Wyznanie mamy: "Gdyby nie pełnoetatowe mamy, nie dałabym rady!"
"Potrzebujemy się wzajemnie – my, mamy pracujące i mamy pełnoetatowe. Nauczyłam się że moje życie pracującej mamy jest o wiele łatwiejsze dzięki moim przyjaciółkom" – pisze Laura.
Laura Lifshitz, mama i pisarka, opublikowała tekst, który zdobędzie wasze serca. Nieważne, czy pracujesz zawodowo czy jesteś pełnoetatową mamą – ten tekst jest o tobie!
Jestem pracującą mamą, ale bez pełnoetatowych mam nie dałabym rady
Znam dwie strony medalu zwanego rodzicielstwem.
Byłam kiedyś pełnoetatową mamą, która pracowała w domu nocami albo czasem dorywczo, ale najczęściej siedziałam w domu. Wtedy spędzałam z córką każdy dzień. Dziś jestem pracującą samotną mamą, która korzysta z pomocy opiekunki czy klubu malucha. Od całego etatu w domu, do całego etatu 9.00-17.00 w pracy. Przerobiłam to wszystko. Mogę powiedzieć wam o zaletach i wadach obu sytuacji. Mogę gadać o bitwach, które stoczyłam będąc w domu i o tych, które staczam teraz.
Nieważne, po której stronie medalu jesteście, bycie rodzicem jest ciężką pracą. (...)
To, czego się nauczyłam to to, że potrzebujemy się wzajemnie – my, mamy pracujące i mamy pełnoetatowe. Nauczyłam się też, że moje życie pracującej mamy jest o wiele łatwiejsze dzięki moim przyjaciółkom, które są z dziećmi w domu. Dzięki moim przyjaciółkom – czy nawet koleżankom – życie moje i mojej córki jest lepsze.
Polecamy: 25 czynności, które każda mama robi przed 9 rano
Myślę o setkach sytuacji, w których moje przyjaciółki pełnoetatowe mamy zajmowały się moją córką, żebym mogła iść do pracy. Kiedy szkoła była zamknięta. Kiedy nie było mnie stać na opiekunkę. Kiedy nie było mnie stać na wysłanie jej na obóz. Kiedy miałam rozmowę o pracę i musiałam się spieszyć. Kiedy byłam chora i nie mogłam się nią zajmować. One były przy mnie: pełnoetatowe mamy. Mimo że mają pełne ręce roboty ze swoimi dziećmi i codziennymi obowiązkami, zajmowały się moim dzieckiem przez dzień albo trzy, wcześnie rano albo późnym wieczorem. (...)
Myślę o niezliczonych razach, kiedy pełnoetatowe mamy opiekowały się moim dzieckiem, a kiedy przychodziłam, żeby ją odebrać, na stole czekał na mnie obiad. Widziałam moją córkę, zmęczoną, ale szczęśliwa. Nie chciała wracać, bo tak dobrze się bawiła. Czasem jadaliśmy razem, czasem jadłam sama, bo wszyscy już skończyli. Ale to bez znaczenia, bo ktoś opiekował się moją córką, a potem zaopiekował się mną. To zawsze sprawiało, że miałam cudowny dzień.
Dzięki nim moje noce były łatwiejsze. Byłam nakarmiona. Moje dziecko było nakarmione. Życie było lepsze dzięki moim sąsiadkom. Dzięki tym kobietom moja córka i ja miałyśmy większy komfort. (...)
Może to doceniam, bo wszystko robię sama. Bo wszystko zaczynam i kończę sama. Albo doceniam te dziewczyny, bo one przypominają mi, że jednak ja i moja córka nie jesteśmy samotne. Nasza rodzina żyje poza czterema ścianami naszego domu.
Cała ta serdeczność jest wokół nas.
Zgadzacie się z Laurą? Jesteście pełnoetatowymi mamami czy pracujecie zawodowo?
Czytaj także: Jeśli jesteś mamą na cały etat, na pewno słyszysz te komentarze!
źródło: popsugar.com