Wkurza cię to, że po mieście nie da się jeździć wózkiem? Dołącz do akcji fundacji #RodzicWmieście!
Podjeżdżasz pod przychodnię z dzieckiem, ale nawet nie masz jak zaparkować, nigdzie wolnych miejsc. Brzmi znajomo, prawda? To codzienność polskich mam – zero parkingów przy żłobkach, przedszkolach. Masz ochotę to zmienić?
Temat rozkręciła fundacja #RodzicWmieście, która chce stworzyć transport przyjazny dla rodziców i opiekunów z dziećmi. Na razie inicjatywa dotyczy Warszawy, ale na pewno w innych miastach Polski też nie jest lepiej.
"Drzwi są za wąskie na wózek"
- Naszym postulatem było wprowadzenie miejsc parkingowych dla rodziców, na wzór tych dla osób z niepełnosprawnościami, ale zrobił się rumor, że zabierzemy miejsca mieszkańcom. Przecież rodzice to nie przybysze z innej planety – mówi prezeska fundacji Rodzic w Mieście Agnieszka Krzyżak-Pitura. Fundacja została powołana przez prezydent miasta do Rady Warszawskiego Transportu Publicznego, dzięki czemu może wpływać np. na to, w jaki sposób transport stanie się bardziej komfortowy dla rodziców i opiekunów z dziećmi.
Czy przestrzeń miejska jest przyjazna dla rodzica? - Nie – odpowiada zdecydowanie Agnieszka Krzyżak-Pitura. Sama przekonała się o tym, kiedy została mamą. Jej syn urodził się w czerwcu, było ładne lato, bez problemu wychodziła z nim do parku, na place zabaw czy do kawiarni, które miały ogródki. Trudności zaczęły się z początkiem października. "Szybko okazało się, że już nie mogę wejść do każdego sklepu, bo drzwi są za wąskie na wózek, że w wielu miejscach nie ma przewijaków, że nie w każdej kawiarni jestem mile widziana, bo karmię piersią" - opisuje.
I jak zastrzega, to był dopiero początek kłopotów. O wiele większym wyzwaniem dla młodej mamy okazało się poruszanie się komunikacją publiczną. W Warszawie tylko połowa tramwajów jest niskopodłogowa, co oznacza, że rodzic z wózkiem może samodzielnie wsiąść tylko do co drugiego. Dalej ulice i przejścia dla pieszych. Są takie miejsca, gdzie by przedostać się na drugą stronę ulicy, trzeba wejść w podziemie. Nawet jeśli są przy takich przejściach windy, bywają za ciasne dla rodzica z wózkiem i dziećmi. Bywa, że tramwaj zatrzymuje się na wysepce, z której nie da się zejść, trzeba wysiąść przystanek dalej, lub wcześniej. "Takich miejsc jest mnóstwo" - mówi prezeska fundacji.
Zobacz też: Konkurs "Zabawy, które wywołują uśmiech!" Wygraj 1 z 30 zabawek dla dziecka
Fundacja złożyła także do Funduszy Inicjatyw Obywatelskich projekt skierowany do instytucji kultury, aby przystosowały się do przyjmowania rodziców z dziećmi. Co nie znaczy, że te nie zmieniają się na lepsze. Jako przykład podaje Muzeum Narodowe w Warszawie, po którym można się swobodnie poruszać z wózkiem, jest kilka wind i przewijaków, raz w tygodniu organizowana jest też akcja "Mamy w muzeum", w czasie której rodzice oprowadzani są po wystawach przez kuratora.
"Wiele kobiet miesiącami nie wychodzi z domu, dalej niż pod blok"
Fundacja współpracuje z Zarządem Transportu Miejskiego nad kampanią społeczną dotyczącą przewozu dzieci. Rodzice podróżujący metrem mogą wsiadać z wózkiem z przodu i z tyłu metra, w autobusach i tramwajach zwykle przeznaczone są dla nich drugie drzwi. Ale podróż z dziećmi nie jest taka prosta, rodzice często nie wiedzą, jak robić to bezpiecznie, aby w razie nagłego hamowania czy wypadku nie doszło do nieszczęścia. Pasażerowie mają obowiązek zwolnić rodzicowi miejsce uprzywilejowane, a kierowca jest zobowiązany do pomocy rodzicowi z wózkiem. Ale my mamy dobrze wiemy, że to bardzo rzadki widok!
Czy jest szansa na zmiany? Jak mówi prezeska fundacji miasto jest raczej na nie otwarte. W Warszawie silne jest za to lobby rowerowe, z którym czasem dochodzi do starć. Duży nacisk kładzie się na ścieżki rowerowe, ale dla rodzica obecność rowerzystów bywa problemem – jeżdżą z dużą prędkością, strach przejść z dzieckiem.
Poza tym – jak mówi - trzeba przekonać społeczeństwo, że te wszystkie kwestie są ważne dla rodziców, szczególnie kobiet w pierwszym roku życia dziecka. "Młoda mama, która zostaje z dzieckiem w domu, nie dość, że przestaje chodzić do pracy i żyć jak do tej pory - co już jest rewolucją - to jeszcze nie może swobodnie wyjść z budynku"- argumentuje. "Przez to wiele kobiet miesiącami nie wychodzi z domu dalej niż pod blok. To wszystko ma wpływ na ich samopoczucie, na emocje" – podkreśla prezeska fundacji.
"Najwięcej trudności w macierzyństwie dostarcza mi miasto, w którym żyję" – mówi ta mama. Zgadzasz się z tym? Opiszcie, jak w waszych miejscach zamieszkania żyje się z małym dzieckiem. Podzielcie się swoim doświadczeniem w komentarzach!
Źródło: wysokieobcasy.pl
Zobacz też:
- Arek znowu zdobywa Tatry: 5-latek na wózku wjechał na Polanę Chochołowską [FOTO]
- Takich wózków jeszcze nie widziałaś
- Co jest potrzebne mamom do (prze)życia? [WIDEO]