O tym, że szpitale za granicą oferują rodzącym mamom często nieporównywalnie lepsze warunki niż u nas w kraju, wiadomo nie od dziś. To, co pokazała ta młoda mama to jeszcze jeden tego dowód.

Reklama

Do wyboru chińszczyzna, dania wegetariańskie

Wraz z otwarciem się Unii Europejskiej na możliwość pracy Polaków za granicą, bardzo wiele kobiet z naszego kraju emigrowało, głównie do Wielkiej Brytanii. Wiele z nich urodziło dziecko na obczyźnie i bardzo sobie chwali warunki, w jakich witały swoje maleństwo na świecie. Polityka społeczna w kraju emigracji to główny powód, dla którego tak wiele Polek decyduje się na poród poza granicami kraju.

Owoce, chińszczyzna ze świeżymi warzywami, wielozbożowe pieczywo, pudding i duża porcja ciasta – to nie restauracyjne menu, a posiłek, jaki otrzymała pani Justyna w szpitalu po narodzinach córki. Tyle że nie w polskim, a w niemieckim. - Pojechałam tam urodzić, bo widziałam, co spotkało moje koleżanki na porodówce - mówi kobieta.

Nie chciałam błagać o wszystko

Pani Justyna mieszka w Polsce przy granicy z Niemcami. – Gdy zaszłam w ciążę, słyszałam wiele historii, jak wygląda poród w polskim szpitalu. Trzeba błagać o znieczulenie, a jedzenie… suchy chleb i parówka. Dlatego postanowiłam urodzić w Niemczech – powiedziała. Dziś jej córeczka ma już trzy miesiące.

– Porcje były tak duże, że część oddawałam mężowi. W przypadku obiadu były dwa dania do wyboru. Można także zgłosić, że nie je się mięsa i dostaje się posiłki wegetariańskie – opowiada.

Zobacz także

Dyrektor decyduje co jest na talerzu

Narzędzia dla rodziców mamotoja.pl

talerz dla karmiącej mamy Czytaj więcej

W Polsce o takim wyżywieniu kobiety raczej mogą tylko pomarzyć. We wrześniu publikowałyśmy w mamotoja.pl raport Najwyższej Izby Kontroli o jakości posiłków w naszych szpitalach, w tym porodówkach. – Królują pasztety, kiełbasy, parówki i tłuste wędliny. Do tego margaryna i zupy ze znikomą wartością odżywczą. A przecież kobieta po porodzie zamiast niskiej jakości jedzenia powinna otrzymywać lekkostrawne dania, bogate w witaminy – powiedziała dietetyczka Anna Ślusarczyk. – Pamiętam, że pierwszy posiłek, jaki dostałam po porodzie, to było jajko na twardo i kukurydza z puszki. Oddałam i poprosiłam męża, by kupił mi jogurt – dodaje.

Raport Najwyższej Izby Kontroli pokazał tragiczny stan wyżywienia w polskich szpitalach. "Ciężkostrawne, przygotowane z kiepskiej jakości produktów – jednym słowem niezdrowe. Posiłki podawane w państwowych szpitalach negatywnie wpływają na stan zdrowia pacjentów – czytamy w raporcie.

Do stanu szpitalnych stołówek odniósł się minister zdrowia. Zdaniem szefa resortu Łukasza Szumowskiego, "kuchnia szpitalna, to jak będzie robiona, w dużym stopniu zależy od dyrekcji”. Podkreślił, że są szpitale, gdzie jedzenie jest na dobrym poziomie i takie, gdzie jest fatalne. - Dyrektorzy muszą wykazać się większą inicjatywą, by żywienie było odpowiednie - ocenił.

Napiszcie w komentarzach, jakie jest wasze doświadczenie z jedzeniem szpitalnym.

Źródło: wp

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama