzieci wracają do nauki stacjonarnej, niektóre kraje decydują się na całkowite zamknięcie placówek edukacyjnych. Powodem jest coraz większe zagrożenie ze strony nowych wariantów koronawirusa.

Reklama

Za granicą zamykają szkoły. Czy w Polsce dzieci są bezpieczne?

Władze Singapuru ostrzegły w niedzielę przed indyjską mutacją koronawirusa, która częściej atakuje małe dzieci. Chodzi o wykryty w Indiach wariant B.1.617. Zdecydowano o całkowitej izolacji najmłodszych i zamknięciu szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół średnich. Od środy 19 maja dzieci przejdą na naukę zdalną.

„Niektóre z tych mutacji są tak zakaźne, że atakują najmłodsze dzieci” – powiedział minister edukacji Singapuru, Chan Chun Sing. Władze poinformowały jednocześnie, że na razie nie odnotowano poważnych przypadków zachorowań na COVID-19 u dzieci. U maluchów, które miały kontakt z koronawirusem, obserwowano jedynie łagodne objawy choroby.

Z kolei w Polsce szkoły stopniowo wracają do nauki stacjonarnej. Czy dzieci są bezpieczne? Dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog i mikrobiolog z WUM, nie ma wątpliwości, że indyjska mutacja koronawirusa nam nie zagraża:

– W Europie nie musimy się obawiać tej mutacji koronawirusa. To są na razie pojedyncze przypadki zachorowań na świecie. Zamykanie szkół gdziekolwiek indziej poza miejscami, w których znajdują się ogniska zakażeń, jest na wyrost – tłumaczy ekspert.

W rozmowie z mamotoja.pl wirusolog stwierdził jednocześnie, że mimo braku zagrożeń ze strony nowych wariantów koronawirusa powrót dzieci do szkół należałoby odłożyć do września.

– W obecnej sytuacji w Polsce otwieranie szkół na 3 tygodnie trochę nie ma sensu. Zdecydowanie lepiej byłoby rozplanować powrót do szkół po sezonie wakacyjnym z uwzględnieniem szczepień dzieci do lat 18, żeby zabezpieczyć przynajmniej młodzież późno podstawówkową przed zakażeniem – dodał dr Dzieciątkowski.

Źródło: Reuters, rp.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama