Przywileje dla zaszczepionych – jest rekomendacja specjalisty
W Polsce liczba zakażeń koronawirusem jest na poziomie, który aż woła o wprowadzenie obostrzeń. Według ekspertów reguła DDM (dystans, dezynfekcja, maseczki) nie wystarczy do powstrzymania czwartej fali. Eksperci są zgodni: czas zrobić to, co zrobiono w innych krajach. Również w trosce o dzieci.
W innych krajach władze się nie wahają: wprowadzają przywileje dla zaszczepionych na COVID i ograniczają możliwości wychodzenia z domu osób, które szczepieniu się nie poddały. Polskie władze zwlekają z wprowadzeniem podobnych rozwiązań, a liczba wolnych miejsc covidowych w szpitalach kurczy się. Zamykane są też kolejne oddziały dla chorych na inne choroby, aby stworzyć miejsca dla ciężko chorych na COVID. Przepełnione są również oddziały dziecięce, na których część maluchów walczy z COVID.
Polityka ważniejsza od zdrowego rozsądku?
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówi, że nie ma wątpliwości, że Polsce lockdown dla niezaszczepionych i przywileje dla zaszczepionych powinny być wprowadzone. I stwierdza: „Państwo pokazuje słabość tam, gdzie mu wygodnie. Rządzący już nawet specjalnie nie ukrywają, że nie chcą się narażać swoim wyborcom, wśród których są osoby niechętne szczepieniom”.
Według profesora nie trzeba wprowadzać lockdownu, jaki znamy z pierwszej fali pandemii. Wystarczyłoby pozwolić osobom z paszportem covidowym żyć normalnie, a niezaszczepionym ograniczyć możliwości pójścia do kina, restauracji, kościoła, na stadion czy koncert.
„Ale przecież zaszczepieni też zakażają”
Profesor rozprawia się też z jednym z argumentów antyszczepionkowców, którzy mówią o tym, że osoby zaszczepione też mogą zakażać. „Opowieści o tym, że zaszczepieni też zakażają, są niepoważne. Osoba zaszczepiona może być nosicielem wirusa, ale jeśli nie ma objawów, to ryzyko, że się od niej ktoś zarazi, jest nikłe, ponieważ wirus nie ma dobrych warunków i nie namnaża się w jej organizmie przez tak długi czas jak w organizmie osoby niezaszczepionej”.
Profesor podkreśla, że choć jest zwolennikiem wprowadzenia obostrzeń dla niezaszczepionych, to nie poparłby wprowadzenia tak drastycznych zasad, na jakie zdecydowała się Austria czy Singapur. W Austrii osoby niezaszczepione nie mogą wychodzić z domów, a w Singapurze, jeśli zachorują na COVID, muszą płacić za leczenie.
Przeczytaj też: