Moje dziecko zjadło niemyte jagody i wylądowało w szpitalu! To straszne, co powiedziała lekarka!
Co roku lekarze apelują, aby nie jeść niemytych jagód i borówek. Niestosowanie się do tych zaleceń grozi poważnymi konsekwencjami, ze śmiercią włącznie. Tak może wyglądać wątroba osoby chorej na bąblowicę.
Napisała do nas mama, która rok temu podczas spaceru z dzieckiem w lesie pozwoliła synkowi zjeść jagody prosto z krzaczka. Bo maluch jęczał, że nie chce czekać, aż wrócą do domu i je umyją, bo przecież co się może stać po zjedzeniu garści jagód… Traf chciał, że dziecko w kolejnych dniach zaczęło źle się czuć, wymiotowało, bolał je brzuch, miało biegunkę i w końcu trafiło do szpitala. Gdy matka przyznała, że synek kilka dni wcześniej zjadł garść niemytych jagód, pani doktor z dezaprobata pokręciła głową.
Słowa lekarki wstrząsnęły kobietą
Zanim lekarka wyjaśniła, jaka jest przyczyna choroby dziecka, nie podnosząc głosu, powiedziała jedynie: „Czy wie pani, co się może stać z pani dzieckiem, przez jagody zjedzone prosto z krzaczka? Niemyte jagody mogą być skażone tasiemcem bąblowcem. Pasożyt ten potrafi zniszczyć ludzką wątrobę do tego stopnia, że niezbędny będzie przeszczep... Niektórych pacjentów z bąblowicą nie udaje się uratować.”
„W życiu już nie pozwolę dziecku zjeść niemytych jagód!”
Po chwili ciszy, jaka zapanowała, lekarka powiedziała, że chłopiec tym razem ma zwykłe zatrucie pokarmowe i za kilka dni będzie zdrowy. Że niekoniecznie musiał zarazić się bąblowcem, ale podawanie niemytych owoców leśnych to duży błąd. Dla pewności poleciła, aby dziecko zostało skierowane na badania, które potwierdzą lub wykluczą zarażenie tasiemcem. Jeszcze raz zaapelowała do matki, aby więcej nie popełniła błędu, podając dziecku niemyte jagody czy borówki.
Nasza czytelniczka początkowo była zła na lekarkę, że tak ją nastraszyła. Jednak gdy ochłonęła, przyznała, że pani doktor miała rację. Przecież wystarczy jedna, nieszczęsna skażona jagoda, aby pasożyt zaczął siać spustoszenie w organizmie. Obiecała sobie, że już przenigdy sama nie zje i nie da dziecku, ani nikomu z rodziny, niemytych owoców leśnych.
A test u jej synka wyszedł na szczęście negatywny. Zanim jednak otrzymała wyniki badań, żyła w dużym niepokoju.
W tym roku lekarze znowu apelują
To, jak wygląda wątroba zniszczona bąblowcem, pokazuje w tym roku w poście na Facebooku dr Marek Karczewski, który jednocześnie apeluje o ostrożność podczas jedzenia jagód.
„Jak co roku ponawiam ostrzeżenie: Nie jedz niemytych jagód i borówek! Uwaga na tasiemce!” I tak komentuje zdjęcie: „Wielotorbielowata struktura wrasta w miąższ wątroby wzdłuż naczyń krwionośnych i dróg żółciowych. Może również naciekać inne narządy przez ciągłość lub rozprzestrzeniać się z krwią.
Z roku na rok rośnie liczba pacjentów, których operuję (z powodu bąblowicy – przypis redakcji) w Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego w Poznaniu. Są to duże i trudne zabiegi, czasami niestety bez możliwości radykalnego usunięcia.”
Nieleczona bąblowica w 90 proc. przypadków jest śmiertelna, a dla wielu chorych zdiagnozowanych na późnym etapie choroby, jedynym ratunkiem jest przeszczep wątroby. Warto tak ryzykować dla chwil przyjemności zjedzenia jagód prosto z krzaczka?
A na koniec sam obraz wątroby. Ostrzegamy, to nie jest przyjemny widok!
Pełna treść postu dra Marka Karczewskiego dostępna po kliknięciu w poniższe zdjęcie.
Piszemy też o: