Reklama

Michał poszedł do szkoły, bo musiał. Nie było uśmiechów i świętowania. Mam świadomość, że czeka nas jeden z najgorszych okresów w życiu i nie będę przed nim udawać, że się na to cieszę.

Reklama

Szkoła to był dla mnie koszmar, teraz dzieci mają jeszcze gorzej

Michałek sam wybrał sobie piórnik i zeszyty, takie ze Spidermanem, bardzo był z nich dumny. Ale na mojej twarzy nie zobaczył zadowolenia. Kiedy się tak pakował na pierwszy dzień w szkole, musiałam zgasić ten jego entuzjazm. Bo z czego tu się cieszyć?

Nauczycielka już na rozpoczęciu roku zapowiedziała, że przed nimi dużo pracy i nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Niby mówiła to pół żartem, ale doskonale wiem, co to znaczy. Sama przez to przechodziłam i mam traumę do tej pory. Zresztą dziś nie ma porządnych nauczycieli, tak samo jak nie było ich za moich czasów. Potrafią tylko wymagać, zero zrozumienia i pomocy.

A ten dzisiejszy wyścig szczurów? Wszystkie dzieci uśmiechają się do siebie, a tak naprawdę tylko czekają, żeby podstawić sobie nogę. Rodzice nie są lepsi. Za tymi ich wszystkimi miłymi słówkami kryje się zawiść i chęć udowodnienia, że to ich dziecko najbardziej zasługuje na wyróżnienie. Nie wiem, komu bardziej współczuć, im czy dzieciom.

Uważam, że lepiej powiedzieć dziecku od razu, co je czeka, żeby później nie było łez i rozczarowania. Ja przed Michałkiem niczego nie ukrywam, mówię wprost, że będzie ciężko i żeby się na to przygotował. Lepiej niech nie robi sobie nadziei, żadne zeszyty ze Spidermanem niczego nie zmienią.

Klaudia

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama