Co to jest książka obrazkowa (z ang. picture book)?

Nie mamy dobrego polskiego terminu na określenie bardzo specyficznego rodzaju książki dla dzieci. Bo używając terminu „książeczka obrazkowa”, nie mamy na myśli książeczki dla najmłodszego czytelnika. To znaczy takiej z narysowanym ptaszkiem i podpisem „ćwir, ćwir” czy właśnie „ptaszek”.

Reklama

Nie dlatego, że deprecjonuję ich wagę, przecież są niezwykle potrzebne w rozwoju dziecka, ale dlatego, że mówimy o specyficznych książkach, które wymyślono całkiem niedawno. I są naprawdę wspaniałe! Otóż książka obrazkowa to książka przedstawiająca najczęściej równolegle, to znaczy nie linearnie, wiele różnych potencjalnych fabuł, bohaterów, ich przygód, i to wyłącznie za pomocą obrazka, np. "Wielki piknik", „Miasteczko Mamoko”, czy seria o ulicy Czereśniowej.

Picture bookami nazywa się też takie książki, w których ilustracja pełni nadrzędną funkcję. Owszem jest tekst, ale dopełnia on rysunki, np. „Kłopot” Iwony Chmielewskiej.

Rzeczywiście w książkach obrazkowych nie ma opowiadającego tekstu, bo to zadanie rysunków. Wiele z nich wydano na tak wysokim poziomie edytorskim, że są one jak dzieła sztuki (np. "Dom" z ilustracjami Roberto Innocentiego), z którymi obcowanie rozwija człowieka niezależnie od wieku. Bo książki obrazkowe są dla małych i dużych czytelników.

Niektórzy rodzice, widząc książkę bez tekstu, stają się nieufni. Jeśli nie ma tekstu, to nie ma treści.

Ależ jakiej treści nie ma? Jest, tylko nie jest ona wydrukowana! Ta treść jest potencjalnie zawarta w obrazkach, które składają się z wielu szczegółów. I to, co jest cudowne w książkach obrazkowych, żeby tę treść dostrzec, należy włożyć trochę wysiłku, a nie tylko się pogapić i omiatać wzrokiem strony. Trzeba uruchomić oko, wyobraźnię, logikę, ale też pamięć.

Bo trzeba zapamiętać, że ten pan, co czyści na pierwszej stronie rower, to ten sam pan, co na drugiej dzielnie rowerkiem pedałuje przez park, na kolejnej zsiada z roweru i pochyla się nad pieskiem, a na ostatniej wręcza pieska dziewczynce, która promienieje z radości, bo odzyskała zgubę.

Zobacz także

Zobacz też: dlaczego czytanie jest jak lekarstwo

O, i mamy historię, tę brakującą treść.

To jest fabuła, którą odbiorca sam tworzy, korzystając ze swoich przeżyć, intencji, wspomnień… Takich fabuł jest mnóstwo w książce obrazkowej. I wszystkie dzieją się równolegle. W tym samym czasie wiele postaci coś robi, i jest jak w życiu.

Nie opowiemy tego słowami, ale umiemy to narysować. I w zależności od tego, na co popatrzymy, co sobie upatrzymy i kogo uczynimy bohaterem, to możemy śledzić losy tej postaci na kolejnych kartkach, dopowiadając historię. Jakiś czas później możemy znowu przeglądać książkę i stworzyć nową fabułę. I tak bez końca, bo w książkach obrazkowych aż roi się od potencjalnych bohaterów.

Zobacz też: jak często czytać dziecku – codziennie przez 20 minut

Co dziecku daje książka obrazkowa?

Po pierwsze, ćwiczy spostrzegawczość. To nie jest tak, że skoro matka natura dała nam oczy, to jesteśmy mistrzami w postrzeganiu. Przez pierwsze lata życia bardzo ważne jest to, aby dziecko stawiało wyzwania swoim oczom w połączeniu z mózgiem. Oko przekazuje do mózgu sieczkę, a ten ma z tego ułożyć logiczny obrazek. Jak tego się nie ćwiczy, to później okazuje się, że malec jest dyslektykiem i ma kłopot z nauką pisania i czytania.

Po drugie, to naturalne ćwiczenie pamięci. Aby ułożyć jakąś fabułkę, to z jednej strony, trzeba pamiętać, co było wcześniej, a z drugiej strony, należy zbudować jakiś zarys tej fabułki.

I po trzecie, bo takie tworzenie historii wymaga uruchamiania wyobraźni, w wypadku dziecka w najwspanialszym jej wymiarze, bo niczym nieskrępowanym (sprawdź, jak czytanie rozwija). Bo nam, dorosłym, wiedza, co jest możliwe, a co nie, przeszkadza w tym. Nasze wyobrażenia często są prymitywne, a dzieci pozwalają sobie na całego. Po czwarte, książki obrazkowe to nauka logiki. To nieprawda, że jesteśmy w stanie logicznie myśleć, gdy mamy lat 13 czy 15. Wtedy jesteśmy w tym dobrzy, ale przecież tej logiki musimy się uczyć. Pięknie temu służy samodzielne tworzenie fabuły.

Zobacz też: po co dzieciom ilustracje w książkach?

[CMS_PAGE_BREAK]
I jeszcze rozwój mowy. Przecież to wszystko trzeba jakoś opowiedzieć! Są badania, które potwierdzają, że w trakcie opisywania ilustracji, opowiadania na żywo, uruchamiają się bardziej wartościowe procesy między dzieckiem a osobą, która maluchowi towarzyszy, niż przy czytaniu. Poziom empatii jest wyższy, bo słowa dobieramy do stanu, w jakim jest dziecko.

A jak mam gotowy tekst, to mam wpływ tylko na intonację, to, w jaki sposób przeczytam historię. A jak opowiadam, to tak dobieram słowa, by mieć wpływ na nastrój dziecka. Gdy maluch jest rozespany, mogę słowami go pobudzić. Gdy rozdrażniony, to mogę go uspokoić. Te możliwości sprawiają, że jest lepsze współbrzmienie emocjonalne między dzieckiem a dorosłym.

Zobacz też: kiedy zacząć dziecku czytać książki

Czy taka książka może nauczyć czytać?

Uczy. Bo ćwiczy wszystkie sprawności, które do czytania są potrzebne. Np. analizę i syntezę spostrzeżeniową, koncentrację, pamięć... Nauczyć się literek to jest drobiazg. Na dodatek taka książka sprawia, że dziecko ma przeświadczenie, że choć obrazki nie skaczą, nie piszczą i nie zmieniają się jak na filmie, to to, co jest na kartkach książki, jest czymś fascynujący.

Zobacz też: jakie są zalety czytania dziecku

Książki obrazkowe pozwalają dziecku poczuć się czytelnikiem, zanim nauczy się czytać. Bo malec może taką książkę opowiedzieć sobie sam.

Myślę, że dla dziecka może być to pięknym doświadczeniem, cudowne poczucie mocy kreacji. Jeśli tworzymy taką historię, to mamy poczucie sprawstwa. To ja to zrobiłam! Jestem w stanie stworzyć wiele historii. Zupełnie niepowtarzalnych. Ba, losy tego samego bohatera mogę opowiadać na różne sposoby.

W jakim wieku dziecko gotowe jest na książki obrazkowe?

Można zaczynać z niemowlętami. Mojemu wnukowi opowiadaliśmy „Miasteczko Mamoko”, zanim skończył pierwszy rok! Teraz ma dwa lata i jest pierwszym czytakiem, który może obyć się bez wielu rzeczy, ale nie bez książek.

Wybierając dla malucha książkę, trzeba pamiętać, że dziecko dziecku nierówne, dlatego trudno w stu procentach wskazać, że dana książka jest np. dla dwulatka, a inna dla trzylatka. Trzeba uwzględniać intelektualne możliwości dziecka, choć ryzyko niedostosowania książki obrazkowej jest dużo mniejsze niż tej z tekstem. Bo ilustracja jest zaledwie zarzewiem tego, co się może wydarzyć, wszystko wychodzi z głowy czytelnika.

Reklama

Zobacz też: nasze propozycje picture booków dla dzieci

Reklama
Reklama
Reklama