Do zdarzenia doszło w czwartek. Kobieta odbywała wizytę kontrolną w jednej z gdańskich przychodni, kiedy odeszły jej wody płodowe. Na ten sam dzień miała wyznaczony termin porodu. Lekarz stwierdził jednak, że jest jeszcze czas na powrót do domu…

Reklama

„Miała straszne skurcze, nie mogła chodzić, więc zaniosłem ją do samochodu. Lekarz stwierdził, że wszystko jest dobrze i spokojnie można jechać jeszcze do domu po rzeczy i do szpitala” – relacjonuje partner ciężarnej.

Lekarz zignorował objawy porodu?

Mężczyzna słusznie zignorował zalecenia lekarza i zabrał narzeczoną prosto do szpitala. Jednak już w drodze do placówki rozpoczął się ostatni etap akcji porodowej, a tata był zmuszony przyjąć poród samodzielnie. Kobieta zaczęła rodzić w okolicach Urzędu Miejskiego przy skrzyżowaniu ul. Nowe Ogrody i ul. 3 Maja w Gdańsku.

„Pod urzędem wyszła już główka, więc zatrzymałem samochód, wybiegłem z auta i przyjąłem poród na własne ręce. W tym momencie dojechała policja z drogówki, która za nami jechała, położyłem dziecko na piersi narzeczonej. Policjant polecił mi, że mam jechać za nimi i na sygnale odprowadzili nas pod wejście do szpitala. Tam już zajęli się narzeczoną i dzieckiem sanitariusze” – opowiedział mężczyzna.

Policja nie tylko wspomogła rodzinę eskortą do szpitala, ale także wyłączyła sygnalizację świetlną, aby jak najszybciej udzielić pomocy mamie i dziecku. Jak relacjonują policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego, kobieta i jej córeczka przebywają obecnie na oddziale ginekologiczno-położniczym i obydwie czują się dobrze.

Zobacz także

Źródło: trójmiasto.pl

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama