RPO krytykuje zdalne nauczanie
Ministerstwo Edukacji Narodowej w raporcie chwali się, że udało się stworzyć „elastyczny system kształcenia na odległość dostosowany do potrzeb prawie 5 mln uczniów z ok. 24,5 tys. szkół.’’ Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do ministra edukacji narodowej poddaje tę tezę w wątpliwość.
Adam Bodnar sygnalizuje, że wiele opinii kwestionuje samochwalcze stwierdzenia MEN. Według niego epidemia jeszcze bardziej uwidoczniła wady obecnego systemu oświaty: niedostosowanie podstaw programowych i metod nauczania do wyzwań współczesności, zbyt mały nacisk na kompetencje kluczowe, problemy z komunikacją społeczną.
Dwie różne rzeczywistości
Minister edukacji narodowej zapewniał, że „w zdecydowanej większości szkół nauka na odległość przebiegała sprawnie i bez większych problemów’’. Przeciwnego zdania jest RPO, który wsłuchiwał się w doniesienia płynące z placówek oświatowych. Wiele osób tworzących lub wrzuconych w system nauki zdalnej zmuszona była do korzystania z własnego sprzętu i polegania na własnych umiejętnościach. Kto nie miał jednego lub drugiego, automatycznie nie miał szans na pełne realizowanie programu nauczania w systemie edukacji zdalnej.
To był skok na główkę na głęboką wodę
Adam Bodnar zgadza się z ministrem w jednej sprawie – elementy edukacji cyfrowej mogą stanowić cenne uzupełnienie tradycyjnego modelu edukacji. Nie może być jednak tak, że z dnia na dzień tradycyjne lekcje zostają zastąpione zdalnym nauczaniem, a zdalna edukacja funkcjonuje w głównej mierze w oparciu i improwizację. A tak stało się w poprzednim roku szkolnym.
Trzeba działać, a nie liczyć na łut szczęścia i przerzucać odpowiedzialność na dyrektorów szkół
Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, obecnie założenia są takie, że dzieci wracają od września do szkół, czyli do edukacji stacjonarnej, ale dyrektorzy poszczególnych placówek będą mogli indywidualnie podejmować decyzję o przeniesieniu kształcenia do sieci. Założenia te budzą wątpliwości RPO. Takie postawienie sprawy przerzuca bowiem odpowiedzialność za jakość edukacji z ministerstwa na dyrektorów szkół. Tymczasem w związku z zapowiedziami specjalistów, że jesienią może nas czekać nawrót epidemii, już teraz trzeba szykować się do edukacji hybrydowej – takiej, jaka realizowana była z powodzeniem w innych państwach. Nie ma też wytycznych, jak miałaby być organizowana edukacja stacjonarna w reżimie sanitarnym: jak zapewnić dystans między uczniami, jak zmniejszyć liczebność klas.
Rok szkolny zacznie się za niewiele ponad miesiąc. Tymczasem poza nadmiernie pozytywnymi opiniami MEN na temat dotychczasowej zdalnej edukacji, nie ma nic, co uspokoiłoby nauczycieli, uczniów i rodziców. Wiadomo zatem, że nic na pewno nie wiadomo.
My – mamy uczniów – jesteśmy pełne obaw o to, jak będzie wyglądała nauka naszych dzieci od nowego roku szkolnego. Dobrze byłoby już to wiedzieć i mieć pewność, że ministerstwo tym razem lepiej przygotuje system oświaty do zdalnego nauczania. Czy wy też macie obawy? Co wam najbardziej przeszkadzało w zdalnym nauczaniu?
Sprawdź też: