Reklama

Mój mąż jest zdania, że to, iż był obecny podczas narodzin naszej córeczki, wzmocniło więź między nami. Podczas porodu czuł, że jesteśmy jedną drużyną: na dobre i na złe. Przestałam być dla niego nimfą, która nie przeklina, nie poci się i nie wydala. Zobaczył kobietę z krwi i kości – taką, jaką jestem naprawdę.
Ja zaś przekonałam się, że zawsze mogę na niego liczyć... To oczywiście tylko nasze osobiste doświadczenia. Ale za rodzinnym porodem przemawiają też argumenty naukowe. Lekarze są przekonani, że kiedy kobieta ma u boku partnera, czuje się bezpiecznie, a wtedy rodzi szybciej i łatwiej. Psychologowie zaś twierdzą, że poród rodzinny pomaga ojcu szybciej nawiązać kontakt z dzieckiem. Słowem, tata na porodówce to same zalety. Pod jednym warunkiem. Oboje: ty i twoja żona, musicie być na to gotowi.

Reklama

Nie chcę, ale muszę...

Jeśli mdlejesz na widok krwi albo nie umiesz opanować fontanny łez na widok cierpienia ukochanej, porodówka to nie jest miejsce dla ciebie. Swoim strachem możesz zarazić rodzącą i w efekcie utrudnić poród. Pamiętaj też o tym, o czym czasem wstydzimy się mówić – seksie po porodzie. Według seksuologów wspólny poród może zniechęcić mężczyznę do seksu. Bliskie spotkanie z fizjologią kobiety lub wspomnienie jej bólu czasem sprawiają, że małżeńskie łoże przestaje kojarzyć się z przyjemnością... Na szczęście ci sami naukowcy przyznają, że takich uczuć doświadcza bardzo mało mężczyzn!

Ona woli rodzić sama?

Jest też druga strona medalu. Czasem to przyszła mama rezygnuje ze wspólnego porodu. Jeżeli twoja żona wstydzi się pokazać ci nago, a podpaski chowa na dno szafki, być może nie jest gotowa, aby rodzić w twojej obecności. Bo – nie oszukujmy się – rodzenie to nie to samo co wąchanie kwiatków na łące! To piękne, ale i ciężkie chwile, w czasie których kobieta jest po prostu bezradna wobec własnego ciała. Wody płodowe, stolec, mocz, krew... – porodowe niespodzianki mogą krępować was oboje. Ja, wyobrażając sobie poród, bałam się ogromnie, że moje stękanie (i oby tylko to!) zniechęci do mnie męża. Przezwyciężyłam wstyd, dopiero gdy usłyszałam od niego, że dla mężczyzny nie to jest najważniejsze, jak wygląda rodząca kobieta, ale to, że w tym czasie rodzi się jego dziecko.

Sprawdź: Jaką rodzącą będziesz – test

[CMS_PAGE_BREAK]

A jednak warto tam być!

Na szczęście najpewniej nie będziesz miał powodów, aby odmówić sobie udziału w narodzinach maleństwa. I – co równie ważne – nie będziesz musiał odmawiać żonie wsparcia w tych trudnych dla niej chwilach. Bo obecność taty na porodówce to nie tylko moda. Możesz pomóc swojej żonie na tysiąc sposobów! Możesz masować jej plecy (ale jeśli nie umiesz tego robić, błagam, znajdź inny sposób, by pomóc żonie, w przeciwnym razie nie zdziw się, gdy usłyszysz kilka ostrych słów o sobie!), ściskać za rękę, robić razem z nią przysiady, podawać ramię do wypłakania, kontrolować działania lekarzy. Możesz też po prostu być: po to, aby wspomnienie narodzin maleństwa było waszym wspólnym wspomnieniem – na całe życie.

Przygotuj się na akcję

Jeśli zdecydowaliście się rodzić razem, szczerze porozmawiajcie o tym, jak wyobrażacie sobie wspólny poród. Warto, aby w tej rozmowie uczestniczyli położna albo lekarz, który prowadzi ciążę. Pamiętaj, im więcej będziesz wiedział, tym mniej rzeczy cię zaskoczy. Jeśli np. poznasz fazy porodu, być może nie przerazisz się – tak jak mój mąż! – kiedy żona powie ci, że jesteś draniem, przez którego teraz umiera (takie rzeczy często mówi się w czasie tzw. kryzysu siódmego centymetra – to krótki okres porodu, kiedy skurcze są bardzo bolesne, a zmęczenie wyjątkowo dotkliwe). Jeśli jednak postanowiliście, że zostaniesz za drzwiami porodówki, zastanów się, w jaki sposób możesz stamtąd pomóc żonie. Może po prostu zapewnisz ją, że w razie potrzeby zawsze może cię zawołać?

Jak możesz pomóc?

Przyszłą mamę przez poród przeprowadzi natura. Ale ty – potrzebujesz kilku wskazówek. Oto one:
1. Przypominaj przyszłej mamie o oddychaniu. Uwierz, kiedy boli, naprawdę można zapomnieć nawet o tak podstawowej sprawie.
2. Trzymaj ją za rękę. Takie wsparcie bardzo pomaga. Spokojne słowa i twój uśmiech pomogą odpędzić strach przed nieznanym.
3. Powtarzaj jej, że jest dzielna. Nie dopytuj się, czy boli (bo boli na pewno!) i nie napominaj: „Mocniej!”.
4. Bądź wyrozumiały. Podczas porodu żona może nie być tak grzeczna, jak zwykle. Nie wiem, dlaczego, ale nic tak nie pomaga przetrwać skurczy, jak siarczyste przekleństwa pod adresem ojca dziecka!
5. Pytaj lekarzy i położne o przebieg porodu. Pilnuj też, aby potrzeby twojej żony były respektowane.
6. Weź na siebie papierkowe sprawy. Kobieta, która rodzi, nie powinna w tym samym czasie zajmować się np. swoim numerem PESEL.
7. Nie pstrykaj co chwilę fotek, nie zaczynaj niepotrzebnych rozmów. Naukowcy twierdzą, że rodząca potrzebuje spokoju, ciszy, przyćmionego światła i intymności.

Przeczytaj także: Porodu nie trzeba się bać – przekonuje słynna polska położna

mtj_dopisek.gif
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama