Reklama

Biegunka może mieć różne przyczyny, ale zwykle leczenie biegunki jest podobne. Kiedy można leczyć dziecko w domu, a kiedy trzeba pędzić na ostry dyżur? Pytamy o to dr. n. med. Wojciecha Feleszkę, pediatrę immunologa z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Reklama

Jak Pan myśli, ile dzieci z biegunką przyjmie Pan dzisiaj na dyżurze?

Z zakażeniami brzuszno-jelitowymi przychodzi co 10. pacjent. To dużo. Oczywiście najczęściej dzieci chorują na przeziębienie i jego pochodne: zapalenie oskrzeli, ucha itd. Ale różnego rodzaju biegunki znajdują się już na 2. miejscu wśród dziecięcych infekcji.

Powiedział Pan „różnego rodzaju biegunki”. Czy można poznać, jakiego typu infekcja dopadła nasze dziecko?

To bardzo trudne, bo wszystkie nieżyty czy zapalenia brzuszno-jelitowe przebiegają podobnie. Z drugiej strony dla postępowania medycznego nie ma większego znaczenia, co wywołało biegunkę. Najwięcej mówimy oczywiście o rotawirusach, bo to z nimi mamy do czynienia najczęściej. Dla zakażenia rotawirusowego w pierwszej dobie choroby typowe będą wymioty i niewielka gorączka oraz pojawienie się biegunki w drugiej czy trzeciej dobie.

O rotawirusach jest też Pana najnowsza książka dla dzieci „Wielki grzmot”.

Tak, tym razem z ilustratorem Ignacym Czwartosem sprawdzamy, co się dzieje w brzuchu podczas infekcji rotawirusowej. A dzieje się dużo! W książce wirusy zjeżdżają w dół układu pokarmowego jak na zjeżdżalni w parku wodnym, pływają kraulem albo podskakują na linach, czyli kosmkach jelitowych. Cała historia jest dla dzieci bardzo fascynująca, a dorośli mogą dzięki niej dowiedzieć się, na czym polega ta infekcja. A polega właśnie na tym, że rotawirusy po wniknięciu do organizmu atakują kosmki jelitowe, wskutek czego kosmki zanikają i zmniejsza się wchłanianie wody w jelitach. Efektem są luźne stolce i ryzyko odwodnienia.

Rotawirusy kojarzą się nam z zimą, za to salmonella z latem.

Ja bym tak nie dzielił. Współcześnie w krajach rozwiniętych salmonelloza zwykle wiąże się z masową produkcją żywności, a ściślej mówiąc z fermami drobiowymi – to z nich pochodzą jajka albo mięso, które jemy przez okrągły rok.

Jak zatem rozpoznać bakteryjne infekcje?

W salmonellozie wymioty będą słabsze albo nawet nie wystąpią w ogóle, za to zazwyczaj pojawia się krew w stolcu. W zwykłym zatruciu pokarmowym niekoniecznie musi też pojawić się gorączka. To są te niewielkie czynniki odróżniające, ale tak jak powiedziałem przed chwilą, w większości przypadków nie trzeba za bardzo zastanawiać się nad tym, co wywołało biegunkę czy wymioty, ale przede wszystkim zadbać o to, by dziecko się nie odwodniło.

Czyli co robimy?

Jeżeli choruje niemowlę, to częściej niż zwykle przystawiamy je do piersi, a między karmieniami próbujemy nawodnić je tzw. doustnym płynem nawadniającym.

Nie zwykłą wodą?

Sama woda nie jest wskazana, choć i woda jest lepsza niż nic. Najlepsze są preparaty z glukozą oraz potasem, sodem i chlorem – minerałami, które podczas biegunki i wymiotów tracimy najszybciej. Płyny nawadniające mają dość ohydny smak, bo są słono-słodkie, ale schłodzone jakoś przechodzą przez gardło. Podajemy ich małe ilości, ale za to często. Ja rodzicom radzę tak: łyżeczka picia – 2–3 minuty przerwy – łyżeczka picia – znowu 2–3 minuty przerwy. I tak w kółko.

A może sławetna odgazowana cola?

Wracam do tej myśli, że lepszy jest jakikolwiek płyn niż żaden, ale wbrew obiegowym opiniom cola nie leczy brzucha w żaden sposób. Zawiera za to szkodliwe fosforany i inne substancje, których dziecko nie powinno dostać.

Odwodnienie to częsty problem przy biegunce?

Według szacunków, rocznie w Polsce na rotawirusa choruje około 200 tysięcy dzieci, z czego mniej więcej 5 tysięcy z powodu odwodnienia ląduje w szpitalu. Im mniejsze dziecko, tym ryzyko odwodnienia jest większe.

Nawadniamy więc, ale czy do tego dajemy probiotyk?

Dajemy. Probiotyki, czyli pożyteczne bakterie, skracają infekcję rotawirusową mniej więcej o jeden dzień, a to niemało. To, czy biegunka u dziecka trwa cztery dni czy pięć, robi nam dużą różnicę.

Jak powinna wyglądać dieta chorego dziecka?

Dobry będzie np. kleik ryżowy albo marchwianka. Starsze dzieci zachęcam również do chrupania słonych paluszków (czytaj także: Dieta dziecka przy biegunce – przyp. red.).

Z każdą biegunką idziemy do lekarza?

Zwykle wystarczy, że mama nawadnia dziecko w domu. Nawet jeśli choruje niemowlę, nie zawsze trzeba z nim iść do lekarza. Jeżeli jest w dobrym stanie i ma apetyt, to machamy ręką. Do lekarza idziemy, gdy biegunka trwa ponad 2–3 dni bez żadnej poprawy, kiedy dziecko wymiotuje więcej niż 5–6 razy dziennie, kiedy jest słabe, apatyczne, nie jest w stanie niczego wypić.

A co Pan sądzi o szczepionce na rotawirusy? Jest skuteczna?

Jest bardzo skuteczna. Nie zawiera co prawda wszystkich typów rotawirusa, więc może się zdarzyć, że zaszczepione dziecko zachoruje, ale na pewno przejdzie infekcję znacznie łagodniej. Szpital z pewnością nie będzie mu groził. Faktem jest, że szczepionka trochę kosztuje, ale jeśli policzymy koszt leczenia dziecka, koszt zwolnienia lekarskiego z pracy, koszt naszych nerwów, to naprawdę ten wydatek się opłaca.

Dr n. med. Wojciech Feleszko jest pediatrą immunologiem, pracuje w Szpitalu Klinicznym przy ul. Działdowskiej w Warszawie i na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Jest także autorem trzech książek o zdrowiu dla dzieci: „Lądowanie rinowirusów. Przeziębienie”, „Nóż w palcu. Skaleczenie” i „Wielki grzmot. Biegunka” (wszystkie wydane w wydawnictwie Hokus-Pokus).

Reklama

Czytaj także: Szczepienia zalecane i obowiązkowe – najnowsze zalecenia

Reklama
Reklama
Reklama