Hejt nie ma granic! Jak można wyśmiać dziecko? A ta historia ma drugie dno...
Hejterzy szydzą ze wszystkiego, ale kiedy wyśmiali to pulchne niemowlę zadali jego mamie podwójne cierpienie. Wcześniej spotkała ją podobna historia, a jej finał był tragiczny.
Internetowi hejterzy nie mają żadnych skrupułów, nawet kiedy chodzi o maleńkie dzieci. Historia, która spotkała 10-miesięcznego Landona Lee i jego mamę, Jessicę Benton, jest wyjątkowo smutna. Kobieta założyła konto na Instagramie, na którym zamieszczała zdjęcia synka, bo nie chciała spamować na Facebooku zbyt dużą liczbą wrzucanych fotek. Mogłoby się wydawać, że to mądre posunięcie, przecież wiadomo, że mamom niemowląt trudno powstrzymać się przed pokazaniem znajomym i rodzinie zdjęć swojego największego skarbu. Każde jest wyjątkowo piękne, coś o tym wiemy!
W tym przypadku okazało się jednak, że jej z pozoru dobry pomysł, odbił się rykoszetem i uderzył w najczulszy punkt. Pewien internauta umieścił jedno ze zdjęć Landona na swoim profilu z obraźliwym komentarzem "Stuff Curry" (gra słów nawiązująca do Stepha Curry - amerykańskiego koszykarza. Stuff można przetłumaczyć jako"nafaszerowany"). Nie trzeba było długo czekać, żeby pod zdjęciem posypały się szydercze i pełne nienawiści komentarze innych internautów, wyśmiewających tuszę niemowlęcia. Kiedy Jessica zwróciła się do człowieka, który zamieścił zdjęcie jej synka na swoim profilu, z prośbą o jego usunięcie, on zablokował jej możliwość komunikowania się z nim.
A teraz najgorsze: ta historia ma drugie, bardzo tragiczne dno. Kiedy Jessica była w ciąży z Landonem, jej starszy syn, 20-letni HDU, popełnił samobójstwo z powodu prześladowań ze strony rówieśników! W tym kontekście nie możemy sobie nawet wyobrazić, jak dużo cierpienia musiało spowodować tej kobiecie historia z wyśmianiem małego Landona.
Z pozoru błahe zachowanie, które często wynika ze zwykłej bezmyślności, może spowodować wiele krzywdy, dlatego apelujemy, żeby już od najmłodszych lat pokazywać dzieciom, jak mądrze i bezpiecznie używać internetu, uczulać je na zjawisko hejtu i uczyć, że nikogo nie wolno obrażać: nigdy i nigdzie.
Po tym przykrym incydencie kobieta zmieniła ustawienia profilu na prywatne, po jakimś czasie postanowiła jednak zamienić zło w coś pożytecznego: ponownie upubliczniła profil na Instagramie i w zabawny, zdystansowany sposób odpowiedziała hejterom nowymi zdjęciami swojego synka.
Zobacz też:
- Obrażono ją i wyszydzono w sieci. Za nic! A ona odpowiedziała z klasą
- „Brudas”, „szmata” – a jeśli tak nazwą twoje dziecko?
- Zanim wpuścisz dziecko do sieci - 11 rad, które pozwolą uniknąć kłopotów