Reklama

Joanna Drzazga – mama 10-letniej Matyldy i 7-letniego Leopolda – zanim napisała książkę, 5 lat spędziła z rodziną we Francji. Miłośniczka gotowania i zwolenniczka wychowywania dzieci w bogatej kulturze smaku, znalazła się we właściwym miejscu.

Reklama

We Francji trafiłam na podatny grunt. Tam jedzenie jest jednym z najważniejszych elementów kultury. Francuskie dzieci od maleńkości dostają jasny komunikat: jedzenie jest bardzo ważne, tak samo, jak maniery przy stole. Nie ma mowy o grymaszeniu ani specjalnym "dziecięcym" menu. Dzieci prawie od samego początku jedzą to samo, co dorośli – tłumaczy autorka książki.

Francuskie dzieci wzrastają w kulturze celebrowania wspólnych posiłków. Jedzenie nie kojarzy im się z przymusem, bo jest normalną częścią życia, która nie podlega dyskusji. Jest oczywiste, że rodzina je wspólnie, przy stole, te same potrawy. Dla dzieci nie robi się wyjątków.

Tymczasem polscy rodzice powszechnie borykają się z problemem "niejadka". Jeżeli rozłożyć go na części pierwsze, okaże się, że apetyt dzieci byłby w porządku, gdyby nie nasze rodzicielskie grzeszki i zaniedbania. Zobaczmy, co możemy zrobić, żeby dzieci jadły wszystko i z chęcią.

Wspólne posiłki z dziećmi

JD: We Francji to jest rytuał. Cała rodzina siada do stołu razem. Dzieci od początku uczą się, że są sytuacje, w których trzeba się zachować w określony sposób. Ja sama nie jestem bardzo surową matką. Moje dzieci mogą się wytarzać w trawie i być brudne, ale przy stole mają się zachowywać porządnie. To jest podstawa.

Nie mogą też odejść od stołu kiedy im się podoba, tylko powinny zapytać o pozwolenie. To, oczywiście, dotyczy nieco starszych dzieci. Ważne, żeby młodsze dzieci uczestniczyły w posiłkach od początku i, w miarę możliwości, jadły to, co reszta rodziny.

Nie wykluczajmy dzieci z żadnego aspektu życia rodzinnego

JD: Posiłek to sytuacja, w której rodzina siada razem przy stole. Nie ma innej możliwości! Nie twórzmy dzieciom jakiejś abstrakcyjnej sytuacji, kiedy np. dziecko karmimy przed albo po właściwym posiłku. Ten kontekst jest ważny i dziecko uczy się, kiedy jest czas na jedzenie. Wykorzystajmy ten czas na rozmowę, by dowiedzieć się jak nasze dziecko spędziło dzień, po prostu pobyć z nim razem.

A skoro jemy wspólnie, jemy to samo. Nie dawajmy dzieciom żadnej atrakcyjnej alternatywy, np. bułki zamiast obiadu. Można pójść na niewielkie ustępstwa, ale niech to wciąż będzie zdrowe jedzenie i niech nas prowadzi do poszerzania tej dziecięcej gamy smaków. Dziecko nie chce zjeść cielęciny w sosie? W porządku, można mu zaproponować np. chleb pełnoziarnisty albo surową marchew. Tym też się naje, a może w końcu się ugnie i spróbuje tej cielęciny.

Rodzicielska konsekwencja

JD: Skoro podejmujemy walkę o zdrowe jedzenie dla dziecka, musimy być bardzo konsekwentni. Rodzic musi się przygotować na przejściowy moment buntu i płaczu, jeżeli dziecko dotąd dostawało tylko to, co mu smakowało, czyli zazwyczaj mało zróżnicowane i mało korzystne dla jego zdrowia menu.

Trzeba pamiętać, że zdrowe dziecko nie umrze z głodu – tak jest skonstruowane. Prędzej czy później coś zje. A jeżeli będzie miało do wyboru tylko zdrowe produkty – bo tylko takie będą w domu – zacznie jeść zdrowo.

Rozszerzanie diety dziecka

JD: Są pewne bezsporne punkty, których rodzice powinni się trzymać rozszerzając dietę dziecka:

  • mniej cukru,
  • mniej soli,
  • więcej warzyw

Nie chcę dyskutować o tym , czy gluten albo nabiał są szkodliwe dla zdrowia czy nie, bo tu nie o to chodzi. Najważniejsze, żeby dzieci jadły dużo różnych rzeczy i żeby znały dużo smaków. Nie spłaszczajmy naszej diety, jedzmy normalnie! Ale to rodzice powinni dawać dzieciom przykład.

Dopóki dzieci będą dostawały do jedzenia co innego niż rodzice, nic z tego nie wyjdzie. Nie chodzi też o to, żeby dzieci znały schematy żywienia, piramidę żywienia, bo taka teoria nie przekłada się na praktykę.

Nie ma sensu posyłać dzieci na specjalne warsztaty kulinarne, dopóki nie nauczą się obcować z jedzeniem w domu. Jeżeli dziecko nie chce czegoś zjeść, powinno przynajmniej spróbować, choćby okruszek, łyżeczkę.

Zabawa jedzeniem jest zakazana!

JD: Ekrany, telewizor przy jedzeniu to całkowite nieporozumienie. Przy stole nie ma na to miejsca. Tak samo na zabawę. Nie może być tak, że karmimy dziecko, kiedy jest nieprzytomne, kiedy się zagapi. Dziecko ma być przy tym stole obecne ciałem i duchem.

Pamiętajmy, że to rodzic jest panem sytuacji. Jeżeli dopuścił do tego, że dziecko ogląda bajkę przy jedzeniu, albo – co gorsza – w ogóle nie zje bez bajki, musi przyznać, że popełnił błąd i po prostu go naprawić. Musi przetrzymać protesty dziecka – to potrwa tydzień albo krócej – i zacząć od nowa. Zacząć przyzwyczajać dziecko do pełnej, bogatej diety. Chciałabym, żeby powiedzenie "moje dziecko nie je warzyw" było dla rodzica wstydem.

Reklama

Czytaj też: Jak nie wychować grubego dziecka - radzi dietetyk, Katarzyna Błażejewska

Reklama
Reklama
Reklama