Reklama

Czy opóźniony rozwój mowy u 2-, 3- czy 4-latka to powód do zmartwień? Niekoniecznie! Każde dziecko rozwija się w swoim własnym tempie, a zdaniem ekspertów, zdolność mówienia może rozwinąć się dopiero u 6-latków.
Poniżej znajdziesz wywiad z logopedą Joanną Wędrychowską, która tłumaczy, jakie mogą być przyczyny opóźnionego rozwoju mowy.

Reklama

Spis treści:

  1. opóźniony rozwój mowy u 2-latka
  2. opóźniony rozwój mowy u 3-latka
  3. zaburzony rozwój mowy
  4. przyczyny opóźnienia rozwoju mowy:

Opóźniony rozwój mowy u 2-latka

W którym momencie rodzice powinni zacząć się martwić, że ich dziecko jeszcze nie mówi?

Joanna Wędrychowska: - Rozwój mowy dziecka trwa do 6. roku życia. Malutkie dzieci – 2-3-latki mówią pojedynczymi słowami. Jeżeli dziecko w tym wieku nie mówi jeszcze tych pojedynczych słów, jest to dla rodzica sygnał, że coś się dzieje.

Opóźniony rozwój mowy u 3-latka

Czyli do 3. roku życia można to dziecko spokojnie obserwować?

JW: Tak. Zanim dziecko pójdzie do przedszkola, porozumiewa się prostymi słowami, które zna „z życia”, np. mama, tata, baba, daj, spać. Są one łatwe do zauważenia i wiadomo, jakie powinny one być. Dziecko, które kończy 3 latka, zaczyna te słowa łączyć w proste zdania, 2-3-wyrazowe. Niepokojące może być, jeżeli mowa się nie rozwija w stronę łączenia wyrazów, a zostaje na poziomie 2-latka i pojedynczych słów mówionych w niezrozumiały sposób.

Często proszę rodziców, żeby zaobserwowali, czy jest jakaś zmiana. Tak naprawdę nie bardzo mnie interesuje, czy 2-latek nie mówi albo 3-latek mówi bardzo mało. Interesuje mnie, czy na przestrzeni 3-6 miesięcy pojawiają się jakieś nowe słowa albo sposób wymowy. To znaczy, że ten rozwój idzie we własnym tempie i musimy się do tego dostosować.

Niepokojące jest natomiast, gdy nie można odnotować żadnej zmiany. Radzę rodzicom, żeby założyli sobie zeszycik i co jakiś czas robili w nim podsumowanie wszystkich słów, jakie ich dziecko mówi, nawet we własnym języku. Co miesiąc trzeba zrobić porównanie, bo rodzice często mówią, że nie ma żadnej zmiany, ale dopiero, gdy zaczną zapisywać, orientują się, że doszły nowe słowa. Albo dziecko zaczyna mówić coś inaczej, słowa się przekształcają i zaczynają brzmieć podobnie do tego, jak wymawiają je dorośli.

Zaburzony rozwój mowy

A czy powinniśmy się martwić, gdy dziecko fiksuje się na swoim języku i wyłącznie tak się porozumiewa do 3. roku życia?

JW: Wtedy pytam rodziców, czy dziecko rozumie, co się do niego mówi, czy reaguje na proste polecenia, np. podejdź do mnie, załóż buty. W ten sposób sprawdzamy 2 elementy:

  • czy dziecko dobrze słyszy
  • czy dobrze pracuje intelektualnie i potrafi się zachować adekwatnie do polecenia/sytuacji.

Czasami proszę też o trudniejsze rzeczy, np. sprawdzenie, czy dziecko potrafi wskazać pieska, kotka w książeczce, odpowiedzieć, jaki widzi kolor. Tutaj sprawdzamy, czy dziecko wskazuje i czy używa jakichś słów z dorosłego języka. Nawet jeśli mama zgłasza, że dziecko mówi całkowicie niezrozumiale, może okazać się, że zachowuje liczbę sylab z danego słowa.

Jednym słowem, nie warto się bardzo martwić tym, że dziecko mówi własnym językiem. Lepiej upewnić się, żeby dziecko nas dobrze słyszało, bo naturalna nauka języka odbywa się właśnie przez słuch. Jeżeli będziemy do dziecka mówić i nawiązywać z nim różne interakcje, wtedy słownik bierny, czyli to, co dziecko rozumie, w końcu się uaktywni i przekształci w słownik czynny, czyli to, co dziecko mówi. Ale na to trzeba często poczekać.

Przyczyny opóźnionego rozwoju mowy

Jakie mogą być przyczyny tego, że mowa dziecka rozwija się wolniej?

JW: To może wynikać z kilku kwestii. Pierwszą przyczyną mogą być zaburzenia słuchu po infekcjach uszu. Dzieci często je mają, np. przy powiększonym migdale, alergiach albo po prostu chorują na zapalenie ucha środkowego. Po każdej takiej infekcji powinno być zrobione badanie słuchu. Dziecko musi być już zupełnie zdrowe, żeby móc takie badanie zrobić, żeby było miarodajne.

Cokolwiek zostaje w uszach, może wpływać na odbieranie mowy. My słyszymy różne dźwięki z otoczenia, ale mowa jest tak ułożona na siatce Hertzów i decybeli, że zajmuje tylko określone pole. Takie badanie po infekcji uszu to wyłapie.

Jakie jeszcze elementy mogą wpływać na opóźnienia rozwoju mowy dziecka?

JW: Dwujęzyczność. To jest często dla dziecka trudna sytuacja. Dlatego warto, żeby rodzice trzymali się stałych zasad – mama mówi wyłącznie w jednym języku, a tata w drugim. Tak jest dziecku łatwiej się odnaleźć. Ważne, żeby dziecku nie mieszać i np. żeby rodzic-Polak nie zaczynał do niego nagle mówić po francusku, bo akurat zna ten język.

Natomiast to, co robimy może w niezbyt przemyślany sposób to intensywna nauka małych dzieci języków obcych. W moim odczuciu sensowna nauka języka obcego może zaczynać się, kiedy dziecko może się uczyć jeszcze czegoś innego, wykonać polecenia, samodzielnie myśleć i zostać z nauczycielem bez mamy czy taty, czyli ok. 5-6. roku życia.

Trzeci element opóźnień rozwoju mowy u dziecka?

JW: Powiem brutalnie: żłobek. Dziecko uczy się języka od osoby, która spędza z nią czas. To ona kształtuje jego mowę. Logopedzi mówią, że mamy na to ok. 7-8 godzin w ciągu dnia, kiedy dziecko nie śpi, nie jest zajęte czymś innym. To kluczowy czas dla rozwoju mowy. Gdy panie w żłobku mało mówią, jeżeli dziecko nie ma swojego indywidualnego opiekuna, kiedy mówi do niego co chwila ktoś inny, nie możemy liczyć na szczególnie sprawny rozwój mowy.

Tak samo będzie, jeśli weźmiemy opiekunkę, która będzie się mało do dziecka odzywać, nie będzie mu opowiadać o świecie, czytać książeczek, pytać o różne rzeczy. W takiej sytuacji po godzinie 17 już dużo nie wskóramy, chociaż, oczywiście, jest to bardzo indywidualna kwestia i każde dziecko rozwija się inaczej.

Czy jakieś urazy fizyczne mogą spowalniać rozwój mowy?

JW: Wszystkie emocjonalne rzeczy, które dziecko przeżyło, mogą mieć wpływ na rozwój mowy. Nie możemy oddzielić mowy od człowieka. To nie jest tak, że mowa rozwija się w jakimś niezależnym miejscu, a dziecko np. leży sobie oddzielnie w szpitalu. To jest wszystko jeden, wspólny człowiek, wytwór wielu elementów, które się składają w całość. Tutaj dotykamy innego elementu – ja bym powiedziała, że dziecko szczęśliwe się rusza i w ogóle harmonijnie się rozwija.

Bardzo ważny jest element emocjonalny. Mowa dziecka i intelekt rozwijają się, gdy dziecko dorasta w pozytywnych emocjach. Dotyczy to zarówno zdrowia, jak i stosunków z innymi ludźmi. Jeżeli dziecko leży w szpitalu i nie może się z jakiegoś powodu ruszać, ale jest otoczone troskliwą opieką rodziców i nie ma jakichś upośledzeń, nie widzę powodu, dlaczego u tego dziecka mowa nie miałaby się prawidłowo rozwijać. Natomiast dziecko najbardziej sprawne od urodzenia, które dorasta w niestabilnej atmosferze, domu, gdzie atmosfera nie jest pozytywna, to może być przyczyna jakiegoś zamknięcia, niechęci komunikowania się i gorszego rozwoju mowy przez to.

Pamiętajmy, że uczymy się na pozytywnych emocjach. A rozwój mowy to jest rodzaj nauki i komórki odpowiedzialne za mowę kiedy tych pozytywnych emocji nazbiera się dużo, kiedy są one na porządku dziennym. Mówię rodzicom, że nie warto uczyć dzieci powtarzania, bo to do niczego nie prowadzi. Więcej osiągniemy, uczestnicząc w życiu dziecka, interesując się tym, czym ono się interesuje, nazywając te rzeczy. Dobrze jest też wciągać dziecko w życie domowe, dostarczać różnych bodźców, które w naturalny sposób wynikają z życia, np. wyjazdy. Robić to z ciepłem, uśmiechem i miłością. To da najlepszy efekt. Wtedy żadna specjalna nauka mowy nie jest potrzebna.

Czy rozwój mowy u dziecka może się zatrzymać?

JW: Zdarza się, że mowa troszeczkę przyhamowuje np. gdy między rodzicami dzieje się coś bardzo niedobrego i sytuacja się przeciąga albo kiedy pojawia się rodzeństwo. Ale tu też bardzo dużo zależy od rodziców i tego, jak tą sytuacją pokierują. Znałam taką rodzinę, w której rozwój dziecka wyhamował, że tak powiem, po całości, kiedy w domu pojawiło się młodsze rodzeństwo i opiekunka dla tego chłopca. Ja to widziałam tak, że zabrano mu mamę dwa razy – najpierw urodziło się maleńkie dziecko, a potem opiekunka, która go zabierała od tej mamy na spacer. Dorośli to postrzegają inaczej, w takich praktycznych kategoriach, że trzeba to starsze dziecko przewietrzyć. A dziecko postrzega to inaczej.

Jak się zastanowimy, jak sami byśmy się chcieli poczuć w takiej sytuacji, to zrozumiemy, co czuje dziecko.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama