Do redakcji napisała pani Ewa, mama 8-miesięcznej Hani oraz Pawełka i Mikołaja. Prosi o anonimowość (imiona zostały zmienione przez redakcję), ponieważ pochodzi z małej miejscowości, a, jak twierdzi, sytuacja w relacjach rodzinnych jest już wystarczająco napięta. Pełen matczynych emocji list pani Ewy rozdziera serce. Niech to będzie także apel dla innych mam.

Reklama

„To się w głowie nie mieści! I to jest niepodważalny dowód na to, że z rodziną to się najlepiej wychodzi na zdjęciach, a przynajmniej z moją szwagierką! Jestem tak oburzona, wściekła, nawet nie wiem, jak opisać swój stan emocjonalny, że postanowiłam do Was napisać. Dla przestrogi! Żeby inne matki wiedziały i nie zachowywały się tak jak Kaśka! Ledwo skończyły się Święta Wielkanocne, moje starsze dzieci jeszcze nie zdążyły wrócić do zerówki i przedszkola, a tu taka historia!

Wielkanoc w gronie rodziny

W tym roku organizowałam Wielkanoc u nas w domu. Zazwyczaj cała rodzina spotykała się u mojej mamy, ale w tym roku postanowiłam, że nie będę jej tym obarczać i rodzinę przyjmiemy u siebie. Poza tym moja mała Hanula na dopiero 8 miesięcy i dla mnie to też łatwiej – nie trzeba jeździć, pakować pampersów, ubranek na zmianę i tych wszystkich niezbędnych rzeczy.

Niedzielne śniadanie minęło w całkiem sympatycznej atmosferze, nieco nerwowej, bo wiadomo, święta, ale nie mam na co narzekać. Poza moja mamą, moją rodziną, czyli mężem, Mikołajem, Pawełkiem i Hanusią przyjechał tylko mój brat z żoną i bliźniakami Mateuszkiem i Kacperkiem. Chłopcy są w podobnym wieku, więc wspólnie szaleli po mieszkaniu, a później w pokoju dzieci. Co prawda co chwilę przychodziłam kontrolować sytuację, ale też chciałam dać chłopcom nieco swobody, a nam chwilę spokoju. Więc nie protestowałam, kiedy budowali bazy z koców i poduszek, a potem znosili tam słodkości ze świątecznego stołu. Naprawdę, oceniłam te święta jako bardzo udane. Ale do czasu!

Prawda wychodzi na jaw

Zadzwoniłam dzisiaj do mojej mamy. Tak pogadać, jak zazwyczaj, zapytać, czy u niej wszystko w porządku, bo wiadomo, lata nie te, a jak jest taka potrzeba to mąż, wracając z pracy, robi jej czasem zakupy i zanosi, bo ma akurat po drodze do domu. Moja mama przed chwilą rozmawiała z bratem i… właśnie się dowiedziałam, że dzieci szwagierki mają ospę. I to wcale nie przypadek, bo moja szwagierka, przeciwniczka szczepień, tuż przed świętami zabrała bliźniaki na ospa party! Wiedziała, że będą chore, a i tak przyjechała na święta i naraziła moje dzieci!

Zobacz także

Boję się o życie mojej córeczki

Na szczęście Mikołaj i Pawełek są zaszczepieni, ale Hania?! Ona jest nawet za mała na szczepienie! A przecież u takich maluszków zakażenie zazwyczaj przebiega ciężko i nierzadko kończy się pobytem w szpitalu! Nie wspominając o powikłaniach takich jak zapalenie płuc, a nawet zapalenie mózgu! Jestem kłębkiem nerwów i tylko czekam, aż pojawią się pierwsze oznaki infekcji u mojej córeczki.

Zadzwoniłam do mojej znajomej lekarki i co najgorsze, nie miała dla mnie dobrych wieści. Ryzyko powikłań u niemowląt jest 10-20 razy wyższe niż u dzieci w wieku w wieku przedszkolnym! Nawet nie wiedziałam, że ospa to tak bardzo zakaźna choroba, bo szansa, że moja córeczka zachoruje, wynosi aż 90%! Tym bardziej że jak mówiła lekarka, osoba zakażona ospą zaraża inne osoby już na 2 dni przed pojawieniem się wysypki. No i pęknie, byli u nas w niedzielę, dzisiaj jest wtorek i bliźniaki cale wysypane! No i te zabawy, wspólnie jedli, częstowali się nawzajem, kładli buzie na tych samych poduszkach, śmiali się, szeptali sobie do ucha, robiąc tajne narady, a przecież ospa przenosi się drogą kropelkową. Jestem przerażona.

Niech to będzie apel do innych mam

Nie mogę tego zrozumieć! Jak bardzo mało empatyczną i pozbawioną wyobraźni trzeba być osobą, żeby narażać malutkie i bezbronne dziecko na tak ciężką chorobę? Odchodzę już od zmysłów, w głowie pojawiają mi się najczarniejsze scenariusze. Modlę się o to, żeby Hania przeszła chorobę łagodnie, bo jestem przekonana, że zachoruje. Matki, ja was nie oceniam, jeśli uważacie, że ospa party jest lepszym sposobem na nabycie odporności niż szczepienie to wasza sprawa, wasze dzieci. Ale błagam, nie narażajcie innych dzieci!

Ewa, mama Mikołaja, Pawełka i Hani

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama