Pisałyśmy ostatnio o celebrytce, która przyznała się w sieci, że porzuca karmienie piersią swojego zaledwie tygodniowego dziecka. Powód? Niewyobrażalny ból, rany na piersiach, stres i stany depresyjne. Mała Ania napisała w mediach społecznościowych mądre słowa: że jej dziecko potrzebuje matki, a nie kobiety z depresją, dlatego zdecydowała o przejściu na mleko modyfikowane. Niektórzy jednak nadal sądzą, że matka powinna zagryzać zęby i poświęcać się dla dziecka.

Reklama

Karmienie piersią to wybór czy obowiązek?

Mała Ania postanowiła, że nie będzie męczennicą, nie zamierza więc zmuszać się do karmienia piersią, które sprawia jej ból. W Polsce taka decyzja wciąż często spotyka się z totalnym brakiem zrozumienia – i wśród innych matek, i wśród położnych oraz lekarzy. W komentarzach pod naszym tekstem wiele czytelniczek opisało swoje traumatyczne doświadczenia ze szpitali.

„Właśnie w szpitalach tak jest, pielęgniarki zachowują się, jakby żałowały tego mleka modyfikowanego, jakby przynajmniej za nie płaciły... Też mam wspomnienia, że mleko mm w najgorszym wypadku i oczywiście pytanie: "czy pani przystawiała maluszka do piersi...". Niestety w Polsce wciąż jest problem z wypytywaniem i ocenianiem, kto jak karmi. Uważam, że to indywidualna sprawa i nic nikomu do tego!”;

„Ja jak urodziłam córkę i w nocy nie mogłam jej nakarmić, poszłam do pielęgniarki po mleko, a ona do mnie z tekstem: "Co z Pani za matka, która nie umie nakarmić dziecka...". Jakbym dostała w twarz... Nawet nie umiałam jej nic odpowiedzieć. Z łaską dała mi butelkę, a córka w końcu spokojnie zasnęła”;

„Wszędzie jest powtarzane w kółko, że karmienie piersią jest najlepsze dla dziecka, a jak chcesz poczytać cokolwiek o karmieniu mm albo nawet o prawidłowym karmieniu butelką, to praktycznie nie ma takich informacji. Niestety nie każde dziecko ma świetny odruch ssania i nie zawsze chętnie zjada nawet z butelki”;

Zobacz także

„Córki nie mogłam karmić z uwagi na przyjmowane leki i do dziś pamiętam, jak pielęgniarki i lekarze z noworodkowego patrzyli na mnie jak na zielonego kota... Ostatnio koleżanka została mamą i też nacisk na karmienie naturalne. Po dwóch tygodniach frustracji, bólu, płaczu, godzin z laktatorem przeszła na butelkę i jakby ktoś kobietę podmienił! Uśmiechnięta, trochę zmęczona nocnym wstawaniem, ale spokojna, a nie wiecznie zdenerwowana”.

Na szczęście słychać też coraz więcej głosów pełnych empatii i zrozumienia dla mam, niezależnie od tego, jaki sposób karmienia dziecka wybrały.

„Nie powinno się patrzeć na opinie innych. Jeżeli matka nie da rady, to nie musi się zmuszać. Dla mnie karmienie piersią też było koszmarem i w końcu zrezygnowałam. Moje dzieci są szczęśliwe i zdrowe, niczego im nie brakuje. Nie rozumiem tego parcia z każdej strony, że trzeba karmić piersią. Sama znasz swoje możliwości i działaj w zgodzie ze swoim organizmem, a wszystko będzie dobrze”;

„Nie każda kobieta to lubi, nie każda czuje się z tym dobrze. Ważne, żeby mama i dzidzia miały się dobrze i czuły się dobrze”;

„Dziecko potrzebuje mamy wolnej, świadomej, bezpiecznej i szczęśliwej, by mogło być w przyszłości szczęśliwym, wolnym i samodzielnie myślącym człowiekiem. A nie robiącej wszystko "podręcznikowo", bo "co ludzie powiedzą"”.

Podpisujemy się pod tymi opiniami: każda mama najlepiej wie, co jest dobre dla niej i jej dziecka.


Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama