Koniec usprawiedliwiania nieobecności w szkołach. Będzie wymagana 100-proc. frekwencja?
MEN zawalczy o lepszą frekwencję uczniów. Obecnie, nawet jeśli dziecko opuści połowę zajęć, ma szansę przejść do następnej klasy. Dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie wskazuje winowajców.

W Polsce uczniowie mogą mieć nawet 50 proc. nieusprawiedliwionych nieobecności i przejść do następnej klasy. „Mam nadzieję, że będziemy gotowi w ciągu kilku miesięcy do zaprezentowania takiej zmiany, która ukróci wagary” – zapowiedziała na początku stycznia szefowa MEN Barbara Nowacka.
Niska frekwencja obniża oceny. Uczniowie nie mają osiągnięć
Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie, wskazuje, że w jej szkole wyraźnie widać zależność między ocenami całej grupy a frekwencją uczniów. „Nie ma osiągnięć bez obecności w szkole i bez systematycznej pracy. Wyraźnie widać, że wyższa średnia klasy jest w tych zespołach, gdzie frekwencja jest równie wysoka, a osiągnięcia są zdecydowanie niższe tam, gdzie dzieci rzadziej przychodzą do szkoły” − mówiła na antenie radia TOK FM Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie.
Dziecko w szkole. Rodzice usprawiedliwią każdą nieobecność. Dyrektorka wskazuje winowajców
Zgodnie z oceną Gajęckiej, o wiele większym problemem niż wagary są rodzice, którzy zbyt często usprawiedliwiają nieobecności swoich dzieci na lekcjach. „Wagarowanie ma teraz taką miękką formę, ponieważ często odbywa się za przyzwoleniem rodzica. Rodzice są częściej skłonni usprawiedliwić nieobecność − albo zdrowiem, złym samopoczuciem, konfliktem w klasie, albo po prostu dla świętego spokoju, żeby nikt z nimi nie rozmawiał na temat postawy ich dziecka” − tłumaczy Gajęcka.
Dyrektorka proponuje rozwiązanie dla rodzin z niską frekwencją. Rodzice muszą poczuć odpowiedzialność
Doświadczona dyrektorka proponuje rozwiązanie dla rodzin z niską frekwencją. „To po prostu nauczanie domowe, które stało się dość popularne. Przestańmy się okłamywać. Jeżeli ktoś do szkoły systemowej nie ma ochoty chodzić, to niech rodzic przejmie odpowiedzialność za jego edukację” − proponuje dyrektorka krakowskiej podstawówki.
Usprawiedliwienia tylko od lekarza. Będzie wymagana 100-proc. frekwencja?
Gajęcka zaleca, aby skupić się na formie usprawiedliwienia, a nie na progu obecności. „Obowiązek jest obowiązkiem. A jeżeli jest obowiązek, to o jakich progach mówimy? Po prostu powinno się w szkole być. Jeżeli nieobecność ma być usprawiedliwiona, to powróćmy do zwolnień wystawianych przez lekarza, które będą mogły usankcjonować to, że dziecko było na przykład chore. Nie dyskutujmy o progach. Kilkadziesiąt lat temu było powiedziane 50 proc., a za chwilę będą pytania, dlaczego nie 65 czy 85 proc. To jest jałowa dyskusja” − podsumowała Jolanta Gajęcka MEN nie ujawnia na razie żadnych informacji na temat planowanych zmian.
Źródło: Wprost, TOK FM
Piszemy też o: