Reklama

Żelazne płuco to maszyna w kształcie cylindra, używana kiedyś powszechnie jako respirator dla ofiar polio, które przez paraliż nie mogły oddychać samodzielnie. Pacjenta umieszczało się w żelaznym cylindrze, idealnie szczelnym, tak, że z maszyny wystawała tylko głowa. To żelazne płuco oddychało za człowieka. Większość chorych już nie żyje.

Reklama

Żelazne płuco oddycha za chorego

Respirator generujący ciśnienie to formalna nazwa żelaznego płuca. W tej szczelnej maszynie pompa obniża ciśnienie pozwalając człowiekowi zrobić wdech, potem ciśnienie się zwiększa i pacjent może zrobić wydech. Ponieważ spędza większość czasu leżąc w żelaznej komorze, świat może oglądać tylko za pomocą lustra zawieszonego nad głową. Żelazne płuca były powszechnie używane w latach 50. i 60. ubiegłego wieku u osób z porażeniem mięśniowym wywołanym polio. Dzięki żelaznemu płucu żyje znana aktorka Mia Farrow. Kiedy miała 9 lat, spędziła w urządzeniu 7 miesięcy. W jej przypadku zarażenie polio miało łagodniejszy przebieg.

Tak wygląda żelazne płuco:

żelazne płuco
Fotolia

fot. Fotolia

Człowiek z żelaznymi płucami

Paul Alexander urodził się w 1946 roku. Paul mieszka w Dallas (USA) i jest prawnikiem. Stan zdrowia nie pozwala mu już co prawda na wizyty w sądzie, ale nie próżnuje, pisze swoją autobiografię. Jest niemal całkowicie sparaliżowany od szyi w dół, ale dzięki specjalnemu ołówkowi, który może trzymać w ustach, daje radę pisać na telefonie lub komputerze. Dobrze, że pisze, bo historia jego życia jest fascynująca: smutna i przerażająca, a jednocześnie pełna determinacji i siły ducha. Człowieczeństwa.

Przez większość życia był sparaliżowany od szyi w dół. Oddycha za niego żelazne płuco, w którym mężczyzna spędza prawie całą dobę. Mimo tego ukończył prawo i nie stracił hartu ducha. Boi się tylko jednego: że polio wróci, bo ludzie przestają szczepić swoje dzieci. Zachorował na polio (choroba Heinego-Medina) w 1952 r. W tym czasie wirus polio pustoszył Stany Zjednoczone i Europę. Paul miał wtedy 6 lat, w ciągu 5 dni stracił wszystko: możliwość poruszania się, samodzielność. Mięśnie. 6 dnia przestał oddychać. Aby żyć, potrzebuje "żelaznych płuc" - cylindrycznego urządzenia, w którym umieszcza się człowieka, pozostawiając jego głowę na zewnątrz. Wokół szyi znajdują się uszczelki, które blokują dopływ powietrza do komory żelaznych płuc. Dzięki zmianom ciśnienia wewnątrz klatki piersiowej, płuca pacjenta otrzymują i wydalają tlen. Wygląda to tak:

Mimo paraliżu po przebytym polio i konieczności przebywania w żelaznych płucach, Paul Alexander ukończył studia prawnicze. "Kiedy zostałem przeniesiony na Uniwersytet w Teksasie, wszyscy byli przerażeni, że przywiozę ze sobą moje żelazne płuco. Zrobiłem to, postawiłem je w pokoju w akademiku i tak mieszkałem"- opowiada Jenningsowi Brownowi, dziennikarzowi Gizmodo.com. "Miałem tam tysiące przyjaciół, bo wszyscy chcieli wiedzieć, kim jest ten koleś z głową wystającą z maszyny i co on tutaj robi". Po studiach pracował i brał udział w procesach, ponieważ przez kilka godzin dziennie mógł poruszać się na wózku inwalidzkim i przebywać poza maszyną. Teraz jest to niemożliwe.

Żyją dzięki żelaznym płucom

W 2013 roku organizacja Post-Polio Health International (PHI) szacowała, że w Stanach jest 6-8 osób, które wciąż żyją dzięki żelaznym płucom. Teraz jest ich prawdopodobnie 3 i do wszystkich dotarł Jennings, a swoje spotkania opisał w poruszającym reportażu "The Last of the Iron Lungs" (Gizmodo.com). Oprócz Paula Alexandra, w żelaznych płucach żyją jeszcze dwie kobiety.

Mona Randolph (81 l.) miała 20 lat, kiedy zachorowała na polio. Właśnie planowała swoje wesele. Martha Lillard (69 l.) mówi o sobie "człowiek-bateria". Zaraziła się na przyjęciu z okazji swoich 5. urodzin. Marzyła o karierze baletnicy, zamiast tego przydarzyło się polio.

Poliomyelitis (nagminne porażenie dziecięce, choroba Heinego-Medina) to ostra choroba zakaźna wywoływana przez poliowirusy. Zakażenie najczęściej szerzy się drogą pokarmową przez przedmioty i środki spożywcze zakażone wydzielinami z gardła lub kałem oraz drogą kropelkową. Wirusy namnażają się w jelitach i przedostają się do krwi. Jeśli dostaną się do ośrodkowego układu nerwowego, mogą wywoływać uszkodzenie nerwów, niedowład lub porażenie mięśni.

“Matki były przerażone, bo wszyscy wokół łapali tę chorobę i nikt nie wiedział, czy to wirus, czy bakteria i jak się tym można zarazić" – wspomina Lillard. W 1952 roku w Stanach miała miejsce największa epidemia polio. Odnotowano 58 tysięcy przypadków zachorowań. Ponad 21 tys. chorych zostało sparaliżowanych, ponad 3 tysiące zmarło. Szpitale były pełne żelaznych płuc z dziećmi i dorosłymi w środku. W sieci można znaleźć wstrząsające zdjęcia z tego okresu. Rodzice bali się wypuszczać dzieci z domu, zamknięto baseny, kina, teatry, szkoły.

Żelazno płuco jak część ciała

Paul Alexander mówi, że żyjąc w tej maszynerii, po pewnym czasie staje się ona częścią tego, kim jesteś. Jakby stawała się częścią ciała – kiedy ktoś jej dotyka, czuje wibracje, kiedy coś zaczyna się psuć, także odczuwa zmiany. A żelaznym płucom niestety zdarza się psuć coraz częściej. Firma, która je produkowała, nie chce już naprawiać tych urządzeń, bo są stare i korzysta z nich obecnie zaledwie garstka ludzi. Ludzie żyjący w tych maszynach musieli znaleźć własnych mechaników, którzy mogliby regularnie sprawdzać stan cylindrów, usuwać usterki. Poważnym problemem są też przerwy w dostawie prądu – bez generatora ani rusz. Przekonała się o tym Dianne Odell, która żyła dzięki żelaznemu płucu przez 60 lat i zmarła w nim w 2008 roku wskutek awarii prądu.

Mają marzenia

Kilka miesięcy. Tyle zabrakło, żeby życie Paula Alexandra wyglądało inaczej. Żeby miał dzieci, wnuki, mógł podróżować. Żyć normalnie. Mieć płuca z tkanki, a nie z żelaza. Szczepionkę na polio wynaleziono kilka miesięcy po tym, jak Alexander zachorował.

Cała trójka, do której dotarł reporter Gismodo, ma jedno marzenie: żeby ludzie szczepili się przeciw polio. Żebyśmy docenili, jakimi szczęściarzami jesteśmy, że możemy zaszczepić nasze dzieci przeciw tej chorobie.

Od 2017 r. wszystkie dzieci w Polsce dostają bezpłatnie bezpieczniejszą szczepionkę przeciw polio — inaktywowaną (IPV), "zabitą". Nie dostają już szczepionki żywej (OPV), której najbardziej obawiali się rodzice, ponieważ zawierała żywe, osłabione wirusy, które w niezwykle rzadkich przypadkach (1 na 2-4 mln dawek) mogły wywoływać porażenia u osoby szczepionej lub osoby z jej otoczenia, która ma osłabioną odporność lub nie była wcześniej szczepiona. W Polsce w latach 2000-2013 wystąpiło 12 takich zachorowań: niedowłady mięśni po kilku tygodniach ustąpiły u wszystkich dzieci.

Alexander, Lillard i Rudolph dzielą też wspólny lęk: że polio wróci. "Skoro jest tylu ludzi, zwłaszcza dzieci, które nie były zaszczepione... Nie chcę o tym nawet myśleć" – mówi Paul Alexander.

Czy polio zagraża polskim dzieciom?

Nasze mamy pamiętają jeszcze ludzi z wykrzywionymi nogami i rękoma z powodu przebytej choroby Heinego Medina. Część z nas także widywała ofiary polio. Ostatnią epidemię polio odnotowano jednak w latach 80. XX w. Czy to oznacza, że wirus nie grozi naszym dzieciom, jak twierdzą antyszczepionkowcy, przekonując rodziców, że nie ma potrzeby szczepić dziecka na nieistniejące choroby? Niezupełnie. W niektórych krajach polio jest nadal poważnym problemem. Tak jest m.in. w Pakistanie, Afganistanie, Nigerii, Syrii.

Eksperci ostrzegają, że jeśli zarażona osoba trafi do Europy lub Stanów Zjednoczonych i będzie miała styczność z niezaszczepionymi dziećmi, polio może znowu zaatakować. Wystarczy jedno dziecko.

Niezaszczepionych dzieci w Polsce przybywa w zatrważającym tempie. Szczepień unikają najczęściej rodzice z Pomorza i Wielkopolski, najrzadziej mieszkańcy Podkarpacia i wschodniej Polski.

źródło: Gizmodo.com

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama