1 września dzieci mogą wrócić do szkół. Koniec ze zdalną nauką?
Przygotowujemy się na powrót do tradycyjnej formy nauki – zapowiedział minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Jego zdaniem pozwala na to wypłaszczająca się krzywa zachorowań na koronawirusa w Polsce. Mniejsza liczba nowych przypadków COVID-19 zachęciła także rząd do zwiększenia liczby dzieci w przedszkolach.
Rządzący z optymizmem patrzą na obecną skalę zachorowań na koronawirusa w naszym kraju. Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że nawet gdyby jesienią nadeszła druga fala ataku pandemii koronawirusa to mamy dużo więcej doświadczeń i nie będzie zamykać gospodarki w takim stopniu, jak do tej pory. To oznacza, że także dzieci wrócą do szkół?
Jak będzie wyglądać nauka po wakacjach?
Resort edukacji chce, aby od 1 września wróciło do normy funkcjonowanie edukacji i dzieci ponownie zasiadły w ławkach szkolnych.
„Ministerstwo przygotowuje się na wariant, w którym będzie możliwy powrót do tradycyjnej formy nauki" – poinformował szef resortu w Polskim Radiu.
Nie ma likwidacji zdalnego nauczania
Wszystko zależy jednak od tego, czy nie będzie przybywało zachorowań w Polsce na COVID-19. Jeżeli skala codziennych nowych przypadków zakażeń będzie na obecnym poziomie, jest realny powrót do szkół (stan na piątek 3 lipca to 259 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem – przyp.red).
Jednak MEN liczy się z tym, że koniecznością może okazać się powrót do zdalnego nauczania, więc minister Piontkowski nie zlikwiduje tej formy edukacji.
Zwłaszcza gdyby w niektórych województwach wystąpiła większą liczba ognisk zakażeń. Wówczas dyrektor szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym placówkę będzie mógł zawiesić działalność szkoły ze względu na bezpieczeństwo oraz zdrowie dzieci i nauczycieli.
„My tego nie likwidujemy, tak, aby w razie czego w poszczególnych szkołach czy niektórych regionach była możliwość edukacji na odległość (...) Wydaje się jednak, że w skali całego kraju nie będzie potrzeby powrotu do systematycznej nauki na odległość" – zaznaczył szef MEN.
Optymistyczne dane o liczbie zakażonych koronawirusem
Zdaniem Piontkowskiego obecnie nastąpiło „wypłaszczenie liczby zachorowań, od 200 do 300 zachorowań, wobec 400, w ostatnim okresie". To daje rządowi argument do planowania możliwości powrotu do tradycyjnej formy prowadzenia zajęć w szkołach.
„Przypomnę, że poluzowaliśmy zdecydowaną większość obostrzeń, które wprowadziliśmy po wybuchu epidemii. To poluzowanie nie doprowadziło do gwałtownego wzrostu liczby zachorowań, także poluzowanie w szkołach i przedszkolach" – mówił w wywiadzie szef MEN.
Nauka w maseczkach?
Minister podkreślił, że jeszcze do końca nie wiadomo, jak będzie wyglądała nauka stacjonarna w szkołach po 1 września – czy w reżimie sanitarnym, czy bez żadnych ograniczeń.
„Przygotowujemy się na wariant, w którym będzie możliwy powrót do tradycyjnej formy nauki, do dotychczasowej liczebności klas, grup" – powiedział.
Więcej dzieci w przedszkolach
Piontkowski poinformował, że w tej chwili w przedszkolach poluzowano możliwość tworzenia nieco większych grup dzieci,
„Początkowo mogło w nich być zaledwie 12 osób, teraz dopuszczamy do 18, a być może zwiększymy to do 25. Nie widać jakiejś fali zachorowań w przedszkolach" – mówił. Podkreślił jednak, że od czasu do czasu pojawiają się ogniska zachorowań.
Źródło: warszawa.naszemiasto.pl
Zobacz także:
- Posyłać dzieci do przedszkoli? Mamy dzielą się swoimi przemyśleniami
- Zasiłek opiekuńczy przedłużony do 12 lipca. Co potem?
- Koronawirus: to nie jest dobry moment na zajście w ciążę!