Za rzadko mierzymy dzieci!
Regularne mierzenie malucha to ważna sprawa. Z kolorowej miarki przyczepionej do ściany można wyczytać nie tylko wzrost.
Na długość niemowlęcia ma wpływ przebieg ciąży i porodu oraz to, czy było karmione piersią. Większość wcześniaków dogania pod tym względem rówieśników w pierwszych dwóch latach życia.
Tylko 7–10% maluszków, które przyszły na świat z niską masą urodzeniową i długością ciała mniejszą niż prawidłowa (w stosunku do czasu trwania ciąży), pozostaje niższa. Najczęściej mierzymy dziecko w pierwszym roku życia. Potem zwykle robimy to rzadziej. Często tylko wtedy, gdy zabieramy malca na bilans zdrowotny (w wieku dwóch, czterech i sześciu lat), co dwa lata.
– To zdecydowanie za rzadko – podkreśla prof. Barbara Rymkiewicz-Kluczyńska, pediatra i endokrynolog (specjalista chorób hormonalnych). – W ciągu dwóch lat może się zdarzyć wiele rzeczy, które mają wpływ na tempo wzrastania.
Nakładają się one na tor wzrostu zapisany w genach i mogą sprawić, że potomek bardzo wysokich rodziców będzie znacznie niższy od rówieśników.
Co zatem powinno cię zaniepokoić? Na jakie sprawy zwracać szczególną uwagę, by zapewnić smykowi optymalne warunki do wzrastania we własnym, zapisanym w genach tempie?
Dieta a wzrost dziecka
Choć najczęstszą przyczyną tzw. niskorosłości jest niedożywienie, bardzo liczy się również jakość diety maluszka. Powinna być dobrze zbilansowana i zawierać odpowiednią ilość nabiału, mięsa, warzyw i owoców.
– Jak na ironię, rodzice niejadków często nie mają powodów do obaw, bo oni zwracają szczególną uwagę na to, czy malec je wartościowe pokarmy. Nawet jeśli jest tego niewiele. No i zwykle systematycznie mierzą swoje dzieci – wyjaśnia prof. Barbara Rymkiewicz-Kluczyńska.
Chociaż bywają i tacy, którzy najbardziej cieszą się, gdy maluch zje cokolwiek. Nawet jeśli są to mało wartościowe herbatniki, ciasteczka albo hot dogi. Lepiej jednak nie przyzwyczajać malca do słodkich przekąsek, bo zapychają one żołądek i „usypiają” apetyt. Co ciekawe, głównie w żołądku wydzielany jest hormon o nazwie ghrelina, który wpływa na apetyt, a także pobudza wytwarzanie hormonu wzrostu. Dlatego zamiłowanie do jedzenia często idzie w parze z wysokim wzrostem.
Choroby hamujące wzrost dziecka
Niektóre poważne schorzenia, np. zespół Turnera czy zaburzenia rozwoju chrząstek, hamują wzrost. Ale nawet jeśli dziecko nie cierpi na nie, warto notować wszelkie poważniejsze infekcje i odznaczać je na siatce centylowej – jest to wykres ukazujący prawidłowe tempo wzrastania (a także przybierania na wadze) w stosunku do wieku. Dzięki zapiskom będziesz wiedziała, że fakt, iż dziecko np. urosło przez ostatnie miesiące nieco mniej, wynikł z infekcji – co może się zdarzyć. Potem malec to nadrobi.
Trzeba też wiedzieć, że przewlekłe choroby, które łączą się z zaburzeniami wchłaniania w układzie pokarmowym (np. alergie) lub kłopotami z układem oddechowym (np. astma), wyczerpują organizm, pozbawiają go składników odżywczych i mogą spowalniać wzrost.
Sen dziecka a wzrost
Hormon wzrostu wytwarzany jest pulsacyjnie przez cały dzień. Jednak największe ilości wydzielane są między godziną 22.00 a północą. I dlatego zaburzenia snu właśnie w tym przedziale czasowym mogą najbardziej odbić się na wzrastaniu malucha.
– Pierwsze godziny snu są najważniejsze – mówi prof. Barbara Rymkiewicz-Kluczyńska. – Warto zadbać o to, by malec kładł się do łóżka spokojny i wyciszony. Szybciej zaśnie i nie będzie się wybudzał. Ze zdrowotnego punktu widzenia lepiej rosną przysłowiowe skowronki niż sówki, choć nie ma oficjalnych badań, które by to potwierdzały. Wiemy natomiast, że zestresowane i zmęczone dzieci rosną wolniej. Bywa, że przyczyną niespokojnego snu maluszka są silne przeżycia, np. z powodu pierwszych dni w przedszkolu czy przyjścia nowej niani.
Wpływ aktywności dziecka na jego wzrost
Wielkim sprzymierzeńcem wzrastania jest ruch, dlatego warto zachęcać malucha do sportu, proponować mu rozmaite formy aktywności. Jeśli spędza kilka godzin dziennie przed telewizorem, taki bezruch osłabia jego ciało i rozleniwia je. Malec siedzi zgarbiony lub skulony, a wtedy oddycha płytko i klatka piersiowa nie pracuje prawidłowo. Bieganie, skakanie i wszelkie takie zabawy stymulują centralny układ nerwowy, który nazywany jest pierwszym piętrem wydzielania hormonu wzrostu.
Jednak zbyt dużo aktywności fizycznej też może zaszkodzić! Przeciążenia chrząstek i kości są bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza u przedszkolaków, którym rodzice coraz częściej fundują dodatkowe zajęcia rekreacyjne, np. piłkę nożną, taniec, nawet aikido. Najlepiej zwróć uwagę na samopoczucie malucha. Jeśli dziecko jest aktywne i pogodne poza zajęciami, to znaczy, że jego organizm nie jest przeciążony. Pozostaje jeszcze pytanie: czy smyk sam wybrał zajęcia, czy też „wymarzyli” je sobie rodzice? Zdarza się niestety, że ambicje mamy i taty stresują dziecko i zmuszają do nadmiernego wysiłku. Wówczas na tempo wzrostu wpływają już dwa negatywne czynniki: przeciążenie i stres.
Tor wzrostu dziecka
Tor wzrostu dziecka, zgodny ze średnią wzrostu rodziców, kształtuje się między trzecim a czwartym rokiem życia. Bywa więc, że choć maluch urodził się dorodny, karmiony był piersią i rósł dotąd np. na 50. centylu, w wieku trzech lat przeskakuje na niższy tor – bez żadnej przyczyny zdrowotnej. Jeśli średnia wzrostu rodziców jest na 25. centylu, to prawdopodobnie malec się do niej „dostraja”.
– Najważniejsze, czy w tym niższym torze nadal systematycznie rośnie – uspokaja prof. Barbara Rymkiewicz-Kluczyńska.
Kiedy mierzyć dziecko?
Najlepiej mierzyć dziecko raz na trzy miesiące, żeby uchwycić niepokojące zmiany. Nie częściej, gdyż różnica będzie nieznaczna i niepotrzebnie się zestresujesz. Wysokość ciała malca mierz zawsze o tej samej porze i w ten sam sposób. Mówienie: „Stań prosto! Nie garb się!” wprowadza nerwową atmosferę. Lepiej, gdy dziecko stoi swobodnie, a sam pomiar traktuje jako nowy domowy rytuał i fajną zabawę.
Zobacz też: Ile powinno ważyć 3-letnie dziecko?