Horrendalna liczba sprawdzianów nie wynika ze złej woli nauczycieli. Przeładowana nowa podstawa programowa i wymóg, aby każdy uczeń miał minimalną wymaganą liczbę ocen z poszczególnych przedmiotów, wymusza regularne organizowanie sprawdzianów i kartkówek. Nikt nie myśli o tym, jakie konsekwencje rodzi to dla uczniów – takie wnioski płyną z dyskusji, jakie wywiązują się w mediach społecznościowych między rodzicami a uczniami.

Reklama

„Mój 7-letni syn właśnie poszedł do pierwszej klasy. Po miesiącu nauki ma 28 ocen! Tak ocen, tak chory jest ten system’’ – napisała w mediach jedna z matek.

Kto to wymyślił?

„Według szkolnych wymogów muszę wystawić minimum 12 ocen na semestr na osobę i strasznie mnie to boli, że dzieci żyją od kartkówki do sprawdzianu. Staram się wstawiać większość ocen z pracy na lekcji’’ – napisała pewna nauczycielka. Wygląda jednak na to, że to szkoły nie ułatwiają pracy nauczycielom i życia uczniom, bo zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej minimalna liczba ocen w semestrze dla jednego ucznia wynosi trzy.

Sprawdziany – zbędne czy potrzebne?

„Moim zdaniem sprawdziany nie są potrzebne do pracy w szkole. Dzieci nie uczą się efektywnie np. angielskiego, wkuwając słówka do sprawdzianu. Same dostrzegają, że najszybciej uczą się, oglądając ukochany serial po angielsku, czytając książkę, nie mogąc się doczekać polskiego tłumaczenia, czy grając w grę’’ – mówi Przemysław Staroń, nauczyciel roku 2018.

Zobacz także

Sprawdź: Rekord zamkniętych szkół, a będzie jeszcze gorzej!

Według niego szkoła powinna pokazywać najmłodszym jak się uczyć, jak myśleć samodzielnie i przesiewać informacje, jak się komunikować. Do tego celu sprawdziany nie są potrzebne.

„Jeżeli spojrzymy z lotu ptaka na polską edukację, to zobaczymy, że te założenia, które tkwią u jej podnóży, są dramatycznie inne, to okazuje się, że ten cały system, którego częścią są sprawdziany, jest kompletnie bez sensu’’ – mówi Staroń.

Nieprędko szkoła będzie taka, jaka być powinna

Według Staronia klasówki, kartkówki i testy są mocno zakorzenione w świadomości nauczycieli, rodziców i uczniów – skoro dzieci się czegoś uczą, to trzeba sprawdzić, ile z tej wiedzy zostaje im w głowach. Niestety świat tak idzie do przodu, że część wiedzy, którą uczniowie opanują podczas swojej edukacyjnej drogi, gdy skończą naukę, będzie już przestarzała. To dlatego celem edukacji powinno być przygotowanie młodego pokolenia do życia i rzeczywistości, w której rozpoczną dorosłe życie.

Twierdzi też, że ciągłe sprawdzanie wiedzy jest przestarzałym podejściem do edukacji i można uczyć, nie organizując sprawdzianów. Do tego jednak potrzebna jest odwaga nauczycieli i heroizm moralny, „którego nikt od nikogo wymagać nie może, gdy nauczyciele pracują w tak dramatycznej rzeczywistości w warunkach prawie wojennych’’ – dodaje Staroń. Chodzi oczywiście przede wszystkim o epidemię koronawirusa, ale zapewne też o kiepskie zarobki nauczycieli.

Jak dziecku pomóc w tej sytuacji?

Twoje dziecko też jest przytłoczone liczbą sprawdzianów, z którymi musi się mierzyć? Podpowiemy ci sposób, który da dziecku nieco oddechu, a tobie więcej spokoju. Przyjmij do wiadomości, że twoje dziecko nie musi być z każdego przedmiotu dobre. Niech przykłada się do przedmiotów, które je interesują, a resztę po prostu zalicza. Nie od dzisiaj wiadomo, że wiedzę łatwiej przyswaja się, gdy jest się nią zainteresowanym, gdy wiedzy towarzyszy ekscytacja.

Nie jest to patent na świadectwo na czerwony pasek, ale na szczęśliwsze dziecko. Wybór należy do ciebie.

Sprawdź też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama