Reklama

Wychodzenie z dzieckiem na spacer pozwala mu pozbyć się nadmiaru energii i zaspokaja potrzebę poznawania świata. Ale bywa też stresujące dla rodziców, bo dzieci – wiadomo – mają mnóstwo pomysłów, jak dorosłym takie wyjście zorganizować. Sprawdź, co pomoże zapanować nad trudnymi sytuacjami.

Reklama

Ono wychodzi z wózka...

...a ty wychodzisz z siebie, zwłaszcza gdy zdarza się to kolejny raz. Z rozrzewnieniem wspominasz czasy, gdy wystarczyło zapakować dziecko do spacerówki, a potem spokojnie zawieźć je tam, gdzie chcesz. Teraz twoje żywe srebro próbuje wypiąć się z szelek, staje na siedzeniu lub wisi z nogami na chodniku.
Dlaczego? To naturalna próba manifestowania niezależności, postawienia na swoim i zaspokojenia ciekawości świata.
Jak sobie radzić? Ogólnie mówiąc, staraj się tak wytyczać granice, aby dać dziecku poczucie bezpieczeństwa i oparcia, nie przeszkadzając mu w swobodnym rozwoju. A co to konkretnie znaczy?

  • Staraj się nie wyjmować dziecka z wózka, gdy idziecie ruchliwą ulicą, na której trudno zapewnić mu bezpieczeństwo. Nie ustępuj, nawet jeśli przez całą drogę buntuje się i krzyczy. Jeden wyjątek sprawi, że będzie domagało się kolejnego.
  • Spróbuj je czymś zająć – zabierz z domu kilka zabawek. Maluch dłużej zajmie się tymi, o których istnieniu już zapomniał. Czasem sytuacje ratuje rozmowa, możesz opowiadać, co ciekawego czeka na was tam, dokąd się wybieracie.
  • Planuj krótkie przejazdy w bezpieczne miejsca, w których pozwolisz dziecku biegać do woli.
  • Pozwól mu razem z tobą pchać wózek, licząc się z tym, że czekają was dodatkowe przystanki, które wysłużą trasę.

Nie chce iść za rączkę

Dziecko nie pozwala się posadzić w wózku? Chce spacerować na nóżkach i za nic nie zgadza się dać ci ręki? Niektóre maluchy traktują przytrzymywanie przez rodzica jak duże ograniczenie i ostro przeciw temu prostestują. Wyrywają się, zginają w pół, kucają i krzyczą. Puszczone na chwilę, biegną prosto w stronę jezdni, wchodzą w kałuże, błoto lub prosto do kwietnika.
Dlaczego? Większość scysji wynika z tego, że dziecko chce wykorzystać nowe możliwości przemieszczania się, poznawania świata, wyrażania swoich oczekiwań, a każda przeszkoda, na którą napotka (także rodzice), bardzo go denerwuje.
Jak sobie radzić? Prowadzenie dziecka za rękę to podstawa bezpiecznego spaceru. To szczególnie ważne w miejscach, w których mogłaby stać mu się krzywda – na chodniku przy bardzo ruchliwej ulicy, na przejściu przez jezdnię. Dlatego:

  • Nie ulegaj dziecku, które się wyrywa. Gdy maluch próbuje iść w odwrotnym kierunku, zawróć go. Jeżeli ucieka, złap. Staraj sie nie reagować nerwowo – bojąc się twojej reakcji, następnym razem jeszcze bardziej będzie starało ci się uciec. Jeżeli postepujesz konsekwentnie, dziecko przekona się, że wyrywanie się i uciekanie nie mają sensu.
  • Staraj się nie trzymać dziecka za rękę przez cały czas. Zawrzyj z nim umowę – teraz trzymasz mnie za rękę, a w parku (w lesie) pozwolę ci maszerować samodzielnie.

Bolą je nóżki

Masz dość pchania wózka, a jednak stale z niego korzystasz, bo dziecko za nic nie chce dłużej samo chodzić. Po kilku krokach słyszysz – „chcę na rączki", „weź mnie na barana". Nawet jeśli maluch nie waży dużo, noszenie go i prowadzenie wózka do wygodnych nie należy.
Dlaczego? W wielu przypadkach to nie o rzeczywiste zmęczenie dziecka chodzi ale o nudę podczas przemarszu. Wystarczy, że pojawi się coś atrakcyjnego i problem marudzenia ustępuje.
Jak sobie radzić? Najwyższa pora, aby zabrać ze sobą na spacer:

  • Rowerek – z takim sprzętem nawet najnudniejszy spacer może zamienić się w fantastyczną wyprawę. Z rowerkiem biegowym poradzi sobie nawet dwulatek. Starsze dzieci polubią spacery z hulajnogą.
  • Samodzielnie chodzącemu roczniakowi spacerowanie umilą pchacze lub zabawki na sznurku - ich ciągnięcie odwróci uwagę od dłuższej trasy czy bolących nóżek.
  • Znajomego rodzica z dzieckiem – towarzystwo rówieśnika odwraca uwagę od wszelkich bolączek.

Czytaj też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama