Największe bogactwo ryb to kwasy tłuszczowe omega-3. Potrzebuje ich nasz mózg, układ nerwowy, skóra, oczy. Bogate w te dobre kwasy są tłuste ryby morskie (np. łosoś, halibut, śledź, makrela), a spośród śródlądowych – pstrąg. Inne „skarby” to jod (niezbędny tarczycy; występuje tylko w rybach morskich), białko, selen mający działanie przeciwnowotworowe, „uspokajający” magnez oraz wapń i witamina D, ważne dla kości. To dlatego warto przyzwyczajać dzieci do jedzenia ryb.

Reklama

Gotowane, pieczone...
Gdy malec skończy pół roku, raz w tygodniu do zupy jarzynowej – zamiast mięsa – dodaj kawałek ryby. W 11–12. miesiącu możesz zacząć też podawać mu ryby na drugie danie, np. upieczone lub w postaci pulpetów. Raczej nie smażone – te są ciężej strawne, a poza tym bardziej kaloryczne, bo chłoną tłuszcz, na którym się smażyły.
Dwu-, trzylatek raz w tygodniu może też zjeść rybki w puszce: najlepiej szprotki i sardynki. Te małe rybki zjada się z kręgosłupem, dzięki czemu są bogate w wapń.
Ryby wędzone możesz podawać po drugim roku życia, ale niezbyt często. Zawierają dużo soli, a podczas samego procesu wędzenia mogą w nich powstawać rakotwórcze związki. W dodatku rybka, którą kupisz w sklepie, najprawdopodobniej nie była wędzona w dymie, tylko została nafaszerowana środkami chemicznymi.
Nie przyzwyczajaj też malca do gotowych paluszków rybnych czy hamburgerów. Często znajduje się w nich więcej panierki niż mięsa z ryb. Jeśli już decydujesz się na kupowanie tego typu gotowych produktów, wybieraj takie, na których jest wyraźnie napisane, z jakich gatunków ryb zostały zrobione (np. z dorsza, łososia). Po przepołowieniu dobrego paluszka czy hamburgera wyraźnie widać kawałki ryby. Nie kupuj takich, gdzie ryba jest zmielona razem z bułką. Malec naje się wtedy głównie panierki! Najlepiej, jeśli rybne dania malec zjada dwa razy w tygodniu.

Różnorodnie
Na pewno słyszałaś o tym, że ryby mogą być zatrute dioksynami i innymi szkodliwymi związkami. To prawda, dlatego musisz wiedzieć, które wybierać. Najlepsze są ryby nie z Bałtyku, które jest morzem prawie zamkniętym, a więc zanieczyszczonym. Lepsze są atlantyckie. Najlepiej jednak po prostu postawić na różnorodność: raz podać maluszkowi kawałeczek dorsza, innym razem tuńczyka, łososia, halibuta czy śledzia. W takiej ilości, jaką zjada dziecko, na pewno mu nie zaszkodzą. Podawaj też ryby śródlądowe. Choć nie mają jodu i tylu kwasów omega-3, co ryby morskie, to są bardzo delikatne, lekkostrawne, a dzieci zwykle je lubią.
Dorsz. Ma mięso białe, chude, delikatne, lekko słodkawe. Najlepszy jest smażony lub faszerowany.
Halibut. Bardzo delikatny. Nie ma typowego rybiego zapachu, a w smaku jest podobny do mięsa.
Makrela. Ma soczyste, aromatyczne, tłuste mięso, bez drobnych ości. Najczęściej makrelę je się wędzoną, ale dobrze smakuje również pieczona na grillu.
Sola. Jej mięso jest białe, chude, łatwo oddziela się od ości. Ma delikatny smak.
Śledź. Solone śledzie trzeba przed przygotowaniem moczyć około 12 godzin w zimnej wodzie lub mleku.
Tuńczyk. Ma różowe, tłustawe mięso. Doskonały do sałatek.
Morszczuk. Mięso jest delikatne, niezbyt tłuste, o silnym „tranowym” zapachu.
Mintaj. Ma białe, delikatne, smaczne mięso, ale sporo ości.
Flądra. Niestety ma sporo ości, więc raczej nie nadaje się dla dziecka.
Łosoś. Smaczny jest wędzony, ale warto pamiętać, że różowy kolor często zawdzięcza barwnikom.
Pstrąg. Żyje w czystych wodach. Ma delikatne, bladoróżowe, chude mięso.
Sandacz. Ryba o białym, delikatnym, soczystym mięsie, prawie bez ości.
Szczupak. Świetnie nadaje się do faszerowania. Znakomicie smakuje przyrządzony po żydowsku (w cebuli i jarzynach).

Ech, te ości...
Największą wadą ryb jest to, że mają ości. Zadławienie nimi może być dla malca groźne. Kupuj dla dziecka filety (ale też dokładnie je przeglądaj!) albo wybieraj takie ryby, które mają niewiele ości lub z których można łatwo je wyjąć (sola, dorsz, mintaj, halibut). Jeśli malec zakrztusi się ością, nie próbuj jej wyjmować (chyba że ją widać, a dziecko potrafi na tyle szeroko otworzyć buzię, by można było ość wyciągnąć). Posadź maluszka z głową lekko pochyloną w dół, oklepuj po plecach. Jeśli to nie pomaga i ość nadal tkwi w gardle lub przełyku, jedź na ostry dyżur laryngologiczny lub chirurgiczny. Uwaga: jeśli malec połknie ość, nic mu się nie stanie.

Wypróbuj nasze przepisy:
Pieczony filet na warzywach
Paluszki w panierce kukurydzianej
Zupa rybna z marchewką
Kanapka z pastą rybną

Zobacz także
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama