Reklama

Moja babcia Bogusia zawsze dużo gotowała i spędzała mnóstwo czasu w kuchni. Tak też okazywała najbliższym swoje uczucia. Przez jedzenie. Wnuczęta były dla niej zawsze na pierwszym miejscu. To wynikało jednak z jej charakteru. Lubiła gotować, siedzieć w domu, nie miała zbyt wielu pozadomowych zajęć. Nie przepadała za spotkaniami z ludźmi. Była gotowa do największych poświęceń dla rodziny. Jej mama, a moja prababcia Matylda, wcale taka uległa i pokorna nie była. Lubiła karty, towarzystwo i papierosy. Obie jednak wyrastały w czasach, które od kobiety wymagały tego, by zajmowała się domem, mężem i dziećmi. I koniec, bo tak przystoi, i tak musi być. Czy ma się do tego zdolności, czy się to lubi, czy nie.

Reklama

Moja mama jest dokładnie taka sama jak babcia. I ja mam to gdzieś zakodowane chyba w genach. Próbowałam nie zachowywać się jak nadopiekuńcza i poświęcająca się dzieciom matrona, jednak to samo przyszło, nie wiem skąd i objawiło się całkowicie, gdy urodziłam swoją córkę. Zwłaszcza na początku — spychałam swoje potrzeby na dalszy plan, bo dziecko jest przecież najważniejsze.

Nie wszystkie kobiety chcą się poświęcać dla dzieci

Znam jednak kilka współczesnych babć, które wcale nie garną się do opieki nad wnuczętami. Czy to normalne, że wolą spędzać czas na zakupach i długo pracują zawodowo? Wieczorami umawiają się na dancingi z koleżankami i lubią wyjeżdżać na wycieczki ze znajomymi. Chodzą do kosmetyczki, fryzjera, na masaż! Za to jednak też odpowiada charakter człowieka, a nie to, jaką rolę odgrywa w rodzinie. Te babcie od zawsze były czynne i nie potrafiły długo usiedzieć w jednym miejscu. Odchowały dzieci i teraz mają czas dla siebie. Wnuki owszem: tak, kochają, ale wystarczają im na chwilę. Nie potrzebują ich widzieć codziennie i na pewno nie wtedy, gdy są zmęczone lub mają ochotę robić coś innego.

Ania, lat 37, rozumie, że dziadkowie nie mogą i nie muszą non stop opiekować się wnukami:
"Ja mam to szczęście, że moja mama i tata aż się rwą do pomocy nad córeczką. Co piątek przyjeżdżają do nas i wspólnie opiekują się „młodą”. I raz w tygodniu to dla nich odpowiednio dużo czasu, bo na więcej nie mieliby siły. Nie daliby rady opiekować się małym dzieckiem przez cały tydzień zamiast niani. I ja to rozumiem, mają prawo chcieć odpocząć. Nie mówiąc już o tym, że zapewne by ją totalnie rozpieścili. Ojciec mojego partnera też rwie się do kontaktów z wnuczką, tylko za bardzo nie wie, jak się nią opiekować, ale zawsze chętnie zabiera ją na spacer."

Jeszcze do niedawna sama takie aktywne babcie potępiałam w duszy. Jak to? Nie chce się opiekować? Przecież musi zajmować się swoimi wnukami. Wychodzi na piwo, jedzie do sanatorium? Nie ma serca? Nie kocha wnucząt? Jednak jak tak naprawdę szczerze pomyślałam o sobie, okazało się, że i ja wcale nie zawsze mam ochotę na opiekę czy zabawę z dzieckiem. A już z nie swoim to w ogóle! Zwyczajnie wolę czasem pooglądać serial, iść na zakupy lub spotkać się z przyjaciółkami. Odpocząć. Dlaczego więc się dziwię, że i babcie mają tak samo?

Joanna, lat 42, też przyznaje się do tego, że nie chce, na starość całego swojego czasu poświęcać wnukom:
"Uważam, że babcie i dziadkowie nie mają obowiązku opiekować się wnukami. Mają prawo do swojego życia, pasji i odpoczynku. Wychowali swoje dzieci, a nasze dzieci to nasza odpowiedzialność, a nie dziadków. Wspaniale, jeśli chcą pomagać, ale najważniejsze jest po prostu to, żeby dawali wnukom miłość. Powiem więcej: mam nadzieję, że moje dzieci nie będą ode mnie w przyszłości wymagać opieki nad wnukami, poza tymi chwilami, kiedy sama będę chciała to robić.

Babcie moich dzieci mieszkają w innych miastach, więc chociażby z tego powodu nie opiekowały się wnukami tak często, jak przywykliśmy do tego w tradycyjnym modelu rodziny wielopokoleniowej. Nie zmienia to jednak faktu, że obie starały się pomóc w miarę swoich możliwości. Każda z nich pomieszkiwała nawet z nami w okresach, kiedy inna forma opieki nad dziećmi była niemożliwa.

Dziadkowie to inna sprawa – teść umarł, kiedy dzieci były maleńkie, a wcześniej bardzo chorował. Mój ojciec nigdy nie był typem opiekuna, za to chętnie rozpieszcza wnuki prezentami, opowieściami i zabieraniem ich na wydarzenia sportowe."

Babcie nie są robotami!

Bywa, że rodzice nie wyobrażają sobie w ogóle, by babcia nie pomagała przy dzieciach. Znam rodzinę, w której obarczają mamę opieką nad dwójką małych dzieci. Niestety jej zdrowie i siły już na to nie pozwalają. Nikt tego nie widzi, bo tak musi być, bo babcia zawsze pomoże, a od czego innego jest? Co ma innego do roboty? A ona w imię poświęcenia, poczucia, że jest potrzebna, a także miłości, nie potrafi odmówić swoim dzieciom tej pomocy.

Z pewnością to nie jest w porządku. Gdzie jest napisane, że babcia musi poświęcać cały swój wolny czas, nawet gdy już jest na emeryturze, na dzieci swoich dzieci? Własne już wychowała, a teraz ma dopiero chwilę dla siebie, na realizację tego, co zawsze chciała robić, na odpoczynek, na przyjemności. Nie wszystkie babcie muszą lubić dzieci, co innego urodzić i wychować własne, co innego musieć pilnować i bawić się z „obcymi” dziećmi. Zwłaszcza gdy siły już nie te, co kiedyś.

Nie zawsze dziadkowie spotykają się ze zrozumieniem ze strony rodziców, a gdy postawią sprawę jasno, że nie będą się opiekować wnuczętami, są oceniani jednoznacznie.

Dorota, lat 31, nie potępia, ale też nie pochwala takiego podejścia. Wychowywana była inaczej i wzorem jest dla niej mama. Tak mówi o swoich rodzicach i ich relacji z wnuczętami:

"Moja mama jest tym typem człowieka, który bardzo się poświęca dla swoich dzieci i z wnukami jest dokładnie to samo. Była przez 10 lat opiekunką, świetnie zna nowe wytyczne i jest bardzo otwarta na nasze metody wychowawcze. Ma także swoje doświadczenie, z którego chętnie korzystam, w końcu oprócz nas odchowała 5 dzieci. Z chęcią zabiera wnuki do siebie, jak to mówi „by rodzice mieli dla siebie czas”. Sama nie miała takiej możliwości i wie, jak bardzo jest to potrzebne.

Dzieci chętnie do niej jeżdżą i zostają na weekendy. Bez względu czy to długa, czy krótka wizyta zarówno babcia, jak i dziadek „lądują” na podłodze i bawią się z dziećmi. Maluchy są w centrum uwagi. Tata ma podobnie, zawsze chętnie się z nami bawił i się nami zajmował, to samo jest z wnukami. Dzieci zawsze czekają na szalone podwórkowe zabawy z dziadkiem.

Z teściową jest zupełnie inaczej. Kiedy jej dzieci wyszły z domu, poczuła w końcu wolność i teraz nie ma czasu dla wnucząt. Woli realizację własnych planów i chyba nie brakuje jej wcale kontaktu z dziećmi. Nie rozumie nowych trendów w wychowaniu. Uważa, że jej metody sprzed 30 lat są jedyne i słuszne, nie szanuje naszego zdania. Uważa, że długie karmienie piersią, kangurowanie, czy chustowanie to dziwactwa i głupoty. To sprawia, że nie mamy do niej w pełni zaufania w opiece nad dzieckiem. Potrafi robić coś wbrew nam, np. podała chleb 3-miesięcznemu dziecku bez naszej zgody.

Nie chciała brać na ręce, nie chciała przewijać i nigdy nie zasugerowała, by zostawić dziecko pod jej opieką. Poproszona zrobi to, ale z wielkim trudem i oporem. Nawet podczas krótkich wizyt nie widać radości. Najlepiej, by dziecko oglądało TV lub samo się bawiło i nie przeszkadzało dorosłym. Z teściem jest bardzo podobnie, ale ma jeszcze więcej do powiedzenia na temat wychowania — wie wszystko najlepiej.​

Oczywiście babcia (tak samo zresztą, jak dziadek) ma prawo nie chcieć opiekować się wnukami i rzadko je widywać, ale… to dla mnie dość dziwne zachowanie. Nie chodzi mi o to, że musi się opiekować dzieckiem, ale brak spontanicznej radości na widok wnucząt nie jest miły. Mężowi jest bardzo przykro, szczególnie że widzi dużą różnicę między tym, jak dziadkowie podchodzą do jego dzieci."

Kobieta ma zawsze gorzej?

Dr Marta Majorczyk, pedagog i doradca rodzinny w rozmowie z mamotoja.pl, podkreśla, że społeczna rola babci i dziadka właśnie ulega zmianie. Współcześni dziadkowie nie chcą grać wyłącznie roli rodzinnej babci i dziadka. Często też nie widzą siebie na starość jak tych „wiekowych dziadków”. Długo chcą być młodzi, mają masę swoich zajęć, rozrywek, do których nie zawsze pasuje niańczenie dzieci.

Agata (54 l.) tak mówi o relacji z rodzicami i teściami:
"Moja mama opiekowała się wnukami na tyle, w jakim stopniu mogła, bo dzieli nas niestety odległość ponad 200 km. Cały czas ma wyrzuty, ze za mało pomogła mi w wychowywaniu dzieci, w porównaniu z moją siostrą, z którą mieszka w tej samej miejscowości.
Za to moja teściowa w życiu nie poświęcała się moim dzieciom. Tragedia! Zawsze tylko słyszałam, jak mama męża denerwuje się takimi sytuacjami, jak bardzo spala się w opiece nad wnukami. Jakimś cudem potrafiła prowadzić równolegle życie towarzyskie. Gdy dzieci były bardzo małe, dosyć mocno to przeżywałam, na szczęście teraz patrzę na to z dystansem.
Mimo wszystko uważam, że babcia może nie chcieć opiekować się swoimi wnukami. W tej sprawie nic nie można narzucać.

Mój ojciec i teść niestety nie angażowali się w ogóle w opiekę nad wnukami. Myślę, że wynikało to w ogóle ze specyfiki ich charakteru, byli to dosyć zamknięci w sobie mężczyźni, nie łatwo nawiązujący głębsze relacje z dziećmi."

Zobacz też: Jak wzmacniać więź, gdy dziadkowie mieszkają daleko?

Najczęściej to charakter człowieka ma decydujące znaczenie, jeśli chodzi o rodzaj więzi, którą buduje z wnukami, a także wzorzec relacji, który był już wcześniej wypracowany z własnymi dziećmi. Czasami warto też sobie postawić sobie uczciwie pytanie: czy tak samo postrzegamy i oceniamy opiekę dziadków i babci nad wnukami? Czy tak samo negatywnie patrzymy na dziadka, który nie zajmuje się lub niezbyt aktywnie uczestniczy w życiu naszych dzieci? Czy tylko babcię oceniamy?

Eliza, lat 28, zupełnie inaczej postrzega rolę babci i dziadka:
"U nas to właśnie dziadek jest tym, który najwięcej czasu spędza z wnukami. Chodzi na plac zabaw, odbiera ze żłobka i przedszkola, bawi się, gotuje zupę itp. Każdą wolną chwilę chce spędzać z dziećmi. Babcia zawsze rządziła i teraz też zarządza dziadkiem i jego czasem. Każe mu wracać do domu i coś robić albo ją gdzieś zawieźć. Kocha wnuki, ale nie ma potrzeby spędzać z nimi każdej chwili. Poza tym szybko się męczy, a jak jest zmęczona to widać. Często wysyła dziadka, żeby pobawił się z wnukami. A sama w tym czasie sobie odpoczywa po prostu. Kiedyś mnie to złościło, ale teraz już nie. Chyba dojrzałam, też czasami chcę po prostu odpocząć, a nie 24 na dobę bawić się lalkami czy klockami. To chyba normalne jednak."

Czasy się zmieniają, a wraz z nimi nasze postrzeganie oraz realizacja ról rodzinnych. A może jednak nie?

Reklama

Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy babcie mogą nie chcieć opiekować się swoimi wnukami?

Reklama
Reklama
Reklama