Po publikacji tekstu "Nie karmić Kuby" czyli nie częstujcie mojego dziecka słodyczami, bo będę gryźć!, na Facebooku i pod tekstem posypały się komentarze.

Reklama

Wynika z nich, że osobami, które najczęściej wbrew naszej woli przekarmiają słodyczami nasze dzieci, są nie obcy (z nimi sobie jakoś – lepiej lub gorzej – radzimy), ale bliscy, zwłaszcza babcia i dziadek.

Dziadkowie obdarowują nasze dzieci słodyczami, przyrządzają im kaloryczne przysmaki, dają się naciągać na lody i batony. Robią to wszystko z miłości, ale ... No cóż, niestety nie zawsze liczą się z naszym zdaniem.

Chodź, babunia da cukierka

– Obcym mówię "nie" i już, ale nie mam już siły do rodziny. Normalnie ręce opadają – pisze Kasia. – Nie pozwalam, a oni i tak wciskają młodej a to czekoladę, a to cukierki czekoladowe. Cudownie: dziecko jest zachwycone babcią czy ciocią, a zła matka nie pozwala… No ludzie, nie wolno stawiać matek w takiej sytuacji!

Kasia pisze, że odbyła z bliskimi mnóstwo rozmów na ten temat. Słyszała, że przesadza. – I jeszcze nasłuchałam się, jakie te dzieci teraz biedne: tego nie mogą, tamtego…. – dodaje .

Zobacz także

Osoba popisująca się nickiem JM_K ma z dziadkami podobny problem: ciągle karmią jej synka.

– Oni by mu dali do zjedzenia wszystko – pisze. – Gdy pytam "Dlaczego mu to dałaś?", słyszę "No bo on tak otwierał buzię, na pewno jest głodny". I nie potrafią zrozumieć, że dziecku do szczęścia nie jest potrzebny cukier.

– Niestety, często nawet najbliższej rodzinie, szczególnie dziadkom (o losie!) ciężko jest zrozumieć, że by dziecko było szczęśliwe, nie musi czegoś w siebie co chwilę wpychać – potwierdza Magdalena.

Paulina też to zna. – Moja córka ma 11 miesięcy i na każdej rodzinnej imprezie ktoś ciągle podtyka jej ciastka, np. sernik. Nie wiem dlaczego nie wszyscy rozumieją, że nie życzymy sobie, by karmili nasze dziecko słodyczami. Jeśli od początku uczymy dzieci jedzenia zdrowych produktów to zaoszczędzamy im w przyszłości problemów z jedzeniem/wagą. Co w tym złego, ze dziecko będzie jadło owoce zamiast czekolady?

Zobacz: 8 drobiazgów, które można podarować dziecku zamiast słodyczy

Mamo, to moje dziecko

Babcia Szymka uważa, że kochać, to znaczy podsuwać pod nos smakołyki.

– Gdy byłam dzieckiem, polewała mi kopytka bułką tartą i masłem, kupowała słodycze i piekła dla mnie ciasta. Uwielbiałam to. I oczywiście tyłam na potęgę. Moje koleżanki umierały ze śmiechu, gdy spocona jak mysz próbowałam je dogonić albo zrobić fikołka na WF-ie. Do dziś pamiętam tamte upokorzenia – wspomina jej córka, Patrycja.

Patrycja nie chce, by Szymek kiedykolwiek przeżywał to samo, dlatego, gdy toczone w kółko rozmowy z babcią nie skutkowały, postawiła sprawę na ostrzu noża: jeśli jej mama nie zrezygnuje z przekarmiania wnuka, będzie widywać go tylko w święta.

– Powiedziałam też, że to moje dziecko i to ja będę ustalać, co jada. I że powinna szanować moje zdanie, nawet jeśli się z nim nie zgadza – opowiada Patrycja.– Mamie było przykro i długo nie mogła zrozumieć, czym sobie na to zasłużyła. Prawda jest taka, że chyba nadal do końca nie rozumie, jednak przestrzega zasad, które ustaliłam.

Kochani dziadkowie, czasy się zmieniły!

Na szczęście nie zawsze trzeba stawiać sprawę tak ostro, jak musiała zrobić to Patrycja. Najczęściej wystarczy spokojna, rzeczowa rozmowa. Na przykład taka, jaką jak ze swoimi rodzicami przeprowadziła Ania, mama 4-letniej Wiktorii.

Powiedziała im po prostu, że ich ukochana, śliczna wnuczka nie będzie miała szansy (podobnie jak większość współczesnych maluchów) pozbyć się nadmiaru przynoszonych przez nich kalorii szalejąc cały dzień na podwórku z bandą innych dzieciaków. Czasy chodzenia po drzewach, skakania w gumę i wiszenia na trzepaku niestety się skończyły. Teraz – chcemy czy nie – rzeczywistość kilkulatków wygląda całkiem inaczej, bo pracujemy do późna a przedszkole nie jest za rogiem.
Wytłumaczyła, że jest naprawdę źle: polskie dzieci tyją dziś najszybciej w Europie.

Obejrzyj film: Dlaczego polskie dzieci tyją na potęgę?

– Lekko nie było, ale dziadkowie w końcu zrozumieli, że nie uszczęśliwią wnuczki narażając na otyłość . Teraz zamiast żelków i cukierków przynoszą wnusi kolorowanki.

Przeczytaj także: Mama i babcia - jak ułożyć wzajemne relacje?

A jak jest z tym u was?
Czy dziadkowie waszych dzieci zawsze liczą się z waszym zdaniem w sprawie słodyczy?
Jaki drobiazg mogliby waszym zdaniem przynieść zamiast cukierków, chcąc sprawić przyjemność wnukom?
Czekamy na wasze komentarze.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama