Słyszy się często, że jedynacy są rozpieszczeni i przemądrzali, że nie potrafią się dzielić i obrażają bez powodu. Że stale chcą być w centrum uwagi. Najczęściej spotykane etykietki: egoista, samolub, pępek świata.

Reklama

Tymczasem jak piszą Jill Pitkeathley i David Emerson, autorzy książki "Jedynacy", takie dzieci nie są ani mniej zepsute niż pozostałe. "Rozpuszczenie jest wynikiem postawy rodziców, a nie struktury rodziny; rodzice z taką skłonnością mogą równie dobrze zepsuć jedno dziecko jak całą gromadkę" – wyjaśniają.

Ze stereotypami trudno jednak walczyć, bo ci, którzy je powtarzają i tak wiedzą swoje. "Samolub" – powiedzą, gdy zobaczą jedynaka, który jak lew broni swojego nowego rowerka. Gdyby zobaczyliby w tej sytuacji smyka z trójką rodzeństwa, pokiwaliby ze zrozumieniem głowami i powiedzieli "Nic dziwnego, że walczy o swoje".

Polecamy także: Coraz więcej jedynaków

Jedynacy nie są ani lepsi, ani gorsi

Autorzy książki proponują prosty eksperyment: gdy znajdziesz się w dużej grupie osób, poszukaj tej, która jest najbardziej odpowiedzialna, najlepiej zorganizowana, najpoważniejsza, najrzadziej się spóźnia, nie lubi sporów i dyskusji. To najprawdopodobniej jedynak.

Zobacz także

- Coś w tym jest. Mój czteroletni syn w ogóle nie umie się kłócić. Woli się wycofać, tak jakby się bał. A mąż raczej zarwie noc niż zawali termin – mówi mama i żona jedynaka, Iwona.

Jedynacy nie są ani lepsi, ani gorsi, lecz po prostu trochę inni, bo mają na koncie inne doświadczenia.

  • Nie muszą z nikim rywalizować o zabawki czy własny kawałek podłogi, więc na ogół potrzebują dla siebie nieco więcej przestrzeni i cenią własną prywatność.
  • Nie muszą dzień w dzień przy pomocy sprytu albo mocniejszych argumentów ustalać "kto tu rządzi", więc tego, jak radzić sobie w konfliktowych sytuacjach muszą się uczyć poza domem.
  • Biorą za wszystko odpowiedzialność, bo nie nie mają jak nauczyć się manewru pod tytułem "To nie ja, to on!".
  • Łatwiej ich zranić, bo rzadziej mogli się przekonać się, że awantura nie oznacza końca świata.
  • Mogą mieć trudności w rozumieniu innych ("Dlaczego ona wzięła to bez pytania?") albo zachowywać się w sposób niezrozumiały dla otoczenia ("Chcę być sam")

Przed każdym zdaniem należałoby dopisać "na ogół", "często" albo "czasami," bo przecież każdy człowiek jest inny.

"A kiedy drugie?"

O tym, jak silna jest presja, by mieć więcej niż jedno dziecko przekonałam się już będąc w ciąży. Jeszcze nie urodziłam pierwszego, a już słyszałam "A kiedy drugie?" Im mój synek - jedynak - jest starszy, tym więcej takich pytań. Próbuję obracać je w żart ("A to nieładne?"), wykręcam się sianem ("Zobaczymy"), mówię prawdę ("Tak się złożyło"), jednak i tak rozmówcy pokazują mi zaciśnięte kciuki bo przecież "dwójka (trójka, czwórka) lepiej się chowa."

Mama czteroletniego Karola, Iwona jest w trudniejszej sytuacji - Żadnemu z moich rozmówców nie przyszło do głowy, że ten temat może być dla mnie trudny, bo choć bardzo bym chciała, nie mogę mieć kolejnego dziecka. A o tym, czym mnie straszą ("Wyrośnie na egoistę", "Będzie miał do ciebie żal" itd.), myślę i tak za dużo.

W przeciwieństwie do niej, Kinga, mama siedmioletniej Lidki, nie czuje się zraniona ani przerażona takimi uwagami. One ją po prostu denerwują.
- Ja nie oczekuję, by inni wyłuszczali mi powody, dla których postanowili mieć trójkę czy czwórkę ani nie przytaczam psychologicznych teorii dotyczących najstarszego czy najmłodszego z rodzeństwa, chociaż przecież są i takie – mówi. Nie boi się o swoją córkę, jedynaczkę. - Na to, na jakiego człowieka wyrośnie Lidka, ma wpływ milion różnych rzeczy. To, że nie ma rodzeństwa jest tylko jedną z nich.

Jak wychować jedynaka? Zajrzyj na kolejną stronę. [CMS_PAGE_BREAK]

Jak wychowywać jedynaka?

Jill Pitkeathley i David Emerson poprosili rady bohaterów swojej książki – właśnie jedynaków. Oto one:

1. Nie rób z dziecka "starego-maleńkiego."
Jedynak, który przebywa głównie wśród dorosłych, przejmuje ich sposób mówienia i zachowania, może więc wydawać się starszy niż w rzeczywistości. To z kolei sprawia, że wymagania rodziców rosną ("Jesteś taki mądry, powinieneś to czy tamto"). Tymczasem dziecko pozostaje dzieckiem, nawet jeśli potrafi już jeść nożem i widelcem i lubi rozmawiać z dziadkiem o polityce. Potrzebuje tego, co jego rówieśnicy: beztroski.

- Podpisuję się pod tym obiema rękami – mówi 38-letni Tomek. - Przez całe dzieciństwo świetnie dogadywałem się z dorosłymi i z dziećmi dużo młodszymi ode mnie (traktowałem je jak dorośli mnie). Trudniej mi było kontakt z rówieśnikami. Używałem innych słów. Tak, jakbym mówił w obcym języku.

2. Otocz jedynaka innymi dziećmi. Kolegami z podwórka, sąsiadami w podobnym wieku, dziećmi swoich znajomych. Zapraszaj do domu jego przyjaciół nie tylko od święta, ale także na co dzień. "Niech twój dom będzie domem otwartym, w którym inne dzieci będą mogły się bawić, przebywać, a nawet nocować" radzi jeden z bohaterów książki.

Dzięki wspólnym zabawom, posiłkom, wyprawom do kina, szaleństwom na placu zabaw itd nie tylko nie będzie samotny, ale nauczy kłócić, godzić, wyznaczać własne granice i szanować cudze, ustępować, zawierać kompromisy. Na własnej skórze przekona się, jak na jego zachowania reagują rówieśnicy (to, co podoba się rodzicom, np. popisy, nie zawsze jest przyjmowane z aplauzem przez równolatków).

- Od siebie dodałabym jeszcze jedno: poza przyjaciółmi z podwórka czy przedszkola fajnie jest mieć kontakt z rówieśnikami, którzy nie znikają z życia po wielkiej kłótni czy przeprowadzce – opowiada 24-letnia Anita.- Ja sama dzięki kuzynom, jednemu prawdziwemu i jednemu "przyszywanemu" (jest synem przyjaciółki mojej mamy) miałam z kim rosnąć. Choć czasem się serdecznie nienawidziliśmy, jesteśmy sobie bliscy i mamy wspólne wspomnienia: jeździliśmy razem na wakacje, nocowaliśmy u siebie, a nasze mamy "podrzucały" nas sobie nawzajem.

3. Nie pozwalaj dziecku na wszystko. Ale i wszystkiego nie zabraniaj. Nie kupuj mu wszystkiego, co pokaże w sklepie palcem. Nie zgadzaj się, na złe zachowanie, tylko dlatego, że gdy mówisz "Nie", robi nieszczęśliwą minę. Nie poświęcaj mu całej swej uwagi. Ucz, że inni ludzie także potrzebują przestrzeni i bycia gwiazdą wieczoru.

Uważaj jednak by nie wpaść w pułapkę: niektórzy rodzice tak bardzo się obawiają, że ich dziecko potwierdzi stereotypy o jedynakach, że przesadzają w drugą stronę. Znalezienie złotego środka między "możesz" a "nie możesz" jest bardzo trudne. – To wszystko prawda, tyle, że mają z tym kłopot wszyscy rodzice, a nie tylko ci, którzy wychowują jedynaków – wzrusza ramionami Iza, jedynaczka i mama dwójki dzieci.

Przeczytaj także: Wyznaczanie granic - dlaczego warto czasem powiedzieć dziecku "nie"

4. Nie wychowuj dziecka pod kloszem. Pozwól mu podejmować decyzje i popełniać błędy. Nie hamuj jego rozwoju przez nadopiekuńczość.

Wszyscy rodzice boją się o swoje dzieci, ale rodzice jedynaków nie muszą tą troską obdzielać dwójki czy trójki pociech. - Nie da się równocześnie przytrzymywać za szelki trójki rozbrykanych maluchów, z których każdy biegnie w inną stronę. Ja swoje dziecko zawsze zdążę złapać. Czasem muszę włożyć ręce do kieszeni, żeby się powstrzymać – śmieje się Beata, mama trzylatka.

- Wychowywanie jedynaka oznacza dla rodzica więcej strachu o dziecko i więcej pracy nad sobą, by zapanować nad swoimi lękami i go nimi nie obciążać – potwierdza Joanna, mama jedenastolatka.

5. Nie przesadź z oczekiwaniami. Wg autorów "Jedynaków" często się zdarza, że dziecko, które nie ma rodzeństwa musi być dla rodziców wszystkim: rodzinnym źródłem radości i dobrego nastroju, realizatorem rodzicielskich ambicji, towarzyszem i kumplem rodziców, czasem także rozjemcą lub sędzią w sporach między nimi, a w przyszłości jedynym opiekunem.

W efekcie poza zabawkami, którymi nie trzeba się dzielić i ciuchami ze sklepu a nie po starszym bracie dostaje od losu zupełnie inny "prezent" – poczucie wielkiej, nie dzielonej z nikim odpowiedzialności ("to ode mnie zależy ich szczęście"), a często także poczucie winy ("nie sprostałem oczekiwaniom").

Dlatego – radzą dorośli jedynacy – nie skupiaj się wyłącznie na dziecku. Żyj także własnym życiem.

Tekst: Beata Turska

Reklama

Polecamy: Do kogo będzie podobne twoje dziecko?

Reklama
Reklama
Reklama